𝑅𝑂𝑍𝐷𝑍𝐼𝐴Ł 𝑋𝑉𝐼𝐼𝐼

1.7K 128 14
                                    

~~~       𝘊𝘢𝘯𝘴𝘶    ~~~

Gdy tylko dostrzegłam w lusterku zarys kierowcy, na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.

Lepiej być nie mogło.

Zamierzałam wyprowadzić Graysona w las, i to dosłownie, gdy to on jechał za mną całkiem nieświadomy co się święci. Niby zachowywał jakiś odstęp, ale słabo się ukrywał. Chyba nie był świadom kogo ma przed sobą, i oby jeszcze przez pewien czas tak pozostało.

Kiedy byłam już jakieś dwa kilometry przed miejscem mojego docelowego postoju prowadząc jedną ręką sięgnęłam moje czarne sneakersy i zaczęłam je powolnie nakładać.

Było to niby nieodpowiedzialne ale ja miałam to głęboko gdzieś, bo w tamtym momencie w mojej krwi buzowała adrenalina.

              ~~~       𝘎𝘳𝘢𝘺𝘴𝘰𝘯     ~~~

Jechałem za Jale już jakieś dobre dwadzieścia pięć minut, co w zasadzie powinno być podejrzane; mogłaby chcieć zastawić na przykład na mnie jakąś zasadzkę - której nie brałem pod uwagę, gdyż nie było najmniejszych szans na coś podobnego. Jednak dla jej osoby było to bardzo dobre posunięcie, ponieważ tak daleka lokalizacja od centrum dawała jej na pewno poczucie bezpieczeństwa, a co więcej - podczas tak długiej drogi mogła kogoś dostrzec…

I właśnie w tamtym momencie dostrzegłem z daleka, jak pani prokurator najpewniej zaczęła się po coś schylać, i to przez dobrą chwilę.

Postanowiłem trochę zwiększyć dystans między nami i minimalnie zwolniłem.

Po około pięciu minutach zaczęliśmy przejeżdżać obok lesistych terenów, a tuż po chwili całkowicie się w niego zanurzyliśmy.

Gdy tak śledziłem prawniczkę, zdałem sobie sprawę że ma bardzo podobny samochód do tego mojej żony - którym jeździła w Turcji, a może i nawet identyczny.

Nawet jebany kolor się zgadzał. Co jest kurwa?

Czy to możliwe, aby dwie kobiety które znałem były aż tak bardzo do siebie podobne?

Ten sam model auta, obie po studiach prawniczych… nawet były tej samej cholernej narodowości. A, i zapomniałbym wspomnieć, że przecież do diabła się znają.

Ale nic prócz debilnego zbiegu okoliczności nie miało prawa bytu w tej sytuacji.

W końcu z daleka dojrzałem małą drewnianą chatę na tle lasu.

Natychmiast się zatrzymałem, natomiast biały Mercedes przejechał jeszcze pare metrów w stronę budynku.

O co tu do chuja pana chodzi?

Nagle drzwi od strony kierowcy się uchyliły, a przez nie wyszła piękna szatynka w czarnym garniturze.

Włosy miała związane w idealnego kucyka, a na twarzy czarne średniej wielkości okulary, co nie pozwoliło mi ujrzeć jej całej twarzy. Największym jednak szokiem okazał się być fakt, iż kobieta miała na sobie czarne buty sportowe, które trochę odstawały od reszty, lecz wciąż wyglądały razem z resztą nienagannie.

Jednego tylko wciąż nie mogłem zrozumieć - co my tu do jasnej cholery robimy?

Za nic w świecie nie uwierzyłbym że znana prawniczka z trzech państw nagle postanowiła by zamieszkać w centrum lasu.

Odziwo chyba jeszcze nigdy tutaj nie byłem - to zaskakujące, gdyż las znajdował się jeszcze na obszarze Genui, i tylko w pod tym kątem pani prawnik miała przewagę, której i tak na sto procent nie wykorzysta.

Sojusz MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz