8. odwiedziny

129 14 9
                                    

Pov. Polska

Już ostatnia lekcja, matematyka!

I potem coś jeszcze gorszego. Każdy introwertyk będzie wiedział, o co chodzi.

Postanowiłem bowiem zgodzić się na wcześniejszą propozycję Niemca co do tej fizyki.

Mam trzy opcje: wydawać pieniądze na korepetycje, spytać się Niemca o korepetycje którego już trochę znam bądź tej drugiej dobrej w fizyce osoby, którą niezbyt kojarzę.

Zrobię to po lekcji.

-wchodzimy do sali - oznajmiła nauczycielka, wchodząc do sali jako pierwsza. Później standardowo zajęła miejsce na swoim krześle (bo chyba nie na suficie, nie?)

Zająłem swoje miejsce.

-Ameryka - zaczęła lekcje - prosiłam cię, byś nie siadał z nim. Siadasz w pierwszej ławce.

Na tą wiadomość Ameryka wstał ze swojego miejsca i bez żadnego komentarza usiadł w wolnej pierwszej ławce przed nauczycielką.

Później zapisaliśmy jakiś temat no i otworzyliśmy podręczniki na odpowiedniej stronie.

Cała lekcja przebiegła dosyć spokojnie. Żadnych niezapowiedzianych kartkówek, no więc git.

-Ej Polska - usłyszałem szepty. To był Ukraina. Odwróciłem się za siebie - chciałbyś się spotkać po szkole?

Wolałbym się z nim spotkać, ale muszę jakoś ogarnąć tą fizykę...

Zamiast odpowiadać i ryzykować uwagą wolałem wyrwać kartkę z brudnopisu, oderwać od niej mniejszą część i napisać dla niego wiadomość:

"Chciałbym, ale mam poważne problemy z fizyką i mogę nie zdać, więc postanowiłem poprosić Niemca który jest z tego dobry, żeby mi to wytłumaczył. Znasz mnie, wolałbym spotkać się z tobą niż z kimś, kogo prawie nie znam, ale nie mam wyboru".

Później podałem mu tamtą kartkę i doczekałem się odpowiedzi.

"naprawdę? Szkoda :("...

Nie odpisałem.

Jakoś wytrwałem do dzwonka i poszedłem do szatni po kurtkę. Później ją założyłem i podbiegłem zaczepić Niemca.

-Ej Niemcy - odezwałem się.

Niemiec odwrócił się w moją stronę.

-O, Polska. Co?

-Wiesz, pamiętasz jak mówiłeś, że mógłbyś mi wytłumaczyć fizykę?

-No, i?

-Mógłbyś mi z tym pomóc? Ja naprawdę mogę nie zdać, jesteś moją ostatnią deską ratunku...

Chłopak się zaśmiał.

-Jasne, ale teraz muszę iść na autobus bo zaraz odjedzie.

-Ja też - odpowiedziałem.

I tak razem poszliśmy na przystanek. Akurat zdążyliśmy na autobus. Okazało się, że jedziemy tym samym.

-W moim domu nikogo nie ma, po drodze tylko odbierzemy mojego młodszego brata. Będziemy się zatrzymywać na jego przystanku - poinformował.

-Jasne - odpowiedziałem.

Dwa przystanki później autobus zatrzymał się przy szkole podstawowej, i do autobusu wsiadło trochę dzieci. Wśród nich był tak na oko siedmio bądź ośmiolatek, w którym rozpoznałem wcześniejszego brata Niemca.

Zatrzymał się obok Niemca i spojrzał się na mnie.

-Znajomy Niemca?

-Tak, to jest Polska - wyjaśnił Niemcy - chodzi do mojej klasy.

Nowy ° Gerpol [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz