Rozdział 10

7 0 0
                                    

Pov: Złota Gwiazda

Złota Gwiazda siedział już na Północnej Skale, wraz z wszystkimi innymi przywódcami, oprócz Gepardziej Gwiazdy.
Wpatrywał się w rozmawiające ze sobą koty.

Bał się o Nakrapiane Ucho i kociaki, ponieważ nie poszli na zgromadzenie. Nakrapiana kotka uznała, że tak będzie lepiej dla obu klanów.

Nareszcie Gepardzia Gwiazda przyszedł. Złoty kocur zmartwił się trochę jego wyglądem, bo to w końcu ojciec jego partnerki. Przywódca Klanu Słońca miał potargane futro i wpatrywał się w Złotą Gwiazdę morderczo.

- Kiedy wszystkie klany już są zaczynamy zgromadzenie! - miałknęła Oszroniona Gwiazda.

- Ja zacznę - prychnął Gepardzia Gwiazda - niestety jedna z naszych starszych, Jasna Nadzieja, zmarła ze starości. Mam nadzieję, że Klan Gwiazdy przyjął ją z radością. Ty... - ostatnie słowo powiedział bardzo groźnie.

Złota Gwiazda przełknął ślinę, próbując nie skulić się pod brązowym kocurem.

- ... Gdzie Nakrapiane Ucho?! Wyczuliśmy jej zapach na granicy waszego terytorium! - wybuchł - Co z nią zrobiliście? Przetrzymujecie ją? Zabiliście ją? Mimo ostatniej potyczki z Klanem Chmur jesteśmy wystarczająco silni by was zaatakować - zjeżył się i przygotował do skoku na przywódcę Klanu Wzgórz.

- Spokój! Chmury przez was zasłoniły niebo! - warknął Bukowa Gwiazda.

Każdy kot wystrzelił głowę do góry. Całe niebo było w chmurach. Zgromadzenie się skończyło.

- Ugh, koniec zgromadzenia! - wymamrotała Oszroniona Gwiazda i zeskoczyła z skały, za nią podążyła reszta przywódców.

Złota Gwiazda zeskoczył i dogonił przywódcę Klanu Słońca.

- Czego? - zapytał Gepardzia Gwiazda idąc do przodu i nie odwracając się na niego.

- Nakrapiane Ucho jest bezpieczna. Nic jej nie zrobiliśmy. Z własnej woli u nas jest.

- Ta, a króliki w tej opowieści latają? - prychnął Gepardzia Gwiazda i zaśmiał się histerycznym tonem. - Nakrapiane Ucho jest lojalna wobec swojego klanu! Nigdy by tam nie została!

Złota Gwiazda lekko się wystraszył tego, do jakiego stopnia cętkowany kocur doprowadził siebie do takiego stanu. Mam nadzieję, że jest dla niego jakaś deska ratunku - pomyślał.

- Dobrze, rozumiem, że mni nie wierzysz - starał się mówić spokojnym tonem, ale głos mu drżał.

- Boisz się co? Do następnego zgromadzenia macie ją nam oddać jak nie, to zaatakujemy was - odszedł zostawiając złocistego wojownika samego.

Otrząsnął się z szoku i zwołał swój klan. Zaprowadził go poprzez płytką, zimną, chlupoczącą po łapami wodę.

- Nie mogę dopuścić do ataku. Muszę ochronić swój klan, ale jak? - mamrotał pod nosem coś do siebie. - Może niech Nakrapiane Ucho Pójdzie do nich i powie, że teraz została wojowniczką Klanu Wzgórz? Chociaż, lepiej nie. Inaczej jeszcze ją wezmą za więźnia i nie pozwolą wychodzić z obozu.

- Co mówisz? - zapytał jego najlepszy przyjaciel, Ubrudzone Poroże. Wpatrywał się w niego smutnymi oczami. - Zgaduję, że chodzi o Nakrapiane Ucho, prawda?

Uh, co on? W myślach mi czyta, czy jak? - zapytał w myślach.

- Tak.

- Rozumiem, musimy przygotować się na atak. Może zacznę prowadzić treningi z każdym wojownikiem?

- Świetny pomysł. Przekaż do Strumiennemu Pazurowi. Powiedz też żeby częściej patrolować granicę z Klanem Słońca-  Złota Gwiazda czasami żałował, że to Strumiennego Pazura wybrał na swojego zastępcę, a nie Ubrudzonego Poroża.

- Robi się! - obiegł do tyłu.

Złota Gwiazda westchnął przeciągle. Miał ochotę by tylko zwinąć się w kłębek i zasnąć przy swojej ukochanej. Pragnął też, żeby wszystkie jego problemy się rozwiązały.





536 słów

Bardzo krótki, ale nie wiedziałam co do tego rozdziału dodać, a nie za bardzo chciałam dać *** bo by mi nie pasowało skoro to jest tym razem z punktu widzenia Złotej Gwiazdy

Wojownicy ,, Miłość Nakrapianego Ucha"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz