Szósta rzecz na liście

728 53 3
                                    

Zakazany Las podczas pełni wyglądał jak z niskobudżetowych mugolskich horrorów. Snape wiedział, o czym mówi, jako nastolatek bardzo lubił je oglądać. Mgła ciężko wisiała nad ziemią rozwiewana gdzieniegdzie przez wiatr, drzewa ruszały się, trzeszczały i jęczały. Było stosunkowo jasno — światło księżyca wiszącego na bezchmurnym niebie odbijało się w śniegu. W oddali słyszeli wycie wilków, które przyprawiało Snape'a o dreszcz.

Weszli już całkiem głęboko w puszczę; minęli Południową Polanę i Orli Jar, po lewej widzieli zbitą, potężną grupę świerków służącą za schronienie dla nieśmiałków. Centaury były uprzedzone o ich wizycie, więc mogli mieć pewność, że żaden ich nie zatrzyma. Między drzewami można było zobaczyć czarną taflę Gorzkiego Stawu. Zbiornik swoją nazwę zawdzięczał lekko gorzkawej wodzie, Snape przygotował na nią osobną baterię butelek – użyta, wielu eliksirom dodawała potencji, choć nie smaku.

— To tutaj? — spytał cicho, idący dwa kroki za nim, Potter.

— Najczęściej zostawiają jaja w wodzie albo na brzegu, ukryte wśród liści. — odpowiedział mu Snape.

— Najlepiej będzie, jeśli ty będziesz szukał, a ja będę cię osłaniał — stwierdził stanowczo Harry.

Severus spojrzał na jego rękę z wyciągniętą różdżką, małe iskierki tańczące dookoła zaciśniętej na drewnie pięści. Harry Potter będzie go bronił przed pająkami. Powinien się roześmiać z goryczą, ale coś zbyt mocno zacisnęło mu się na gardle. Było mu naprawdę łatwiej wiedząc, że jest obok. Lęk, który do tej pory nie pozwalał mu na samotne wycieczki, przynajmniej na te, na które nie musiał się wybrać, niemal znikł, została tylko uzasadniona czujność, lekkie spięcie mięśni.

Przez pierwszą godzinę poszukiwań głównie marzli, Severusowi udało się znaleźć kilka rzadkich roślin i zmarzniętych jagód, ale niestety ani meganeury, ani tym bardziej jej jaj, nigdzie nie było. Potter cierpliwie milczał i sondował okolicę nie skarżąc się na zimno czy przedłużające się przeczesywanie terenu.

Obchodzili staw od zachodu, gdzie teren wznosił się trochę uniemożliwiając łatwą eksplorację brzegu. Kilka razy musieli wejść na lód, ale ten pękał pod ich ciężarem, zima dopiero się zaczynała. Snape miał nadzieję, że są na tyle blisko brzegu, że nawet jeśli wpadną do wody, to nadal będzie płytko.

— Pamiętam, jak nurkowałem w stawie po miecz — powiedział Harry. — I pomyliłem twoją łanię z patronusem mojego ojca. Może gdybym miał więcej rozumu sprawy potoczyłyby się inaczej — westchnął.

— Widziałem cię wówczas — Snape nie był pewny, czy kiedykolwiek przyznał się do tego Potterowi. — Stałem między drzewami, patrzyłem jak skaczesz. — Byłem przerażony, kiedy zbyt długo się nie wynurzałeś. — dodał w myślach i kontynuował na głos: — Miałeś szczęście, że zjawił się Weasley.

Harry odwrócił się w jego stronę uśmiechając się z niedowierzaniem, ale też z szelmowskim błyskiem w oku.

— Chcesz mi powiedzieć, że mnie podglądałeś — stwierdził raczej niż zapytał.

Snape nie przerywał poszukiwań, rozgarniał wysokie trawy otaczające brzeg.

Potter stał za nim z założonymi przed sobą rękami i czekał, aż się wyprostuje.

W końcu Snape zerknął na niego i wzruszył ramieniem.

— Musiałem sprawdzić, czy nic ci się nie stanie.

— Na pewno — Uśmiech Pottera stawał się coraz szerszy. — Podobałem ci się wtedy? Chociaż trochę?

— Potter... — Severus podniósł się i syknął, zniecierpliwiony, próbując zamaskować zażenowanie. — Miałeś siedemnaście lat — rzucił tak, jakby to wszystko wyjaśniało.

10 Rzeczy, Których Chciał Harry/ Snarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz