Po wyjściu z mieszkania poczułem dziwną ulgę, jakby spadł mi z serca kamień. Było mi przykro, że skrzywiłem Idę, ale najważniejsze w tym momencie było dla mnie, aby znów zobaczyć ukochaną.
Wsiadłem w samochód i pojechałam do kwiaciarni. Wybrałem największy bukiet czerwonych róż, wiedziałem, że są to jej ulubione kwiaty. Kwadrans później byłem już pod drzwiami Karoliny, zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi drzwi, a ja chwyciłem ją w obcięcia i przytuliłem najmocniej jak umiem. Staliśmy tak chyba z 5 minut, nie chciałam jej puszczać. Podarowałem jej bukiet kwiatów i weszliśmy razem do salonu. Usiadłem na kanapie a Karolina podeszła do mnie, przyciągnąłem ją do siebie, sadzając na swoich kolanach. Zaczęliśmy się całować, to był magiczny moment, czułam, że wreszcie wszystko jest tak jak powinno. Byłem najszczęśliwszy na świecie, bo znów miałam swoją ukochana kobietę przy sobie.
-Nie spodziewałam się, że przyjdziesz, zwłaszcza po wizycie twojej nowej dziewczyny- powiedziała.
-Po jakiej wizycie? Ida tu była?- spytałem zaskoczony.
-Tak, przyszła tutaj i zaczęła się awanturować. Krzyczała, że mam zostawić Cię w spokoju i nie rujnować waszego życia...
-Ale jak to? Skąd miała twój adres?
-Nie mam pojęcia, myślałam, że ty jej go podałeś. Z resztą, nie mam do niej o to żalu, rozumem ją. Kocha Cię, a ja nagle po latach pojawiam się i burzę wasze spokojne życie.
-Mimo wszystko, nie powinna była tu przychodzić. Nasze zerwanie nie było twoją winą, sam podjąłem decyzje.
-Ale poczekaj, zerwaliście?- spytała zaskoczona.
-Tak... Nie mogłem być z kobieta, jeśli nie jestem pewien co do niej czuje, nie zasługuje na to.
-Ale czy to znaczy... że jest szansa na to, abyśmy znów byli razem?
Zobaczyłem łzy w jej oczach, była bardzo zdenerwowana tym, co zaraz powiem.
-Nie wiem, wiesz dobrze, że zawsze byłaś dla mnie bardzo ważna, kocham cię, ale to co zrobiłaś, jak mnie zostawiłaś, to wszystko... jest mi na prawdę ciężko, muszę się nad tym zastanawiać, wszystko sobie pokładać.
-Rozumiem, ja tez musze ogarnąć swoje życie, wrócić do normalności jako ja, Karolina Rachwał. Nie mam pojęcia, jak powiem wszystkim, że moja smierć była kłamstwem, przecież pójdę siedzieć za to, co zrobiłam.
-Pomogę Ci, masz moje wsparcie. Zrobimy to razem. Pójdziemy na komendę i wszystko odkręcimy- powiedziałem.
-Boje się Mikołaj.
-Wiem, ale musisz, odwlekanie tego wcale Ci nie pomoże.
-Masz racje, muszę stawić temu czoła- powiedziała, po czym wstała z kanapy i poszła ubrać buty.
Chwile później zapytała:
-wychodzimy?
Po chwili na namysłu odpowiedziałem:
-Tak, tak. Już idę.Godzinę później byliśmy już pod komendą, widziałem, że Karolina bardzo się bała. Próbowałem ją wspierać, dodawać jej otuchy, jednak z marnym skutkiem.
Kiedy otworzyliśmy drzwi komendy, zobaczyła nas Emilka, na widok Karoliny upuściła kubek.
-K K Karolina?! Ale jak to możliwe, o co tu chodzi?- powiedziała przerażona.
-Cześć Emilka- uśmiechnęła się Karolina.
Kobieta podeszła do niej i ją przytuliła.
-Wszystko Ci wytłumaczę, tylko nie teraz. Muszę iść do Jacka- dodała.
Chwile później byliśmy już przed drzwiami pokoju Dyżurnego. Zapukałem i weszliśmy do środka. Jacek na widok Karoliny omal nie zemdlał.
-Co tu się do cholery dzieje?-zapytał.
-Cześć Jacek, przyszłam wszystko wytłumaczyć, jestem wam to winna- powiedziała Karolina.
Ja stałem obok i przyglądałem się całej sytuacji, chciałem, aby Karolina wiedziała, że jestem obok.
Jacek wstał z krzesła, podszedł do Karoliny i ją przytulił.
-Nic z tego nie rozumiem, przecież to jest niemożliwe-powiedział zszokowany widokiem Karoliny.
-Domyślam się, że jest to dla Ciebie szok, ale tak, żyje. Przyszłam wam wszystko wyjaśnić, nie mogę żyć dłużej w kłamstwie.
Masz chwile?- zapytała.
-Tak... jasne. Chodź do pokoju 105, powinien być wolny, tam na spokojnie porozmawiamy- powiedział.
-Poradzicie sobie?- spytałem.
-Tak, damy sobie radę- odpowiedziała Karolina.
Ja miałem do załatwienia jeszcze jedną sprawę, poszedłem do pokoju Idy, chciałem z nią porozmawiać o tym, co się wydarzyło. Niepewnym krokiem podszedłem do drzwi, zapukałem. Usłyszałem tylko „proszę".
-Cześć Ida, musimy porozmawiać- powiedziałem.
-Chyba nie mamy o czym- odpowiedziała.
-Byłaś u Karoliny, wiem o tym.
-Ooo już ci się poskarżyła, żałosne.
-Nie Ida, nikt mi się nie skarżył. To wyszło przypadkiem. Wiesz, ze nie powinnaś była tam iść?
-Może i tak, ale nie pozwolę, żeby jakas laska, która miała cię gdzieś przez 5 lat teraz nagle wracała i wywracała nam życie do góry nogami.
-Ale zrozum, to, że z tobą zerwałem nie jest jej winą, to była moja decyzja. Nie możesz jej o to obwiniać.
-Słucham? To jest tylko i wyłącznie jej wina, gdyby się nie pojawiła, to nic by się nie stało, nadal bylibyśmy szczęśliwi- powiedziała stanowczo.
-Ida, rozumiem, że jest ci ciężko, ale to, że będziesz nachodzić Karolinę nic Ci nie da.
W tym momencie zobaczyłem na korytarzu Jacka z Karoliną. Powiedziała mi, że zaczeka na mnie w pokoju dyżurnego.
-Czyli co, już do siebie wróciliście?- zapytała zdezcenrwowana Ida.
-Nie, nie wróciliśmy. Po prostu jej pomagam- odpowiedziałem.
-Tak, jasne. Proszę Cię, wyjdź z mojego pokoju.
-Jak sobie życzysz- powiedziałem i wyszedłem z jej gabinetu.
Kierowałem się w stronę pokoju Jacka, po przekroczeniu progu zobaczyłem jak ze sobą rozmawiają.
-I jak? Wszystko okej?- zapytałem.
-Okej to za dużo powiedziane. Sam wiesz, jak trudno będzie to teraz odkręcić- odpowiedział Jacek.
-Mimo wszystko cieszę się jednak, ze znów mamy cię obok Karola- dodał.
-Ja też się cieszę, nawet nie wyobrażacie sobie, jak mi was brakowało- powiedziała Karolina.
-Teraz będziesz musiała złożyć oficjalne wyjaśnienia, na bank będziesz miała sprawę za to, co zrobiłaś. Ale my ze swojej strony zrobimy wszystko, żebyś nie poszła siedzieć- dodał Jacek.
-Dziękuje, to wiele dla mnie znaczy. Czy możemy iść już do domu? To jest za dużo jak na jeden dzień. Przyjdę jutro i złoże oficjalne zeznania- powiedziała.
-Dobra, porozmawiam dzisiaj z komendantem i wszystko mu opowiem, jestem pewny, ze sam też będzie chciał z tobą pogadać. Z resztą, nie dziwię mu się.-powiedział Jacek.
-oczywiście. Cześć Jacek, cieszę się, że znów mogliśmy się zobaczyć.
-Do jutra- dodał dyżurny.
Kiedy już wychodziliśmy, Jacek krzyknął do mnie:
-Mikołaj, możesz jeszcze na chwilę?
Popatrzyłem na Karolinę a ona powiedziała:
-Idź, ja pójdę i porozmawiam z Emilką.
-Dobra, zaraz wracam.
-No co tam Jacek?-spytałem.
-Jakie co tam? Ja nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Jak to w ogóle możliwe? Nikt przez tyle czasu nie zorientował się, że cała ta akcja to była jedna wielka ściema.
-Sam nie wiem, też jest mi w to ciężko uwierzyć. Nawet nie zdajesz sobie sprawy co poczułem, kiedy kilka dni temu zobaczyłem ją w drzwiach mieszkania.
-Domyślam się, ale co teraz? Jesteście znów razem?- dopytywał.
-Nie jesteśmy, póki co musimy wszystko sobie wyjaśnić, ale nie mówię, że już nigdy do siebie nie wrócimy. W końcu to moja Karolinka, największa miłość mojego życia.
-Wiem stary, pamietam jak bardzo cię bolało, kiedy dowiedziałeś się o jej rzekomej śmierci- powiedział Jacek.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. Dobra, musze lecieć, zdzwonimy się.
-Jasne stary, leć. Powodzenia.
Wyszedłem od Jacka i zszedłem na dół do recepcji, zastałem tam Emilkę i Karolinę rozmawiające ze sobą. Gdy tylko mnie zobaczyły Karolina powiedziała, że musimy już iść. Pożegnaliśmy się z Emilią i pojechaliśmy do mojego mieszkania.
![](https://img.wattpad.com/cover/353259759-288-k55238.jpg)
CZYTASZ
Wieczna miłość
AventuraHistoria opowiada o losach Mikołaja Białacha, policjanta z Wrocławskiej komendy. Mężczyzna przed laty stracił miłość swojego życia, Karolinę Rachwał, która zginęła podczas jednej z policyjnych akcji. Ten rozdział wydawał się być dla niego zamknięty...