Przez kolejny tydzień Emillie nie opuściła swojego dormitorium. Próbowała zrobić to wielokrotnie, ale za każdym razem cofała się z przestrachem od drzwi, gdy tylko przypominała sobie, że poza domem Huffelpuffu mogła spotkać Garretha.Nie była jeszcze gotowa na to, aby móc spojrzeć mu w oczy. Nadal sama myśl o przyjacielu sprawiała, że jej oczy wypełniały się łzami a dłonie zaczynały się niekontrolowane trząść. W tym stanie nie mogła wziąć udziału w szkolnych zajęciach, dlatego z pomocą Poppy i Adelajdy nadrabiała materiał zamknięta bezpiecznie w swoich czterech ścianach z Ciastkiem siedzącym u jej boku.
- Musisz w końcu wyjść z tego pokoju. - Poinformowała ją Poppy wpadając do dormitorium z zaciętą miną. - Weasley zaraz rozbije obóz pod naszymi drzwiami. Podobno nie odpisałaś na żaden z jego listów i zaczyna podejrzewać, że razem z Adelajdą ukrywamy tu twoje zwłoki.
- Co nie odbiega za bardzo od rzeczywistości. - Mruknęła Adelajda ze swojego łóżka nie odrywając wzroku od podręcznika do obrony przed czarną magią.
Emillie nie powstrzymała się i rzuciła w przyjaciółkę miękka poduszką, na której lubił wylegiwać się Ciastek. Blondynka złapała ją w locie i położyła obok siebie pokazując jeszcze obelżywy gest w stronę przyjaciółki.
- Koniec tego Emm. Musisz z nim porozmawiać. - Zarządziła Poppy wyczekująco patrząc w stronę dziewczyny, która skuliła się w sobie pod naporem jej słów. - Powiedz mu chociaż, że wciąż żyjesz, bo on zaraz zgłosi tą sprawę do biura aurorów!
- Jutro. Zrobię to jutro. - Obiecała przyjaciółce, ale ta pokręciła przecząco głową podchodząc do jej łóżka.
- Minął tydzień i każdego dnia obiecujesz nam, że jutro stąd wyjdziesz. - Zauważyła cicho siadając na skraju materaca. - Jeśli chcesz pójdziemy z tobą, ale nie możesz się tu chować aż do ukończenia szkoły!
- Spokojnie, wyjdzie na chwilę aby wpaść do domu na świąteczny keks. - Rzuciła złośliwie Adelajda, a Emillie nie mając już czym w nią rzucić jedynie prychnęła w odpowiedzi za co oberwała swoją poduszką od blondynki. - Przestań się mazać Diggory. Weasley jest idiotą, a ty tracisz przez niego zbyt wiele z życia szkoły! Nie wiedziałaś jak dzisiaj na zielarstwie Onai wpadła na jadowitą tentakulę, a ta zaczęła ją okładać!
Emillie mimowolnie uśmiechnęła się na myśl o oburzeniu, które musiało pojawić się na twarzy czarnoskórej gryfonki, gdy wojownicza roślina próbowała ją zaatakować. Nie chciała tego przed sobą przyznać, ale wiedziała, że przyjaciółki miały rację próbując ją wyciągnąć z dormitorium.
Chcąc zyskać kilka cennych chwil wyciągnęła rękę w stronę rozłożonego na łóżku pufka i podrapała go za malutkimi uszami.
- Garreth... On jest przy wejściu do pokoju wspólnego? - Spytała cicho nie odrywając wzroku od zwierzątka, które z zadowoleniem wyciągnęło niewielkie łapki pomrukując głośno.
CZYTASZ
(nie) Lwie serce (Garreth Weasley x OC)
FanfictionEmillie Diggory nigdy nie była odważną i pewną siebie osobą. Miała jednak ogromne serce przepełnione dziecięcą ciekawością świata i miłością do swoich bliskich. Największym uczuciem jednak darzyła swojego przyjaciela, który całą swoją uwagę poświęca...