Pov. Polska
Siedziałem w kuchni pijąc cappuccino w swoim ulubionym kubku, rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Węgry razem z ojcem aktualnie jedzą obiad, zupa grochowa. Ja już wcześniej zjadłem swoją porcję, a więc mogłem zająć się cappuccinem, które i tak już prawie ostygło.
-Tak w ogóle to... - zaczął Węgry, przeżuwając wędzone mięso z zupy
-Nie mów z pełnymi ustami - zwrócił mu uwagę ojciec, z chlebem w ustach
-I kto to mówi... - odpowiada Węgry - w każdym razie wczoraj miałem w szkole bilans, no i każdemu dali skierowanie na badanie do przychodni.
-Co jakie badanie? - odpowiedział zdziwiony ojciec
-Nie wiem, bilans jakiś dalej. Mam tą kartkę w plecaku. Trzeba ją zanieść do szkoły podpisaną przez lekarza z przychodni.
-Przynieś ją tu.
-Dobra, jasne - odpowiedział Węgry i wstał, aby następnie iść do swojego pokoju.
Wziąłem kolejnego łyka napoju, po czym omal nie zwymiotowałem.
-A tobie co? - zadał pytanie Ron, patrząc się pytająco.
Szybko odłożyłem kubek, pobiegłem i otworzyłem drzwi od domu, aby następnie wypluć martwą muchę, którą miałem w ustach.
Pozostałą zawartość kubka zdenerwowany wylałem do zlewu. Po co te muchy w ogóle wlatują to napojów, nie wiedzą że mogą się utopić? Może jednak chcą popełnić samobójstwo? W każdym razie są bardzo irytujące. W moim domu ostatnio jest ich pełno.
-W moim napoju była mucha... - zacząłem rozmowę - jak będziesz w sklepie po drodze to weźmiesz lep na muchy? Jest ich tutaj pełno
-ee tam - machnął ręką - co będziemy pieniądze wydawać, machnie się klapaczką i powybija.
No tak, jego charakterystyczna gadka...
-Jestem! - krzyknął Węgry, niespodziewanie zjawiając się w kuchni z kartką papieru w formacie a5 i jakimś nadrukiem.
Cześć kartki była uzupełniona przez szkolną pielęgniarkę.
-daj no to - powiedział Ron, biorąc kartkę do ręki i wyraźnie ją czytając. Po chwili westchnął.
-No to się pojedzie...
-A możemy dziś? - spytał się Węgry - mam to zanieść już na poniedziałek.
-Mam poniedziałek? - ojciec wytrzeszczył oczy - tak szybko?
-No... - Węgry się zawahał - tak.
Również miałem te badania, i to jest tak gdzieś na początku roku. Tak bardziej na początku roku niż jest teraz. Trochę późno więc powiedział o tym.
Niezbyt długo po tym obydwaj dokończyli jest zupy i Węgry poszedł zaczął zmywać naczynia. A raczej chciał, gdyż okazało się, że jednak nie ma już płynu do naczyń.
-Przychodnia może będzie otwarta do 14, możemy jechać teraz - Ron zwrócił się w stronę mojego młodszego brata - więc jedziesz?
-Tak - odpowiedział Węgry wycierając ręce, a następnie ziewnął.
Teraz jest dopiero 11:47, powinni zdążyć. Chociaż w sumie mogą być kolejki...
-Ja zostanę się w domu - odezwałem się, otwierając lodówkę i wyciągając paczkę kabanosów.
-Dobra, to zamknij dom. Nie otwieraj nikomu drzwi - powiedział Ron, kierując się w stronę sieni.
-Jasne - odpowiedziałem, otwierając kabanosy o smaku serowym.
CZYTASZ
Nowy ° Gerpol [ZAWIESZONE]
FanfictionSzesnastoletni Polska w wakacje przeprowadza się wraz z rodziną do nowego miejsca. Wkrótce po tym zaczyna się szkoła, i nowe osoby. Jedna z tych osób szczególnie przykuła jego uwagę... Tak wiem ten opis jest zły, może kiedyś zmienię //Update 09.2024...