6. pierwsze zajęcia.

15 4 5
                                    





DENERWOWAŁAM SIĘ SWOIMI PIERWSZYMI zajęciami, prawdopodobnie jak każdy nowy uczeń będący na moim miejscu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

DENERWOWAŁAM SIĘ SWOIMI PIERWSZYMI zajęciami, prawdopodobnie jak każdy nowy uczeń będący na moim miejscu. Nowa szkoła, tajemnicza Akademia Cunningham, gdzie wszystko było trochę przestarzałe, ale miało swój wielki urok, który zaczynałam dostrzegać.

Wybór zajęć nie był dla mnie trudny. Akademia Cunningham oferowała ich szeroki zakres.

Oprócz podstawowych przedmiotów, jak język angielski, dwa języki obce (spośród dostępnych wybrałam japoński i hiszpański) matematyka, nauki ścisłe, oraz inne przedmioty dodatkowe: geografia, sztuka, historia, muzyka, technologia żywności oraz przedmioty dodatkowe kategorii B, czyli taniec, sztuki walki, teatr koło literackie, koło szachowe i tak dalej.

Ostatecznie mój plan wygadał w miarę zachęcająco, o ile można tak nazwać plan lekcji.

Po raz kolejny zerknęłam sobie na regulamin. Dyrektorka dodała mi dodatkowy wydrukowany spis zasad obowiązujących w szkole i internacie.

Wcześniej mało mnie obchodził. W sensie przejrzałam jego mniejszą wersję w tamtej broszurce, którą dostałam od ojca. Jednak mało z tego zapamiętałam, a ponieważ przez ostatnie dni skupiałam się na wkradnięciu do biblioteki i zapoznawaniu z ludźmi miałam kompletnie gdzieś zasady obowiązujące tu podczas semestru.

Budynek internatu zapełnił się uczniami. Z sąsiednich pokoi dobiegały do nas rozmowy uczennic. Do łazienek tworzyła się kolejka, więc postanowiłam poczekać do późniejszej godziny i zrezygnować ze śniadania. Miałam jeszcze przerwę na lunch albo automat z przekąskami. Do tego zostały mi jeszcze właśnie słodycze.

Gdy odniosłam dokumenty z wybranymi zajęciami do sekretariatu, a kobieta poleciła mi udać się do czytelni, gdzie przydzielano zestawy podręczników szkolnych. Nie chciało mi się tego zrobić samej, ale kiedy wróciłam do pokoju, Ramona miała już swój zestaw podręczników na blacie biurka. Westchnęłam z rezygnacją i rzuciłam się niezgrabnie na łóżko, oczywiście przy okazji, uderzając kolanem w jego ramę.

Zdołałam się już, myśle, że na dobre urządzić w pokoju. Szczerze mówiąc miałam tu bardziej, jak w starym domu, w którym mieszkałam z mamą. Miałam tu bardziej jak w domu. Powywieszałam plakaty, poukładam książki, powiesiłam lampki, poukładałam figurki na półkach i ubrania w szafie. Zrobiłam małą ścianę zdjęć z przyjaciółmi.

— Layla, nie idziesz po swój przydział podręczników? — zagadnęła Nancy.

Czyżby potrafiła czytać w myślach?

Żartowałam.
To nie uniwersum X-menów.

— Zawsze tak się tu odbywa? Idzie się po nie do biblioteki? — zapytałam mrukliwie.

dziennik splamiony krwią || kroniki akademii cunningham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz