Rozdział 33.✓

388 43 9
                                    

Carden.

Nigdy nie mówiłem, że jestem popierdolony psychicznie, ale też nie wspominałem, że jestem zdrowy. Świadczą o tym następujące przykłady:

Kiedy miałem trzynaście lat, wpadłem na pomysł, że skoczę z balkonu prosto do basenu. Po tym incydencie, moi rodzice wyssali całą wodę z basenu, obawiając się, że następnym razem będę chciał skoczyć z dachu. Rzeczywistością było to, że chciałem skoczyć z dachu już za pierwszym razem, ale nie byłem pewien, czy uda mi się trafić, więc spróbowałem najpierw z balkonu. Niestety, ta próba okazała się końcem.

W wieku siedemnastu lat założyłem się z kolegami, że uda mi się zrobić trzy beczki na szkolnym parkingu.
Zanim zrobiłem pierwszy zakręt, tył mojego nowego samochodu, który otrzymałem jako prezent z zdanego prawa jazdy zderzył się z przednią częścią samochodu dyrektora. Byłem zawieszony przez tydzień, a w ramach naprawy wyrządzonych szkód, które opłacili moi rodzice:
sprzątałem dom dyrektora, placówkę szkoły, firmę rodzicielską i przez rok pomagałem ojcu.

Urodziny dwudzieste pierwsze zakończyłem z ogniem... I to dosłownie. Do dziś nie pamiętam jakim cudem podpaliłem bufet na imprezie.

Jak już o ogniu mowa, mając dwadzieścia cztery lata na sylwestra podpaliłem drzewo rodzicą Kenzy. Małżeństwo nie było na mnie wściekłe za to zdarzenie co ich córka, otrzymałem dożywotni zakaz bawienia się petardami.

Natomiast dziś, będąc starym koniem wyskoczyłem z okna na specjalnej linie, po czym wybiłem kolejną szybę i wskoczyłem na piętro poniżej.
Pokaleczony od szkła i pobudzony przez adrenalinę, musiałem szybko wyjść z całego budynku do specjalnego busa operacyjnego, aby skontaktować się z osobą ponad agentami, która może rozprawić się z Alexandrą.

Wykonałem trzydzieści prób dodzwonienia się do tego człowieka. A jak tylko usłyszałem głos, który nie był sekretarką, od razu wyjaśniłem mężczyźnie wszystko po kolei. Mieliśmy małe sprzeczki podczas rozmowy, gdyż początkowo nie chciał uwierz mi na słowo. Jednak, gdy puściłem jemu nagranie, w którym Alexandra przyznaje się do wszystkiego, sprzeczka automatycznie poszła w niepamięć. Na jebane szczęście podświadomość kazała mi godzinę przed pojawieniem się w budynku włączyć dyktafon i schować go w niewidocznym miejscu. Jeśli tego bym nie zrobił... Nawet nie chce myśleć co by się stało.

Osoba po drugiej stronie wysłała grupę żołnierzy do domu Kenzy, aby ochronić jej rodziców. Ja zająłem się, aby haker przeniósł łącznik z mikrofonu jaki znajdował się w pomieszczeniu budynku aukcji charytatywnej, do jednego z moich sprzętów. Nie interesowało mnie, czy to będzie telefon, smartwatch czy słuchawka. Od początku powinien dopuścić do tego, żeby łącznik z Kezną był przy mnie, a nie w jakimś losowym przedmiocie. Jednakże Alexandra postawiła w tej sprawie na swoim. Ludzka glupota nie zna granic, a zaufanie zaślepia oczy.

Zhakowanie urządzeń było najdłuższym procesem. Doświadczony człowiek z tego tematu najpierw pobiegł do budynku i konkretnego pomieszczenia. Musiał przy tym uważać, aby nikt go nie złapał. Kiedy zabrał kluczowy przedmiot, wrócił z nim do pojazdu, żeby podpiąć się do jakiś specjalnych urządzeń oraz kabli.

W międzyczasie, gdy on zaczął pracować, mi udało się nawiązać kontakt z Josh'em, który natychmiast dołączył do nas, mówiąc że sam mnie szukał od jakiegoś czasu. Poinformował, że obiecał Kenzie przekazać sygnał jak mnie znajdzie. Nie zgodziłem się, aby to zrobił. Miałem ku temu powód. Nikt oprócz nas nie mógł wiedzieć, że szykuje się najwieksza akcja, postawiony rozkaz z góry.

Installment wedding [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz