Złapałam ją mocno za włosy i jęknełam głośno.
-AGH~ czułam się jak w niebie...
Moja współlokatorka mocno Napierała puszką Blacka sex na moją dziurkę...
Czułam że za chwilę zemdleje z bulu i rozkoszy...
Czułam...
Czułam że zawartość puszki wlewa się we mnie przez co zakryłam czerwoną twarz i patrzyłam się na nią...
-I co jest źle? - spytała Vkardzu i uśmiecha się sympatycznie do mnie.
-w-wyciągnij t-to... - prubowałam ją od siebie odsunąć, ale ta napierała jeszcze bardziej.-oh nie ma tak łatwo ... - wyciągneła Blacka z mojego otworu i odłożyła na szafkę. - już dobrze słonko... Odpuszcze ci dzisiaj...- przykryła nas kocem
Szybko wstałam, dupa bolała niemiłosiernie...
Ubrałam się i wybiegłam szybko z pokoju. Ona jest chora...
-moja kochana wariatka... - trzepnełam się momentalnie w głowę. Jak mogłam o tym pomyśleć. Ona mnie wykorzystała...
Schowałam się w pokoju i usiadłam w kącie. Przykryłam się kocem i zaczełam płakać.
Usłyszałam że ktoś puka do mojich drzwi.
- k-kto tam...- spojrzałam cicho w stronę drzwi. Zobaczyłam Carbon. Jej wyrastwarzy wyglądał na zmartwiony.
-wszystko dobrze?- zapytała i podeszła do mnie. Objeła mnie powoli ramieniem.
- N-nic nie jest dobrze...- szepnelam do niej.- musisz uważać na Vkardzu Carbon... Ona...- znowu zaczełam płakać.
-Już dobrze...- powiedziałam i wstałam
*myśli Carbon: Idę do niej ...*
Spojrzałam się na Carbon a ta wyszła. Spojrzała na mnie ostatni raz i popiła łyka Blacka Mohito.
Ona też ją przeleci....
Uśmeichnełam się ostatni raz słabo do niej i odprowadziłam ją wzrokiem. Zamkneła drzwi ...