/4/

378 19 28
                                    


Obudził się przed świtem, co nie było jakoś specjalnie zaskakujące. Kiepsko sypiał, a w dzień koncertu zawsze był wyjątkowo pobudzony i nie potrafił zbyt długo odpoczywać. Jimin spał obok, zajmując niewiele miejsca. Jego klatka piersiowa była odsłonięta, a kołdra okrywała go od brzucha w dół. Już kilka razy zastanawiał się, co ma o tym wszystkim myśleć i niejednokrotnie dochodził do wniosku, że...nie ma pojęcia. To czego był pewien, to to, że Park był zagrażający, a to, co przeważało nad tym, to fakt, że seks z nim był najlepszy w całym jego życiu. A wcale nie miał tak mało doświadczenia. We dwójkę stanowili idealny duet, w którym drażnili się, walczyli o dominację i pieprzyli, aż nie opadli z sił. Byłby gotów go przy sobie zatrzymać, chociaż wiedział, że to niemożliwe. Dziś był dzień rozstania. Trzy dni kończyły się wraz z jego popołudniowym wyjazdem.

Zamierzał zatem bardzo skrupulatnie wykorzystać czas, który im pozostał.

Przysunął się bliżej do śpiącego mężczyzny i w ramach obiecanej zemsty zassał usta na jego szyi. Ciało pod nim drgnęło, a dłoń Parka wsunęła się w jego włosy, jednak zamiast odciągać, przycisnął go mocniej do swojej skóry.

-Atakujesz we śnie? To cios poniżej pasa - mruknął zaspanym głosem.

-Jeszcze nie - odpowiedział, oddalając się nieco, nie będąc przekonanym, czy dzieło wyszło mu dostatecznie wyraźne. Światła miasta zza okna, jedynie odrobinę rozjaśniały pomieszczenie.

Jimin zaśmiał się cicho i odwrócił do niego plecami.

-Jeszcze wczoraj powiedziałbym, że zawsze będę miał ochotę na seks z tobą, ale teraz muszę wprowadzić poprawkę...zawsze będę miał ochotę, jeśli dasz mi się wyspać - burknął Park, a jego głos był zduszony przez poduszkę.

-Jakbyś nie miał żadnych obiekcji, to nie byłaby zemsta - zauważył, przesuwając paznokciami wzdłuż jego kręgosłupa.

Ramiona mężczyzny się zatrzęsły od śmiechu, ale nie odpowiedział, więc powiódł dalej, zatrzymując się na pośladkach.

-Poza tym...nie mamy całego dnia. Wyjeżdżam na koncert.

Usłyszał ciche westchnienie i Park przewrócił się ponownie na plecy.

-Dobra, seks. Ale najpierw kawa.

Yoongi wykorzystał Jiminowe zaspanie, bo tak uległego go jeszcze nigdy nie widział i wdrapał się na jego biodra, z zadowoleniem rejestrując, że chociaż kochanek prychał i marudził, to jego penis już był niemal w całkowitym wzwodzie.

-Nie - powiedział władczo, pochylając się, by go pocałować - seks, a później kawa...i seks.

Jimin znów się zaśmiał, ale zagłuszył go kolejnym pocałunkiem. Tym razem głębokim, angażując język kochanka do tańca. Park jęknął pod nim i wypchnął biodra, ocierając się wzwodem o jego penisa. Zadrżał, sfrustrowany tym, jak bardzo całowanie tego mężczyzny go rozpalało, a gdy poczuł dłonie na swoich biodrach wiedział, że to jest pora na działanie.

-Sam się o to prosiłeś - warknął, przygryzając jego sutka i zszedł z niego, udem wciąż zmuszając do pozostania na miejscu. Otworzył dolną szufladę, sięgając pod papiery i wyciągnął kajdanki. Wiedział, że mogą mu się przydać, chociaż rozważał, w jakiej funkcji ich użyje. Zacisnął metal na jednym nadgarstku mężczyzny i przeciągnął łączenie przez zagłówek łóżka.

-Drugą rękę dasz sam, czy mam ją sobie wziąć? - Zapytał chłodno, a Jimin nagrodził go swoim firmowym uśmiechem, wolną dłonią machając przed jego twarzą.

-Zastanawiam się, co mi się bardziej opłaca...-mruknął zaczepnie, to przybliżając, to oddalając nadgarstek od wolnego miejsca w kajdankach, jakby nie mógł się zdecydować.

Podwójna gra [Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz