Rozdział 2

47 4 0
                                    

Ujrzałem w nich Karolinę, moją Karolinę. Łzy same napływały mi do oczu, po chwili bez ruchu chwyciłem ją w swoje ramiona. Ten zapach, ten sam, którego używała przez cały czas, czułem jakby to był sen. Nie mogłem oderwać się od jej objęcia.
Po chwili spojrzałem na nią, była cała zapłakana, podobnie jak ja.
-Wejdziesz? Zapytała.
Wszedłem do jej mieszkania, na wejściu zobaczyłem nasze wspólne zdjęcie, które zrobiliśmy w dniu 1 rocznicy. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało.
Usiadłem na kanapie i zapytałem:
-Karolina, o co tu chodzi, ty żyjesz? Przecież lekarz powiedział, ze nie miałaś szans.
-Przepraszam- powiedziała łamiącym głosem.
-Ale dlaczego, dlaczego się do mnie nie odezwałaś, tak bardzo Cię kocham, przez ten cały czas żyłem ze świadomością, ze straciłem miłość mojego życia, obwiniałem się za tamten wypadek- powiedziałem.
-Nie miałam wyboru, przeszłość mnie dopadła, musiałam zainicjować swoją śmierć, aby wyjaśnić stare sprawy. Nawet nie wiesz jakie było to dla mnie trudne- odparła.
Nie mogłem się powstrzymać, przytuliłem ją mocno, chciałem już nigdy jej nie puszczać, w końcu była to moja ukochana Karolinka. Ona również mocno mnie przytuliła, czułem jak bije jej serce, wszystkie stare uczucia odżyły.
-możesz mi wytłumaczyć? Co się działo, dlaczego musiałaś to zrobić?- dopytywałem.
-Oczywiście, jestem Ci winna wytłumaczenia. Chwyciła moją rękę i zaczęła mówić:
-Kiedy miałam 16 lat razem z ojcem wyjechałam na jakiś czas do Kanady, w moim domu było wtedy bardzo źle, rodzice ciagle się kłócili, myślałam nawet, ze się rozwiodą. Nie mogłam już wytrzymać tych ciągłych awantur, chciałam, aby to się wreszcie skończyło. Wtedy właśnie mój ojciec postanowił wyjechać na jakiś czas, zabierając mnie ze sobą. Wpadłam w złe towarzystwo, narobiłam sobie długów.
Tata nie chciał mi pomóc, uważał, że sama jestem sobie winna, że trzeba było nie zadawać się z takimi ludźmi. Dilerzy, u których pożyczyłam ogromną kwotę pieniędzy chcieli mnie dopaść, za to, ze im ich nie oddałam. Myślałam, że to już koniec, ale na szczęście zdążyłam wrócić do Polski. Na jakiś czas był spokój, myślałam nawet, że odpuścili i nie będą mnie szukać. Niestety, pare lat temu dowiedzieli się gdzie mieszkam, powiedzieli, że jeśli nie spłacę swoich długów zabiją Ciebie i moją rodzinę, widziałam, że nie żartują. Musiałam to zrobić- mówiła zapłakana.
-Ale dlaczego mi nie powiedziałaś? Pomógłbym ci.
-Nie mogłam, musiałam załatwić to sama, bałam się. Kazali mi uciąć wszystkie kontakty. Widziałam, że jeśli od tak zniknę, to będziesz mnie szukał. Musiałam zaplanować to inaczej.
Kilka miesięcy szykowałam się do tego dnia, lekarz był opłacony, tak samo zresztą jak ratownicy z karateki. Cała ta szarpanina w barze, to, że Borys tam był, wszystko to było zaplanowane. On nie wiedział, ze coś się tam wydarzy, ludzie z którymi wszczął bójkę również byli tam za moją sprawą.
Było mi wstyd, ze muszę wsadzić go do więzienia mimo, że to nie będzie jego wina. Pod kamizelka miałam worek z krwią, w momencie strzału woreczek pękł a krew wylała się na mnie. Wszystko było planowane miesiącami, dlatego nie zorientowałeś się, ze była to jedna wielka mistyfikacja. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce mieli mnie ratować, wziąć do szpitala i tam miałam rzekomo umrzeć.
Wszystko się udało, wszyscy myśleli, ze nie żyje, a ja mogłam spokojnie wyjechać z kraju, aby dokończyć swoje sprawy. Serce mi pękało, że muszę Cię zostawić, że muszę wszystkich okłamać, ale wiedziałam, ze kiedyś wrócę. Za bardzo Cię kocham Mikołaj.
Byłem w szoku, osoba, z która spędziłem tyle czasu okazała się kimś kompletnie mi obcym, nie powiedziała mi o swoich problemach, mimo, że bym jej pomógł. Rozumiałem, że się bała, że to z miłości, jednak wciąż bardzo mnie to bolało. Dodatkowo była policjantką, wiedziała co powinna zrobić, ale mimo to postanowiła działać sama. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Z jednej strony czułem niewyobrażalną ulgę, cały ten koszmar, lata tęsknoty wreszcie się skończyły, z drugiej zaś miałam ogromny żal do Karoliny, że okłamywała mnie przez tak długi czas, że pozwoliła mi opłakiwać swoją śmierć, zostawiła, a ja nie mogłem się z tego pozbierać. To wszystko było cholernie trudne.
Po chwili ciszy wreszcie się odezwałem:
-Nie wiem Karolina, to wszystko jest takie pochrzanione, przez 5 lat myślałam, że straciłem Cię na dobre, nie mogłem ułożyć sobie życia, a teraz nagle okazuje się, że żyjesz, nie wiem co robić.
-Wiem, przepraszam. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał mnie znać, w końcu minęło 5 lat, mogłeś w tym czasie ułożyć sobie życie, a ja teraz wszystko na nowo Ci rozwalam.
-Nie mów tak, przecież wiesz, ze byłaś...jesteś największą miłością mojego życia. Ale jak wyobrażasz sobie teraz odkręcić te wszystkie kłamstwa?
-Nie mam pojęcia, ale wiem, ze każdego dnia myślałam tylko o tym, aż znów będę mogła Cię zobaczyć, przytulić, pocałować. Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało. To wszystko jest nie tak, jak powinno.
W tym momencie nasze spojrzenia się spotkały, byliśmy coraz bliżej siebie, mimo, ze bardzo bolało mnie to, co zrobiła nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ją, to była najcudowniejsza chwila w moim życiu, nie myślałem wtedy o niczym innym, jak tylko o tym, ze znów mam ją obok siebie. Nasz wspaniały duet znowu razem, to było niesamowite.
Po 5 minutach przypomniałem sobie, że w moim mieszkaniu wciąż jest Ida, kobieta, którą również kocham, nie chciałem jej skrzywdzić. W głowie miałem tylko jedno pytanie „co mam teraz zrobić?"

Spędziłem z Karolina pół nocy, rozmawialiśmy o tych 5 latach rozłąki, na przemian opowiadaliśmy sobie co w tym czasie robiliśmy, obojgu nam bardzo tego brakowało.
Około 2 w nocy postanowiłem wrócić do siebie, nie było to dla mnie proste, nie chciałem rozstawać się z nią nawet na sekundę, lecz wiedziałem, ze w moim domu czeka Ida. Pożegnałem się z Karolina i wróciłem do sobie. W salonie czekała na mnie Ida, była zła i przestraszona, kiedy wszedłem wstała z kanapy i powiedziała:
-Gdzie ty byłeś? Wiesz jak się martwiłam, dzwoniłam do ciebie chyba ze 100 razy i nic, zero odpowiedzi, miało Cię nie być chwile.
-Przepraszam, jestem bardzo zmęczony, możemy porozmawiać rano, wszystko Ci wtedy wyjaśnię.
Niechętnie, ale się zgodziła. Nie mogłem rozmawiać z nią teraz, nie po tym, co się wydarzyło, co miałbym jej powiedzieć? Musiałem ułożyć sobie wszystko w głowie, zdecydować czego tak na prawdę chcę.
Przez całą noc nie zmrużyłem oka, myślałam, jak wybrnąć z całej tej sytuacji. Z jednej strony Karolina, moja wielka miłość, której nigdy nie przestałem kochać, to przy niej byłem tak na prawdę szczęśliwy, spędziłem najpiękniejsze chwile w życiu, z drugiej Ida, kobieta, dzięki której na nowo odzyskałem wiarę w życie, która pomogła mi wrócić do normalności. Na prawdę ją kochałem, była cudowną osobą, nie chciałem jej zranić.

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz