XI. 22 wrzesień

209 20 8
                                    

Czas nieubłaganie leciał.

Kartki z kalendarza bez litości spadały na ziemię, obnażając upływ dób. Letnie dni z każdym momentem skracały się, a jeszcze niedawno rażące słońce, stawało się przygaśnięte. Zachodziło szybciej i pozostawiało świat w przygnębiającej ciemności. Porankami bywało już zimno, a chłód pozostawiał na skórze ciarki. Dzieci wróciły do szkoły, ośrodki letniej rekreacji zostały zamknięte, a trawa stała się jakby mniej zielona. Niebo mniej niebieskie, a ludzie mniej uśmiechnięci. Ich twarze nie były już oblane potem, a wręcz przeciwnie. Ich skóra została nakryta wierzchnią warstwą ubrań, które przykrywały ich zmarznięte ramiona. W parkach było mniej osób, zwyczajnie przechadzających się w akompaniamencie lata. Ludzie nie siedzieli już na ławce pod drzewem, okryci cieniem, czytając książkę. Kwiaty zaczęły marnieć, cierpiąc na uciążliwy brak słońca. Co niektóre drzewa zrzuciły na ziemię swoje liście, same przybierając pomarańczowe barwy. Dzieci nie bawiły się już w fontannie, szukając uciążliwie formy ochłodzenia. Letnie stroje wszystkich shinobi zostały starannie ułożone w szafie. Wszystkie ogrody zaczęły gasnąć, chociaż była im poświęcana taka sama uwaga. Tak kolorowy świat powoli stawał się znów szary i ponury. Każdy kolor zdawał się być przygaśnięty i marny. Była to jednak właściwa kolej rzeczy, do której ludzie bez słowa goryczy się adaptowali.

Można było rzec, że nadeszła jesień.

Oglądanie tych żywych zmian na własne oczy mogło zdawać się smutne. Mogło wzbudzać uczucie nostalgii i tęsknoty za czymś, co na dobrą sprawę jeszcze nie zostało pożegnane. Każdy wiedział jednak, że po każdej jesieni nastąpi zima, wiosna i następne lato. Była to prawda absolutna, od której nie było żadnego ale. Ukochane lato w końcu wróci, witając każdego z osobna ciepłym, słonecznym uściskiem. Każdy marny kwiat na nowo zakwitnie, a niebo znów przybierze piękny, niebieski odcień. Drzewa znów będą pełne zielonych, żywych wręcz liści. Wszystko to, co odeszło, w końcu powróci.

Gorzej było jednak pożegnać się z czymś, co nie zostało zakończone. Nie zagasało stopniowo i nie pozostawiło szansy na adaptacje. Zniknęło nagle, a później uporczywie go nie było. Nie istniała również żadna pewność, która świadczyłaby, że tu wróci. Również pozostawił po sobie chłód, a świat stał się zwyczajnie szary. Nudny.

Sasuke nadal nie wracał.

,,Sasuke wyruszył z własnej woli na misję, której termin nie został określony. Na dokumencie istnieje pieczęć poufności, więc nic więcej wam nie powiem."

Słowa te, niczym mantra, wybrzmiewały w głowie Naruto. Najpierw wspominał zdezorientowanie. Gdy Sasuke nie pojawił się na planowanym treningu, przyszli do jego domu, jednak go tam nie zastali. Nic nie dało uporczywe pukanie do drzwi i okien. Przeszli wioskę w całej jej długości i szerokości, a następnie bez rezultatów wrócili do swoich domów. To wtedy Naruto zobaczył pod swoimi drzwiami znane mu zwierzę. Nikt inny, jak czarny kot Sasuke, wylegiwał się na jego starej, brudnej wycieraczce. Później pojawił się strach. W końcu, Uchiha po prostu wyparował. Naruto był ostatnią osobą, która go widziała, idącego w kierunku własnego domu. Ślad po nim po prostu się rozmył, a jego kot znalazł się na drugim końcu wioski, pod drzwiami mieszkania Naruto. Zaczęli szukać znów, tym razem w panice. Zapytali się nawet kilku osób, jednak nikt nie miał nawet najbledszego pojęcia. To wtedy wylądowali w gabinecie Tsunade i usłyszeli te słowa. Wtedy pojawiła się złość. Sasuke został w oczach Naruto tchórzem, który nie był w stanie stawić czoła trudnej sytuacji. Wolał po prostu zniknąć, pozostawiając go tutaj samego. Złość trwała jednak tylko kilka dni. Dni, podczas których Naruto i Sakura wierzyli, że Sasuke zaraz wróci. A gdy zdali sobie sprawę, że nie była to tylko chwilowa złość i bunt, w sercu Uzumakiego na stałe zagościł smutek. W ten sposób minęły następne dwa tygodnie, a potem kolejne trzy. To chyba ten czas był w tym wszystkim najgorszy. Gdy Sasuke odszedł, trwała pełnia lata. Teraz wioska nie przypominała już tego, co pamiętał Uchiha nawet w małym procencie.

wspólny ból bratnich dusz | sasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz