W tym jednym, konkretnym momencie, Sasuke widział przed sobą anioła. Anioł ten, który z jakiegoś powodu przyjął dla niego formę człowieka, patrzył na niego tak, tymi swoimi pięknymi, niebieskimi oczami, jakby przeszywał go na wylot i oglądał organy Sasuke jak przez szybę. Był jak delikatny podmuch wiatru w gorący dzień, jego ulubione jedzenie, udany trening czy tak dziwnie nieosiągalne szczęście. W jego oczach pojawiły się małe gwiazdy, które mieniły się w kierunku Sasuke, onieśmielając go jak nic, nigdy wcześniej.
Jak nic, nigdy wcześniej, czuł, że ten Anioł wyciąga z niego emocje, których myślał, że nie potrafi czuć. Których w jego ciele i fizjognomii miało nigdy nie być. Zupełnie tak, jakby jego krew nagle zmieniła diametralnie temperaturę na wyższą i rozsiewała to dziwnie komfortowe ciepło po całym jego organizmie. Dopływała do jego mózgu i roztapiała go, tworząc z niego papkę, która nie umiała już formować słów, poruszać nerwami czy logicznie myśleć. Papka ta umiała jedynie patrzeć na swojego Anioła i doceniać jego wewnętrzne, jak i zewnętrzne piękno. Sasuke nie wiedział, że mogą istnieć tak szczere i bezinteresowne uczucia.
Pamiętał dokładnie, jak jeszcze niedawno, myślał z taką pewnością, że nie potrafi kochać. Gdy myślał o tym uczuciu, widział je przez mgłę, po drugiej stronie pomostu. Pomost ten był jednak załamany pod jego własnymi nogami, a cel, więc miłość, stawała się nieosiągalna. Sasuke zdawał sobie przecież sprawę z tego, że jego mama go kochała. Nie wiedział natomiast, jak to jest. Nie pamiętał, jak to jest kochać. Gdy myślał o swoich rodzicach, myślał o tęsknocie, nostalgii, złości na zaistniały stan rzeczy. Uczucia te nie były jednak w żaden sposób zbliżone do tego, co czuł teraz, patrząc na Naruto.
Byłbym z tobą, niezależnie od wszystkiego, bo cię kocham.
Powiedział Sasuke przed chwilą, a teraz przekonywał się o trafności i prawości swoich słów. Naruto spoglądał na niego wzrokiem, którym nikt go jeszcze nie obdarował. Chociaż nie zdążył jeszcze odpowiedzieć, zareagować, sposób, w jaki jego ciało odpowiedziało na słowa chłopaka, były wystarczającym sygnałem zwrotnym. Jego kąciki ust uniosły się delikatnie, w końcu spoglądał na Naruto od kilku dobrych minut, a ten patrzył na niego tak samo, tak samo zastygnięty, w tym samym letargu. Jedyne co widział, to te mistyczne gwiazdy w jego oczach, które dzisiaj lśniły bardziej, niż zawsze. Sasuke wyciągnął rękę w kierunku chłopaka i delikatnie złączył ich dłonie. Głaskał opuszkiem palca jej wierzch, spuszczając wzrok. Mimo tego, że nadal nie uzyskał żadnej odpowiedzi, nie czuł strachu, ani niepewności, która towarzyszyła mu całe życie. Tej rzeczy, tej relacji, czuł się wystarczająco pewien.
— Powiesz coś, czy chcesz, żebym tutaj zszedł na zawał?
Naruto uśmiechnął się szeroko, jednak zupełnie tak, jakby ktoś wyrwał mu krtań z przełyku, nadal niczego nie powiedział. Uwiesił swoje ręce na ramionach Sasuke i oplótł je wokół niego. Unosząc się na palcach u nóg, złączył ich usta w jedność, zaciskając swoje piąstki na materiale koszuli chłopaka. Był to pocałunek niezwykle delikatny i subtelny, jednak z jakiegoś powodu wyrażał wszystko, co wisiało w powietrzu, jednak na tyle wysoko, że żaden z nich nie był w stanie dosięgnąć tych słów. Sasuke położył swoje dłonie na policzku Naruto i delikatnie dotykał jego twarzy pokrytej przyjemnym meszkiem. Uzumaki zdawał rozpływać mu się w dłoniach, swoją delikatnością, subtelnością i słodyczą. Był jak kostka cukru na deszczu, powoli roztapiająca się od kropel, które na nią spadały. Uchiha trzymał go jednak w dłoniach i póki jego usta były połączone z ustami należącymi do jego miłości, czuł, że trzyma jego nieregularny kształt w ryzach.
— Naprawdę myślisz, że muszę ci coś mówić? — mruknął, cały czas trzymając się Sasuke.
— Nie musisz, ale mógłbyś, dla mojego własnego spokoju i podbicia emocjonalnej wartości tej chwili, co?
CZYTASZ
wspólny ból bratnich dusz | sasunaru
FanficSystem bratnich dusz jest prosty. Każdy osiemnastolatek otrzymuje na swojej dłoni imię i nazwisko osoby, z jaką według przeznaczenia powinien spędzić resztę swojego życia. Nie każdy musi się jednak zgadzać z tym losem. Nawet on miewa anomalię, praw...