𝑅𝑂𝑍𝐷𝑍𝐼𝐴Ł 𝑋𝐼𝑉

2.3K 155 12
                                        

              ~~~       𝘎𝘳𝘢𝘺𝘴𝘰𝘯     ~~~

Chwilę zajęło, zanim słowa wypowiedziane przez mojego brata do mnie dotarły.

- O czym ty mówisz? - zapytałem w pełni poważnym głosem.

- Pamiętasz tą prawniczkę, którą kazałeś mi odnaleźć? - zapytał z nadal wyczuwalną nutą rozbawienia.

- No. I co w związku z tym? - powiedziałem, totalnie zbity z tropu.

- Szanowna pani Jale Ateş wniosła parę tygodni temu wniosek do urzędu o zmianę nazwiska jednego ze swoich dzieci...

- Gustawo, nie wkurwiaj mnie. Mów co masz powiedzieć i daj mi święty spokój - przerwałem mu, cały nabuzowany.

- Kobieta zmieniła nazwisko swojej córki na Moretti.

- Co, kurwa? - znieruchomiałem

To jakiś obłęd.

- Chyba teraz już rozumiesz.

Nic nie rozumiałem.

- Ale mówiłeś przecież, że pokrewieństwo z tamtym żołnierzem wynosiło sto procent - drążyłem.

Nie wiedziałem jak się zachować ani co myśleć. W końcu... jeśli kobieta, z którą spędziłem jednorazowo noc, zmieniła nazwisko swojego dziecka na moje, to chyba nie zrobiłaby tego bez powodu.

A może?

W końcu, w świecie mafii wszystko jest możliwe. Czyż nie?

-  Tym bym się na twoim miejscu nie przejmował - powiedział totalnie skupionym głosem.

- A czym mam się twoim zdaniem przejmować? Przecież ja się z nią przespałem do cholery! Jeśli okaże się, że dzieci są moje...

- Coś mi tu śmierdzi - oznajmił, przerywając mój monolog.

- To znaczy?

- Jeśli jakimś cudem one na prawdę są twoje, to dlaczego nazwiska chłopca również nie zmieniła?

Takiego zwrotu akcji to ja się nie spodziewałem, choć działania kobiety były zarówno beznadziejne, jak i genialne. Nie była do końca taka głupia.

- Skoro już poznała moje nazwisko, to również wie kim jestem... i czym sie zajmuję - zacząłem mówić po chwili skupienia się.

- Wziąłem dopiero ślub, więc to oczywiste, że nie mam jeszcze dzieci, co oznacza...

- Że jej syn jest twoim prawowitym następcą - dokończył za mnie Gustawo, który chyba właśnie zrozumiał powagę sytuacji.

- Dokładnie.

Po tych słowach usłyszałem jakieś szmery z sypialni, więc szybko wydałem bratu ostateczne polecenie i rozłączyłem się.

Musiałem za wszelką cenę znaleźć całą trójkę, bo w przeciwnym razie mogło grozić im ogromne niebezpieczeństwo.

                 ~~~       𝘊𝘢𝘯𝘴𝘶    ~~~

Gdy zaczęłam się powoli wybudzać,
spojrzałam na drugą stronę łóżka, która, jak się okazało, była pusta.

Podnosząc się do siadu i opierając o zagłówek, sięgnęłam mimowolnie po swój telefon i spojrzałam na godzinę. Była za pięć szósta.

Z jednej strony nie zdziwił mnie brak obecności mężczyzny, gdyż to naturalne przy jego stanowisku, jednak liczyłam na to, że dziś zrobi sobie wyjątek.

Po chwili zza drzwi, które prowadziły na korytarz, rozbrzmiał cichy głos Graysona.

- 𝐷𝑒𝑣𝑖 𝑡𝑟𝑜𝑣𝑎𝑟𝑒 𝑞𝑢𝑒𝑙 𝑑𝑎𝑛𝑛𝑎𝑡𝑜 𝑎𝑣𝑣𝑜𝑐𝑎𝑡𝑜. 𝑁𝑜𝑛 𝑣𝑜𝑔𝑙𝑖𝑜 𝑛𝑒𝑛𝑚𝑒𝑛𝑜 𝑝𝑒𝑛𝑠𝑎𝑟𝑒 𝑎 𝑐𝑜𝑠𝑎 𝑠𝑢𝑐𝑐𝑒𝑑𝑒𝑟𝑎́ 𝑞𝑢𝑎𝑛𝑑𝑜 𝐶𝑎𝑛𝑠𝑢 𝑠𝑐𝑜𝑝𝑟𝑖𝑟𝑎́ 𝑡𝑢𝑡𝑡𝑜 - Musisz znaleźć tą przeklętą prawniczkę. Wole nawet nie myśleć co się stanie gdy Cansu się o wszystkim dowie.

Sojusz MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz