Gdzie ja jestem?!

975 18 8
                                    


Hailie


Obudziłam się  z uśmiechem na ustach, który znikł tak szybko jak się pojawił, gdy zdałam sobie sprawę, gdzie jestem. Jak mógłam być tak głupia?! Wyrzucałam sobie w myślach, zchkdząc cicho po schodach.
Z dołu słyszałam podniesione głosy, świadczące o tym, że moi bracia są w domu. Po prostu wspaniałe! Lepiej być nie mogło! Byłam już u kresu schodów, gdy usłyszałam jak ktoś za mną chrząka znacząco. Odwróciłam się powoli i moim oczom ukazał się Dlyan, który patrzył na mnie karcąco.
- A ty dokąd maluchu? - zapytał.
Jak najdalej od ciebie. Chciałam odpowiedzieć, ale coś mnie powstrzymywało. Czy ja naprawdę tego chciałam?
- E... no wiesz - mruknęłam skołowana rozglądając się na boki.
- Hailie... - zaczął cicho. - ...My naprawdę tego żałujemy... spróbuj dać nam choć jeszcze jedną szansę, zgoda?
- Ostatnia szansa i żadnej więcej? - zapytałam chcąc się upewnić.
Dylan pokiwał w odpowiedzi głów.
- W takim razie zgoda - oświadczyłam mu, wyciągając rękę w jego kierunku.
- Zgoda - odpowiedział podsząsając delikatnie moją ręką.
- Zejdźmy na dół, bo zapewne jesteś głodna, co? - zapytał i nie czekając na moją odpowiedź pomaszerował do kuchni.












  Jason

( czy ktoś się domyśla co on tu robi?)






Od paru dni obserwowałem dom Monetów. Od kąd mój człowiek ( Riko) zawiódł mnie w uprowadzeniu dziewczynki, postanowiłem działać na własną rękę. Tak będzie rozsądniej i lepiej dla każdego. A zwłaszcza lepiej dla mojej kieszeni, która niedługo będzie pełna pieniędzy Monetów. Już nie mogłem się doczekać poczucia władzy nad nimi, gdy przyjdą do mnie błagając bym wypuścił tego bachora. To będzie ciekawy widok.


Od dwóch godzin żaden z braci nie ruszył się nawet na centymetr od tej dziewczynki. Co ona w sobie takiego ma, że oni tak za nią przpadają?! Przecież to tylko głupi, bezwartościowy  bachor, który prędzej czy y później będzie lecieć tylko na pieniądze braci.
No właśnie! Olśniło mnie! Szykuj się Hailie Monet, już niedługo...




Zaraz za rogiem przerwa świąteczna!
Pytałam dzisiaj jednego nauczyciela ile dni roboczych nam zostało nie licząc weekendów, więc tak :117 dni I znowu wakacje!



Zacznijmy znów od początku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz