Rozdział 7

363 61 24
                                    

Przyniosłam świecę sojową pachnącą cynamonowymi ciasteczkami. Miałam nadzieję, że Norman nie wywali mnie za drzwi czując ten zapach. Może nie poznałam tego człowieka za dobrze, ale podświadomie czułam, że nie przepada on za takimi bzdurnymi wymysłami ludzkości. Weszłam z powrotem do jego domu, czując się bardzo dziwnie, jakbym śniła. Zerknęłam ukradkiem do koszyczka na szafce i zauważyłam, że nieśmiertelnika już nie było, ale wyjęłam z niego Bengay i jakąś inną maść rozgrzewającą. Miałam nadzieję, że moje zabiegi przyniosą sąsiadowi ulgę. Właściwie to sama nie do końca wiedziałam, dlaczego mi tak zależało na tym, aby mu pomóc i żeby był zadowolony. Kiedy wróciłam do Harta, zastałam go w czarnych dresowych spodniach i czarnej koszulce. Ori leżał u jego stóp z wielce zadowoloną z siebie miną. Chyba właśnie o to mu chodziło. W końcu ktoś zajmie się jego panem.

— Pomyślałam, że skoro nie masz takiego łóżka do masażu to dobra będzie podłoga... — odezwałam się.

Norman Hart też tak pomyślał, bo na podłodze już leżał materac. Starając się ukryć drżenie dłoni zapaliłam świecę i poprosiłam mężczyznę żeby położył się na wznak. Zrobił to, mimo że minę miał sceptyczną i cały emanował niechęcią. Pod jego kolana wsunęłam poduszkę w kształcie wałka i usiadłam w pozycji klęczącej tuż obok pacjenta.

— Normalnie zaczęłabym od całego wywiadu. Jak to się stało, skąd te blizny, ile było operacji, jak często boli... Ale chyba dzisiaj nie czas na to — westchnęłam z żalem. Lubiłam wykonywać pracę od dechy do dechy, a nie tak po łebkach.

— Racja. Zrób minimum tego, co możesz — mruknął znudzonym głosem.

— W porządku. Postaram się więc tylko maksymalnie rozluźnić tkanki, powięź, ewentualne zrosty, bolące mięśnie i te sąsiadujące z nimi...

— Wspaniale — przerwał mi niecierpliwie. — A ta śmierdząca świeczka to po co?

Roześmiałam się głośno, teatralnie wachlując ręką nad świecą. Bił z niej zapach cynamonu i wanilii. Jak można uważać, że to śmierdzi?

— Ciepło w odpowiedniej temperaturze dobrze działa na receptory odpowiadające za rozluźnienie mięśni — wyjaśniłam. — Nie może być za zimno i zbyt gorąco. Najlepiej doprowadzić do tego, żeby bolące miejsca były trochę cieplejsze od standardowej temperatury ciała. Po to jest ta świeca.

— Uroczo. Możemy zaczynać? Miejmy to już z głowy — rzucił ponaglająco.

Pokręciłam głową nad tym raptusem. Nie lubiłam takiego poganiania i braku cierpliwości ze strony klientów. Często skarżyli się, że nie czują poprawy po jednej wizycie i chcą zwrotu pieniędzy. A odczuwalne efekty można uzyskać zazwyczaj dopiero po kilku sesjach.

— Niecierpliwisz się. Spinasz niepotrzebnie. Cały jesteś spięty i zestresowany. Spróbuj się wylu...

— Przez takie gadanie jeszcze bardziej się napinam — sarknął. — Poza tym nie stresuję się, tylko...

— Tylko krępujesz. Dobrze... Już... Uspokój się — powiedziałam z łagodnym uśmiechem i chwyciłam go za przedramię. Miałam ciepłe i miękkie dłonie, na co klienci często z zadowoleniem zwracali uwagę. — Odetchnij kilka razy, postaraj się odpuścić, zostawić gdzieś w tyle wszystko, co cię martwi...

Norman Hart prychnął i rzucił mi sceptyczne spojrzenie. Puściłam jego rękę, żeby dać mu chwilę na spokojne oswojenie się z moją obecnością. Z kieszeni wyjęłam grubą, nakrapianą frotkę do włosów (jedyną jaką spakowałam) i zawiązałam kucyk z tyłu głowy, żeby kosmyki mi nie przeszkadzały.

— Zacznę od rąk — powiedziałam i chwyciłam jego prawą dłoń w obie swoje.

Jego ciało wysyłało sygnał, że nie czuje się komfortowo. Ręce miał chłodne, ale po rozpalonych policzkach można było stwierdzić, że trawi go gorączka. Przesunęłam palcami po mięśniach kłębu kciuka.

Frozen HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz