Obudził się przed świtem, co nie było jakoś specjalnie zaskakujące. Kiepsko sypiał, a w dzień koncertu zawsze był wyjątkowo pobudzony i nie potrafił zbyt długo odpoczywać. Jimin spał obok, zajmując niewiele miejsca. Jego klatka piersiowa była odsłonięta, a kołdra okrywała go od brzucha w dół. Już kilka razy zastanawiał się, co ma o tym wszystkim myśleć i niejednokrotnie dochodził do wniosku, że...nie ma pojęcia. To czego był pewien, to to, że Park był zagrażający, a to, co przeważało nad tym, to fakt, że seks z nim był najlepszy w całym jego życiu. A wcale nie miał tak mało doświadczenia. We dwójkę stanowili idealny duet, w którym drażnili się, walczyli o dominację i pieprzyli, aż nie opadli z sił. Byłby gotów go przy sobie zatrzymać, chociaż wiedział, że to niemożliwe. Dziś był dzień rozstania. Trzy dni kończyły się wraz z jego popołudniowym wyjazdem.
Zamierzał zatem bardzo skrupulatnie wykorzystać czas, który im pozostał.
Przysunął się bliżej do śpiącego mężczyzny i w ramach obiecanej zemsty zassał usta na jego szyi. Ciało pod nim drgnęło, a dłoń Parka wsunęła się w jego włosy, jednak zamiast odciągać, przycisnął go mocniej do swojej skóry.
-Atakujesz we śnie? To cios poniżej pasa - mruknął zaspanym głosem.
-Jeszcze nie - odpowiedział, oddalając się nieco, nie będąc przekonanym, czy dzieło wyszło mu dostatecznie wyraźne. Światła miasta zza okna, jedynie odrobinę rozjaśniały pomieszczenie.
Jimin zaśmiał się cicho i odwrócił do niego plecami.
-Jeszcze wczoraj powiedziałbym, że zawsze będę miał ochotę na seks z tobą, ale teraz muszę wprowadzić poprawkę...zawsze będę miał ochotę, jeśli dasz mi się wyspać - burknął Park, a jego głos był zduszony przez poduszkę.
-Jakbyś nie miał żadnych obiekcji, to nie byłaby zemsta - zauważył, przesuwając paznokciami wzdłuż jego kręgosłupa.
Ramiona mężczyzny się zatrzęsły od śmiechu, ale nie odpowiedział, więc powiódł dalej, zatrzymując się na pośladkach.
-Poza tym...nie mamy całego dnia. Wyjeżdżam na koncert.
Usłyszał ciche westchnienie i Park przewrócił się ponownie na plecy.
-Dobra, seks. Ale najpierw kawa.
Yoongi wykorzystał Jiminowe zaspanie, bo tak uległego go jeszcze nigdy nie widział i wdrapał się na jego biodra, z zadowoleniem rejestrując, że chociaż kochanek prychał i marudził, to jego penis już był niemal w całkowitym wzwodzie.
-Nie - powiedział władczo, pochylając się, by go pocałować - seks, a później kawa...i seks.
Jimin znów się zaśmiał, ale zagłuszył go kolejnym pocałunkiem. Tym razem głębokim, angażując język kochanka do tańca. Park jęknął pod nim i wypchnął biodra, ocierając się wzwodem o jego penisa. Zadrżał, sfrustrowany tym, jak bardzo całowanie tego mężczyzny go rozpalało, a gdy poczuł dłonie na swoich biodrach wiedział, że to jest pora na działanie.
-Sam się o to prosiłeś - warknął, przygryzając jego sutka i zszedł z niego, udem wciąż zmuszając do pozostania na miejscu. Otworzył dolną szufladę, sięgając pod papiery i wyciągnął kajdanki. Wiedział, że mogą mu się przydać, chociaż rozważał, w jakiej funkcji ich użyje. Zacisnął metal na jednym nadgarstku mężczyzny i przeciągnął łączenie przez zagłówek łóżka.
-Drugą rękę dasz sam, czy mam ją sobie wziąć? - Zapytał chłodno, a Jimin nagrodził go swoim firmowym uśmiechem, wolną dłonią machając przed jego twarzą.
-Zastanawiam się, co mi się bardziej opłaca...-mruknął zaczepnie, to przybliżając, to oddalając nadgarstek od wolnego miejsca w kajdankach, jakby nie mógł się zdecydować.
CZYTASZ
Podwójna gra [Yoonmin]
Fanfiction[zakończony, +18] Początkowo myślał, że połączyła ich fizyczność, później dowiedział się, że ma to swoje drugie dno... August D, to rozpoznawany na całym świecie raper. Jimin jest dziedzicem sieci kasyn. Gdy się spotkają, czeka ich niesamowity seks...