7 Fizyka

163 13 16
                                    

Pov. Polska

Dzień jak co dzień, jednak z tą różnicą, że w tym tygodniu akurat mam najgorszy plan lekcji w szkole. A dlaczego? No nie dość, że mam najwięcej lekcji w tym dniu, to jeszcze są dwie najgorsze lekcje ever. Matematyka i fizyka.

O ile nauczycielka od matematyki jest jakoś normalna i jedyny problem w tym przedmiocie to sama matematyka, z fizyką jest inaczej. Lekcje wyglądają dokładnie tak:

Czasem, ale rzadko kiedy oglądamy film na yt z jakiegoś tematu. Na tablicy jest zadanie z poprzednich lekcji, nauczycielka tłumaczy o czym to jest i przepisujemy. Nauczycielka dyktuje kolejne zadania i rozwiązujemy. Nieraz połowa tych lekcji to jej narzekanie na klasę oraz darcie się na osoby zadające pytania nie na temat lub nierozumiejące tematu lekcji. Masakra.

Ja nie wiem nawet jak ta klasa zdała z fizyki w poprzednim roku, skoro z poprzedniej kartkówki każdy oprócz trzech osób miał jedynkę. Reszta osób miała dwójkę, w tym jedna z nich czwórkę. I tą osobą był Niemcy.

Nienawidzę fizyki i baby od fizyki. Ten przedmiot jest bezużyteczny, na co mi jakieś skomplikowane wzory, radiany i inne badziewia? W przyszłości pracodawca nie będzie mi za to płacił...

-Ej Polska idziesz? - usłyszałem krzyk mojego brata - za pięć minut jedziemy!

Dziś Mam na ósmą rano co oznacza, że Ron może podwieść mnie do szkoły. To samo z Węgrem.

Wyszedłem z pokoju i zatrzymałem się w kuchni, gdzie był Węgry.

-Czego ty się tak w ogóle uczysz na tej reklamie? - zapytałem, nawiązując do jego kierunku w technikum.

-A no podstaw reklamy, marketingu, przekazu reklamowego, kreacji reklamowej. Oglądam jakieś reklamy. Mam lekcje o fotografii produktowej. Coś w tym stylu.

Chciałem kontynuować rozmowę, jednak przerwał mi krzyk Ron'a:

-Idziemy!

Szybko pobiegliśmy założyć buty wraz z kurtką, a następnie wyszliśmy z domu zamykając go na klucz. Wszedliśmy do samochodu, zamykając za sobą drzwi i zapinając pasy. Obydwaj siedzieliśmy z tyłu.

-Jedziemy! - ogłosił Ron, wyjeżdżając z podwórza. Po chwili zaparkował i wyszedł z samochodu, aby zamknąć bramę. Potem oczywiście wrócił do samochodu i odjechaliśmy.

Samochodem nie mam do szkoły daleko, jednak dojazd może trochę potrwać ze względu na niemiłosiernie wolne światła drogowe na pewnym punkcie drogi. Na poważnie, jak tam jest czerwone to mam wrażenie, że czerwone zostanie przez wieczność.

Na szczęście tym razem wystarczyło czekać tylko dwie minuty. Ruszyliśmy przed siebie.

Po drodze mijaliśmy autobus, który później zatrzyma się przed naszą szkołą.

Gdy wreszcie zatrzymaliśmy się, Ron poczekał aż wysiądziemy i odjechał.

Weszliśmy do budynku szkoły i zdjęliśmy kurtki, by następnie oddać je panią woźnym i otrzymać w zamian numerek wieszaka. Węgry nie zmienił butów, i ja też nie, gdyż mam autobus parę minut po dzwonku i jakbym tak zmieniał buty po szkole to bym się spóźniał.

Wyjąłem z plecaka telefon i go włączyłem, spoglądając na wyświetlacz. Jeszcze mamy niecałe pięć minut do dzwonka. Podszedłem pod odpowiednią salę i zamierzałem czekać na lekcje języka angielskiego.

-Cześć Poland! - usłyszałem.

O nie.

-Hej - odpowiedziałem, nie odrywając wzroku od telefonu.

Nowy ° Gerpol [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz