Ósma rzecz na liście

752 53 3
                                    

Minęła przerwa międzysemestralna i choć dni robiły się coraz dłuższe, Hogwart nadal tonął w zaspach śniegu. Do szkoły wrócili uczniowie i czas znów przyspieszył, nadając rytm dniom. Severus rozpoczął nową serię badań i powoli porządkował notatki zastanawiając się, czy nie zebrać ich w rozsądną całość i wysłać do wydawcy. Wspomnienie wieczoru z Harrym towarzyszyło mu niemal ciągle, ale nie zdobył się, by poprosić o kolejne życzenie. Potter też nie poruszał tego tematu, podczas posiłków wydawał się nieobecny, choć Snape kilka razy przyłapał go, gdy zerkał na niego. Zachowywali się trochę tak, jakby nic się nie stało, jakby ciągle tylko flirtowali lub wymieniali niewinne pocałunki.

Z każdym kolejnym dniem w Severusie rosła duszna, chorobliwa pleśń tęsknoty i tak, jak obawiał się poprosić o kolejne życzenie, tak pragnął po prostu patrzeć na Harry'ego bez lęku, że ktoś zauważy, rozmawiać z nim, dotykać, dławić się pożądaniem. Próbował zająć myśli czymś pożytecznym, ale wszystko, że nawet warzenie, starczało tylko na chwilę.

W piątkowy wieczór, kiedy rozstał się z Potterem po kolacji uprzejmym „dobranoc", wrócił do siebie nieszczęśliwy i spięty. Był tak niespokojny jak wówczas, gdy wziął do ręki whisky upijając się do tego stopnia, by do niego pójść rozpoczynając całą tę niefortunną sytuację.

To wówczas się zaczęło? Snape już nie był pewien. W tamten wieczór być może coś się otworzyło, wysypało, coś, czego nie da się już posklejać czy zamknąć z powrotem w wygodnym pudełku. Ale kiedy się zaczęło? Kiedy zrodziła się w nim ta... potrzeba? Czułość? To skupienie na Harrym, tylko na nim, jakby nagle stał się centrum jego wszechświata? Był wściekły na niego, na siebie, na swoje głupie serce. Czy jest w stanie to powstrzymać?

On odejdzie.

Nie rozumie.

Dla niego to tylko gra. —

Powtarzał sobie stare modlitwy licząc, że jakieś rozsądne bóstwo, które rozumie jak zły jest to pomysł, wysłucha go i poprzestawia mu coś w głowie, i w życiu.

Wstał, by dorzucić do kominka kilka kawałków drewna, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Serce zabiło mocniej, natychmiast szczęśliwe i w nadziei (to-on-to-on-to-on), ale szybko je spacyfikował.

To może być ktokolwiek, głupcze, głupcze, musisz się uspokoić, zabijesz nas wszystkich.

Otworzył drzwi gotowy odesłać z kwitkiem każdego Ślizgona, który wpadł na pomysł by przeszkadzać mu w piątkowy wieczór. Po drugiej stronie drzwi jednak nie było żadnego z jego uczniów, ale oczywiście, Harry Potter — jak odpowiedź na wszystkie jego niewypowiedziane pragnienia.

— Cześć — powiedział Harry uśmiechając się niepewnie i patrząc raz na niego, raz w ziemię. — Nie mam żadnej wymówki, ani propozycji. Po prostu...

— Wejdź — przerwał Severus i odsunął się robiąc mu przejście.

Potter wydawał się wdzięczny, że nie musi kończyć zdania. Zdjął szatę i powiesił ją na wieszaku, podszedł do kanapy i zerknął na niego raz jeszcze szukając potwierdzenia czy może usiąść.

— Siadaj — powiedział Snape i wycofał się do kuchni próbując zgnieść jakąś część siebie, która drżała z podniecenia, z wdzięczności i... — Chcesz coś do picia?

— Zawsze tak samo mnie witasz — uśmiechnął się Harry siadając na sofie i podwijając nogi.

— Mam cię witać jakoś inaczej? — w głowie Snape'a natychmiast zrobiło się gęsto i duszno od fantazji.

Harry roześmiał się, nieco speszony.

— Więc? — dopytał Snape. — Chcesz coś do picia?

— Herbatę, dziękuję. Ale nie musisz mnie niczym częstować. Jestem wdzięczny, że w ogóle otworzyłeś drzwi.

10 Rzeczy, Których Chciał Harry/ Snarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz