Rozdział 9

31 5 0
                                    

Po tej rozmowie byłem bardzo zdenerwowany, wsiadłem w samochód i wróciłem do mieszkania. Po wejściu do pokoju zobaczyłem, ze Karolina śpi, nie chciałem jej budzić, dlatego poszedłem do sypialni i włączyłem jakiś serial.
Nie minęło nawet 10 minut, kiedy usłyszałem hałas dobiegający z salonu, szybko pobiegłem zobaczyć co się dzieje. Karola strasznie krzyczała, ewidentnie śnił jej się jakiś koszmar. Obudziłem ją, była cała roztrzęsiona, spytałem więc, co jej się śniło.
-Śnił mi się Kosa, ten facet, u którego miałam długi. Mówił, że nie dotrzymałam słowa i teraz stanie się to przed czym mnie ostrzegał. Wyjął pistolet i chciał do Ciebie strzelić, próbowałam go powstrzymać, jednak on był silniejszy, widziałam, że trzyma rękę na spuście i wtedy... wtedy mnie obudziłeś. Nawet nie wiesz jak się bałam.
-Już spokojnie, to tylko sen. Wszystko jest dobrze- powiedziałem. Próbowałem ją uspokoić, widziałem, jak ta cała sytuacja ją stresuje, a przecież teraz, kiedy jest w ciąży nie może się denerwować.
W tym momencie zrozumiałem, że bez pomocy psychologa Karolina nie poradzi sobie z przeszłością, musiała zasięgnąć porady specjalisty.
-Posłuchaj, myśle, że powinnaś pójść do psychologa, to wszystko co się wydarzyło, to za dużo, abyś mogła poradzić z tym sobie sama- powiedziałem.
-Ale ja nie potrzebuje pomocy, wszystko jest dobrze. Dla mnie liczy się to, że jesteś tutaj ze mną, a reszta, reszta się jakoś ułoży- odpowiedziała.
-Samo się nie ułoży, proszę Cię, chociaż spróbuj. Jeśli nie dla siebie, to dla mnie- namawiałem.
-Skoro tak Ci na tym zależy... Dobra, pójdę tam, ale jeśli mi się nie spodoba, to nie będziesz naciskał na dalsze spotkania, jasne?
-Dobrze, cieszę się, że się zgodziłaś. To na prawdę dobrze Ci zrobi, kocham Cię- powiedziałem, po czym ją pocałowałem.

Byłem przerażony tym, co dzieje się z Karolina. Nie wiedziałem, że to wszystko aż tak się na niej odbiło. Dodatkowo bardzo bałem się, że zaszkodzi to naszemu dziecku. Jedynym pocieszenie było to, że Karola zgodziła się na wizytę u specjalisty.
Wiedziałem, że taka rozmowa zawsze pomaga.
Moje rozmyślanie przerwał telefon od komendanta:
-Cześć Mikołaj, mam nowe informacje w sprawie Karoliny i jej rozprawy, moglibyście przyjechać na komendę?- Zapytał.
-Dzień dobry, pewnie. Zaraz powiem Karolinie i postaramy się być w ciągu godziny.
-Dobra, w takim razie czekam na was, do zobaczenia.
-Do zobaczenia- powiedziałem, po czym się rozłączyłem.
Niecałą godzinę później byliśmy już w gabinecie Witeckiego.
-Słuchajcie, mam dla was całkiem dobre wiadomości. Sąd ustalił termin rozprawy za miesiąc, pociągnąłem za kilka sznurków i  udało mi się wynegocjować Karolina, abyś odpowiadała z wolnej stopy, więc do tego czasu zostajesz na wolności.
-A co Potem komendancie?- spytałem.
-Tego jeszcze nie wiem, ale obiecuje, że ze swojej strony zrobię wszystko, abyś nie trafiła do więzienia. Myśle, że sąd weźmie pod uwagę powód dla którego zdecydowałaś się na taki ruch- powiedział, po czym spojrzał się na Karolinę.
-A co w najgorszym wypadku? Ile mi grozi?- zapytała Karolina.
-Tej opcji nie bierzmy pod uwagę, użyje takich kontaktów, aby skończyło się na wyroku w zawieszeniu i karze grzywny.
-Bardzo Panu dziękujemy, nie wiem jak dalibyśmy radę bez Pana- powiedziałem.
-Nie ma sprawy Mikołaj, jesteś moim najlepszym policjantem, wiesz, że jestem w stanie zrobić dla Ciebie bardzo dużo.
-Nawet Pan nie wie ile to dla mnie znaczy- powiedziałem, po czym podałem mu rękę.
-Póki co, to tyle. Jak będę miał jakieś nowe wieści od razu się do was odezwę. Możecie wracać do domu.
-Jasne, jeszcze raz bardzo dziękuję- powiedziała Karolina, po czym wyszliśmy z gabinetu.

Po rozmowie z komendantem wyszliśmy z komendy i wsiedliśmy do samochodu.
-Widzisz kochanie, nie było tak źle. Witacki jest na prawdę dobrym szefem, a jeszcze lepszym człowiekiem. Jestem pewny, że zrobi wszystko co w jego mocy, aby nam pomóc- powiedziałem.
-Tak wiem, widziałam, że jest bardzo zaangażowany w pomoc. Mimo wszystko boje się co będzie dalej, przecież nawet komendanci nie mogą wszystkiego- odpowiedziała.
-Może i tak, ale na pewno użyje takich sposobów, żeby było dobrze. Już wiele razy wyciągał nas z kłopotów, nikt nie ma aż takich metod i kontaktów jak on. Będzie dobrze, nie pozwolimy, abyś trafiła za kratki- powiedziałem.
-Mówiłam Ci już, że cię kocham?- spytała.
-Mówiłaś, ale możesz mi to powtarzać ciagle- zaśmiałem się.
-Jedziemy do domu?- spytała.
-Jeszcze nie, chciałabym zabrać Cię w pewne miejsce, ale póki co nie nie pytaj o nic więcej- powiedziałem.

Po 15 minutach przyjechaliśmy na miejsce, chciałem zrobić Karolinie niespodziankę, dlatego ją tu zabrałem.
-Ale gdzie my jesteśmy, sklep dziecięcy?- spytała.
-Posłuchaj kochanie, wiem, ze jest jeszcze bardzo wcześnie, ale pomyślałem, że moglibyśmy pójść i pooglądać jakieś fajne akcesoria dla naszego dziecka- odpowiedziałem
Popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem i powiedziała:
-Ale przecież mamy na to jeszcze masę czasu, nie musimy się spieszyć.
-Wiem, ale chyba lepiej nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwile.
-No dobra, skoro już tu jesteśmy, to możemy wejść do środka i trochę się rozejrzeć- powiedziała.
-Super, w takim razie chodźmy, jestem taki podekscytowany- zaśmiałem się.
Zauważałem jednak, że Karolina nie podziela mojego entuzjazmu, pomyślałem wtedy, że wciąż stresuje się zbliżająca się rozprawą.

Po wejściu do sklepu zobaczyłem całą masę dziecięcych mebelków, wózków i fotelików, wszystko to było takie urocze. Oglądałem każdą rzecz z zachwytem i planowałem w głowie, jak będzie wyglądał pokój mojego dziecka. Trochę martwiło mnie, że Karolina tak sceptycznie podchodzi do tego tematu, jednak rozumiałem, że być może potrzebuje więcej czasu na oswojenie się z tym wszystkim.

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz