Pierwsza rzecz na liście

801 58 4
                                    

Snape obudził się jeszcze przed świtem, z bolącym karkiem i nieco zmarznięty. Świadomość, gdzie zasnął, napływała powoli, ale bezlitośnie. Zaschło mu w ustach, dźwięczało w uszach i zalewała go fala wstydu. Wstał z kanapy najciszej jak potrafił i po omacku dotarł do drzwi. Było na tyle wcześnie, że udało mu się przemknąć do swoich komnat nie narażając się na kompromitację. Poszedł od razu do łazienki i wypił eliksir trzeźwiący oraz przeciwbólowy. Wspomnienia wracały, żołądek skręcał się w upokorzeniu. Po co to wszystko mu mówił? Po co w ogóle tam poszedł?

Wszedł do łóżka i przykrył kołdrą mając nadzieję, że zdrzemnie się nim zaczną się lekcje. Rozważał, czy nie zafiukać do Minerwy i wziąć wolne na dziś, by trochę ochłonąć, ale wiedział, że wznieci to tylko niezdrową ciekawość dyrektorki.

Próbował zasnąć, ale sen nie przychodził.

Potter i jego cholerna lista. Co to w ogóle za pomysł? Po co miałby cokolwiek robić, tylko dlatego, że Potter tego chciał?

Wracał do niego obraz mężczyzny z nogą założoną na nogę, miękkiego i twardego jednocześnie. Pottera, który się czerwieni ze wstydu, Pottera, który gorzko negocjuje warunki, który drwi. Tak bardzo chciał go wczoraj dotknąć, położyć rękę na kroczu i poczuć, jak twardnieje pod jego dotykiem. Jęknął z frustracją zakrywając ramieniem twarz.

Dziesięć rzeczy z listy. To będą na pewno miłe rzeczy. Miłe rzeczy, które robią ludzie, którzy coś do siebie czują. To niedorzeczne, że takie rzeczy mieliby robić oni.

Zamknął oczy by zmusić się do snu, ale wyobraźnia podsuwała mu tylko kolejne obrazy. Czego Potter mógł chcieć? Czy warto ryzykować, żeby się dowiedzieć?

Tam mogło być wszystko. Od bzdur w stylu czekoladek i kwiatów, przez mniej lub bardziej wyuzdane propozycje seksualne kończąc na totalnych nonsensach w stylu: golimy głowy i otwieramy smażalnię w Stanach Zjednoczonych. Albo, co gorsza, spędzamy święta wspólnie z Weasley'ami. Snape wzdrygnął się. Czy warto tyle ryzykować, tylko żeby zaspokoić wrodzoną ciekawość? No, może nie tylko ciekawość.

Podkochiwałem się w tobie... — czy to oznacza, że już się nie podkochuje? Więc po co ta gra? Dla żartu? Dla zabawy? Jako wyzwanie, by pokazać jakim jest tchórzem? Potter nie zabiegał o niego, nie uwodził. Może dziś wszystko odwoła. Może obaj zapomną, potraktują rozmowę jak pijacki wygłup. Tylko że Harry nie był pijany.

Severusowi nie udało się zasnąć póki nie rozdzwonił się alarm. Niechętnie wstał, wziął prysznic i przygotował na nadchodzący dzień. Kilka razy minął się z Potterem na korytarzu, ale wyłącznie wymienili spojrzenia.

Wrócili do tematu dopiero w niedzielę rano, w momencie, gdy Snape zaczął się przyzwyczajać do myśli, iż czwartkowe zachowanie ujdzie mu płazem.

Potter przysiadł się do niego podczas śniadania. Zazwyczaj siadał kilka miejsc dalej, niemal po drugiej stronie stołu, koło Longbottoma i Hagrida. Snape kończył właśnie drugiego tosta i dopijał herbatę z mlekiem. Harry nonszalancko odsunął krzesło, usiadł jak gdyby nigdy nic i nałożył sobie na talerz dwie kiełbaski i bułkę. Snape wrócił do swojego posiłku starając się odzyskać oddech, który uciekł i nie chciał wrócić.

Przez pierwszych kilka minut Potter nie zwracał na niego większej uwagi. Raz poprosił o półmisek z warzywami, raz o dzbanek z mlekiem. Z początku Snape sam chciał zacząć rozmowę i przeprosić za swoje najście i zachowanie. Mógłby gładko się wywinąć zrzucając wszystko na alkoholową niedyspozycję. Jednak z Pomoną i Minerwą bo obu ich stronach trudno było swobodnie kontynuować porzucone w czwartek kwestie. Zanim jednak zdążył cokolwiek zdecydować, Harry odwrócił głowę w jego stronę.

10 Rzeczy, Których Chciał Harry/ Snarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz