Sasuke zastanawiał się jak właściwie doszło do sytuacji, w której się znalazł.
Nalewał właśnie wrzątku do herbaty, którą zaparzał dla chłopaka, którego dwa tygodnie temu nawet nie znał, a za to tydzień temu uznał, że nie powinien się do niego zbliżać. Jeszcze kilka godzin temu chciał zabrać go na spacer, aby podrzucić go innym znajomym i tam go pozostawić. Chłopak ten leżał komfortowo na jego kanapie w salonie, mrucząc pod nosem coś, czego Sasuke z kuchni nawet nie słyszał, jednak udawał, że jest inaczej. Leżał w jego domu, do którego od lat nie zapraszał nikogo, a jedynym człowiekiem, który przebywał tutaj poza nim samym był Kakashi. Kakashi w gruncie rzeczy wpraszał się sam, co również było ważną informacją.
A najbardziej szokujące było to, że tym razem Sasuke zaprosił go sam z siebie.
Sasuke nie wiedział czy był to impuls, czy może rzeczywiście zaprosił chłopaka do swojego domu z pełną świadomością. Ostatecznie spędzanie czasu z Naruto nie było takie straszne i męczące. Mogłoby się wydawać, że byli swoim kompletnym przeciwieństwem, jednak z jakiegoś powodu Sasuke sam nalegał na spotkania. Podniósł tackę z dwiema herbatami i poszedł do salonu, stawiając je na niskim taborecie, tuż obok blondyna. Naruto podniósł się z pozycji leżącej, uśmiechając do chłopaka obok niego. Sasuke nadal dziwiło jak w teorii prozaiczne i nieznaczące rzeczy potrafiły wywołać w Uzumakim taką radość. Chłopak usiadł obok niego, biorąc do dłoni kubek z zieloną herbatą.
— Smacznego! — powiedział melodyjnie Naruto, a Uchiha jedynie skinął głową. — Nie ma nic lepszego jak dobra, gorąca herbata.
— Znowu cieszą cię takie durne rzeczy? — zapytał Sasuke, spoglądając na chłopaka bokiem. — Mógłbyś pić herbatę codziennie, ale do tego potrzeba ją kupić.
— Myślisz, że nie stać mnie na herbatę?
— Nie powiedziałem tego, a bardziej, że jesteś dość leniwy — stwierdził, właściwie zgodnie z prawdą. — I pewnie byś jej nigdy sam z siebie nie zaparzył.
— No to co, jestem niestety zmuszony, aby odwiedzać cię codziennie, żebyś mógł zaparzać mi herbatę — mruknął przeciągle, rzucając mu sugestywne spojrzenie.
Sasuke nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ atencja Naruto szybko przeskoczyła na coś innego. Jego oczy zwróciły się ku drzwiom tarasowym, a dokładniej kotu, który właśnie przechodził do środka przez delikatną szparę. Sasuke nie wiedział, po pierwsze, dlaczego nie domknął drzwi, a po drugie, z jakiej racji ten kot czuje się upoważniony do wchodzenia za progi jego domu. Było to znane mu zwierzę – czarny dachowiec, który bez przerwy wchodził na jego podwórko i często się do niego przymilał. W tym przypadku nie podobała mu się śmiałość zwierzaka. Inną opinię miał jednak Naruto, który momentalnie, widząc przeciskającego się kota, wpadł w istny stan ekstazy.
Kici kici! Sasuke spojrzał na Naruto z niedowierzaniem. Nie dość, że do jego domu włamywał się właśnie intruz, to Uzumaki jeszcze go do tego zachęcał. Od razu podniósł się z kanapy, jednak wtedy poczuł, że coś, a może bardziej ktoś, ciągnie go za koszulkę do ziemi.
— No siedź tu, zaraz do nas podejdzie — szepnął zaintrygowany Naruto, nie puszczając jego koszulki.
— Wcale nie chcę, żeby tu przychodził — fuknął, patrząc na zbliżającego się kota wrogim spojrzeniem. Mimo to usiadł z powrotem obok chłopaka.
— Wygląda jak ty, gdybyś był kotem...
— Co?
— No to, co słyszysz. Gdybyś był kotem, to byłbyś właśnie taki. Przyszła do ciebie twoja kocia wersja — uśmiechnął się szeroko.
CZYTASZ
wspólny ból bratnich dusz | sasunaru
FanfictionSystem bratnich dusz jest prosty. Każdy osiemnastolatek otrzymuje na swojej dłoni imię i nazwisko osoby, z jaką według przeznaczenia powinien spędzić resztę swojego życia. Nie każdy musi się jednak zgadzać z tym losem. Nawet on miewa anomalię, praw...