Machnięciem nadgarstków szeroka narzuta gwałtownie unosi się w powietrzu ,tak pogrążona we własnych myślach Anastazja nigdy nie słyszała o zamieszaniu w kuchni .Minęły dwa dni od jej dramatycznego wybuchu w bibliotece na oczach Kaspiana i jego profesora ,teraz Anastazja ich unika ,zwłaszcza Kaspiana .Na samą myśl ,ze mogłaby stanąć twarzą w twarz z nim ,policzki jej płonęły ,pochłonęło ją wstyd. Jęknęła żałośnie ,wpatrując się w niebo ,pragnąć ,aby ziemia sie rozstąpiła i pochłonęła ją ,ale wzdrygnęła się na tę myśl ,zastanawiając sie ,czy tym razem gdzie na ziemi wyląduje .
Anastazja kontynuowała stojące przed nią zadanie ,zagryzając wewnętrze policzki i karcąc sie ,gdy ktoś za nią odchrząknął .Anastazja odwróciła sie bokiem i zobaczyła uśmiechniętą Karę .Anastazja nie spieszyła się z uporządkowaniem bałaganu w koszu .Początkowo Kara z taką siłą odmówiła jej pomocy ,ale Anastazja nękała ją ,aż biedna kobieta się poddała ,niechętnie mianowała ją dziewczyną z pralni .Kara czekała na jej uwagę i w końcu poinformowała Anastazję podekscytowanym głosem ,gdy ta obróciła sie na nogach ,aby skupić się na przyjaciółce .
-Król Aslan przybył !-praktycznie krzyczała z radości -Nasza Wysokość chciał cię sprowadzić ,ale zamiast tego poprosił mnie ,abym przyprowadziła cię do holu .
Anastazja poczuła ,ze jej twarz straciła kolor na wzmiankę o Aslanie .Ostatnim śladem ,jaki pozostawił po sobie w jej koszmarze ,był przerażający lew ,który miał przyjemność złamać jej szyję na pół .Nie była jeszcze gotowa na powitanie Wielkiego Aslana .Zmusiła się jednak do uśmiechu ze względu na przyjaciółkę ,która podeszła do przodu i chwyciła jej zimne dłonie w ciepłe .
-Och ,kochanie ,chyba jesteś przeziębiona .Zostaw tę pracę ,może poproszę którąś z dziewczyn ,zeby wysuszyć tę pościel .Chodź .
Anastazja szła obok Kary w całkowitej ciszy ignorując kobiecy głos ,który gadał bez przerwy .Korytarze były jej teraz znajome ,ale kilka razy sie zgubiła .Odgłos ich kroków odbił się echem w dziwnie pustym korytarzu ,a jej myśli powędrowały do własnego domu .Tęsknili za nią ?A może po prostu cieszyła się ,ze już z nimi nie mieszka? Prawdę mówiąc ,Anastazja nigdy wcześniej nie doświadczyła takiej wolności i szczęścia ,a teraz ,na jej ustach pojawił się uśmiech .Teraz zyskała przyjaciół i nie martwiła się ,kto może czaić sie w cieniu lub za świstem laski ,zanim uderzy ją w plecy .
Wkrótce ,gdy się zbliżyli ,usłyszeli głośne szmery w rogu korytarza ,a Anastazja wpatrywała się w liczbę ludzi tłoczących się w okolicy ,próbujących zajrzeć do wnętrza korytarza .Musieli przepychać się ,aż mogła zobaczyć przód i wydobyło się z niej westchnienie ,majestatyczny lew siedział naprzeciwko nich ,aureola za nim ,spowodowana światłem słonecznym ,tylko dodała mu aury .Był nienormalnie ogromny jak na lwa ,wiec Anastazja rozgląda się ,nie widziała oznak strachu .
Czy było to dla nich normalne zjawisko ?Wesoła rozmowa z dziką bestią ,która może nagle zaatakować?!Wzdrygnęła się ,słysząc głęboki śmiech ,który dobiegł z jego ust .Widziała Ryczypiska rozmawiającego z nim z innymi szczurzymi towarzyszami .Profesor Cornelius stał wśród tłumu z szerokim uśmiechem .Kaspian stał po lewej stronie Aslana ,ona prawie zemdlała ,wpatrując sie w jego przystojną twarz ,on także uśmiechnął się do Ryczypiska ,obiema rękami splecionymi z przodu ,ale Anastazja miała silne poczucie ,ze jest obserwowana i zauważyła ,ze Trumpkin patrzy na nią gniewnie .Błagała oczami ,ale krasnolud do cholery podszedł do Aslana ,przerywając im .
Anastazja próbowała wtopić się w tłum, gdy Aslan nagle podniósł wzrok .Od razu wiedziała ,ze jej szuka .Nawet Kaspian wodził wzrokiem po swoich ludziach ,aż nawiązali kontakt wzrokowy .Szybko odwróciła się ,zeby jak najszybciej wyjść z pokoju ,gdy silna dłoń chwyciła ją za prawe ramię ,z pokonanym westchnieniem zerka na mężczyznę .
CZYTASZ
Książę Kaspian
RomanceBędzie to miało miejsce po opuszczeniu Narnii przez Pevensów, a książę Kaspian będzie miał złamane serce, ponieważ Susan nie wróci do Narnii. Anastazja córka rolnika z angielskiej wsi, pewnej nocy próbuje uniknąć gwałciciela i ku swojemu niedowier...