/8/

327 25 44
                                    

Późnym popołudniem wyszli na spacer po zabezpieczonym terenie, bo Yoongi zarzekał się, że jeśli miałby opowiadać mu o swoim życiu siedząc, to zasnąłby po kilku minutach. Krążyli po wijących się, kamiennych ścieżkach, które Park przemierzał niedawno - biegając, a raper mówił. Czasem swobodniej i szybciej, a później zwalniając, dobierając uważniej słowa. Jimin czuł jego ból, samotność, niepewność, ale też ekscytację czy spokój. Min nie kłamał, naprawdę miał duży kawałek przeszłości, którą wcześniej latami ukrywał. Osobiście był zdziwiony, że tak dobrze udało mu się wszystko tuszować, że żadne informacje nigdy nie wyciekły. Musiał być cholernie ostrożny.

Yoongi zatrzymał się przy jednym z ozdobnych krzewów i spojrzał na Jimina z zaciekawieniem.

-Dlaczego ja?

-Co "dlaczego ty"? - zapytał, chociaż spodziewał się, co kryje się pod spodem.

-Rozumiem, że potrzebowałeś materiału do swojego przełomowego artykuł - nie umknęło mu, że Yoongi się skrzywił, mówiąc to - ale dlaczego akurat ode mnie.

-Jesteś najbardziej pożądaną tajemnicą - wyjaśnił, ruszając dalej ścieżką.

-Nie mogłeś wiedzieć, że jestem gejem - zauważył mężczyzna, zrównując z nim krok.

-Po sytuacji z papierosem? Wiedziałem. Byłbym zdziwiony, gdybyś nie próbował mnie przelecieć - wyznał, patrząc na niego z kpiącym uśmiechem. Boże...jak mu brakowało ich flirtu.

-Jesteś kurewsko pewny siebie, Park - burknął, a jego policzki zaróżowiły się lekko.

-Wcześniej grałeś na pianinie, kto cię nauczył? - zagadnął, zmieniając temat, bo nie był gotowy na rozmowę o jego pozornej pewności siebie.

-Sam się nauczyłem.

-Zagrasz, jak wrócimy?

Spodziewał się odmowy, więc zdziwił się, gdy Min nieznacznie skinął głową i zaczął kierować się w stronę domu. Niezależnie od tego, jakie mieli plany, musieli skryć się we wnętrzu, bo zaczynał doganiać ich deszcz.

Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, Yoongi opadł na kanapę i naciągnął pled pod samą brodę.

-Zimno - jęknął z dezaprobatą.

-No, no, no, sławny August D - ironizował Jimin - wyglądający, jak niezadowolony kociak pod kocem.

-Pierdol się - mruknął, zakrywając również głowę - nie lubię deszczu.

Zdusił w sobie śmiech, ale podszedł do kominka, by w nim rozpalić. Rzeczywiście we wnętrzu zaczynało się robić chłodno. Cieszył się też, że ma czym zająć ręce. Chociaż do tej pory myślał, że ostry, flirciarski seks z Yoongim, to najlepsze co może go spotkać, tak teraz dostając strzępki jego wrażliwości i słodyczy, nie potrafił wybrać, czego najbardziej będzie mu brakowało, jak już stracą kontakt. Min miał wiele twarzy, które chociaż odmienne, stanowiły swoje idealne uzupełnienie, tworząc barwną mozaikę. Mógłby patrzeć na nią miesiącami, a i tak był przekonany, że za każdym nowym spojrzeniem dostrzeże jakąś dodatkową barwę, czy kształt.

Po raz kolejny dotarło do niego, jak cholernie będzie cierpiał, gdy książka pojawi się już oficjalnie. Nigdy więcej Augusta D z jego przekleństwami, seksownym tyłkiem i błyskiem furii w oczach, brak Yoongiego o smukłych dłoniach i słodkim uśmiechu oraz z nie do końca zabawnymi żartami, bez Mina, gotującego w kuchni, troszczącego się o ludzi, z którymi pracował i o Jimna.

Pusto.

Samotnie.

Odchrząknął, odganiając myśli i podpalając stosik drewna, który przed chwilą ułożył. Płomień początkowo nie chciał objąć pieńków, jednak przy kolejnej zapałce zajął korę i już się utrzymał.

Podwójna gra [Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz