Biała sukienka

88 21 4
                                    

Victor musiał mnie długo przekonywać, żebym wstał z łóżka i poszedł z nim na ognisko z okazji rozpoczęcia wakacji. W końcu w ruch poszła przemoc, a ja zostałem siłą wepchnięty pod prysznic. W ubraniach.

Jeszcze parę tygodni wcześniej to ja musiałem wyciągać przyjaciół z domów, żeby tylko pokorzystać z wolnego czasu. Ale po całym dniu w hospicjum, nie miałem siły ani ochoty na wychodzenie do ludzi i – nie daj Boże – spotkanie kogoś ze szkoły. Nie byłem na to gotowy, dlatego zwlekałem z przygotowaniem się.

Od czasu rozprawy rodzice ignorowali mnie jeszcze bardziej, niż na co dzień. Wcześniej wolałem wyjść z domu i nie przebywać w nim dłużej, niż to potrzebne. Po tym, jak miasto dowiedziało się, że naszej idealnej rodzinie wcale nie jest tak idealnie, wolałem ich milczące towarzystwo bardziej od oceniających spojrzeń przechodniów.

Kilka kłótni, cztery rundy gierki na PS i dwie bójki później dotarliśmy nad jezioro, gdzie impreza trwała już w najlepsze, a większość osób siedziała w różnych zakątkach lasu. Wielkie ognisko na plaży dawało mnóstwo światła i ciepła, którego nie trzeba było więcej o tej porze roku. Głośna muzyka, mnóstwo alkoholu, chłopaki w szortach, dziewczyny w strojach kąpielowych.

Beztroskie życie.

– Nick! – Krzyk chłopaka z młodszych roczników spowodował, że chciałem zrobić w tył zwrot i wrócić pod ciepłą kołderkę.

Victor przewidział mój ruch, dlatego jak wierny piesek pociągnął mnie za ramię, by mnie zatrzymać. Jak na co dzień kochałem jego posturę goryla, tak wtedy nienawidziłem gościa bardziej niż brukselki.

– Ani mi się waż – syknął, na co zacisnąłem powieki i przywołałem na twarz sztuczny uśmiech.

Kiedy z powrotem otworzyłem oczy, młodszy chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy stał już przede mną, a osoby, które znajdowały się najbliżej nas, przyglądały mi się zaciekawione. No cóż, chyba spodziewali się mnie w pomarańczowym kombinezonie i za kratkami.

– Słyszałem, że dałeś niezły popis, Wagner. – Poklepał mnie po plecach. – W końcu ktoś dał nauczkę tej suce.

Zacisnąłem zęby, patrząc błagająco na Victora, który przewrócił oczami i w końcu się nade mną zlitował.

– Chodź po piwo – mruknął, ignorując młodego.

Odwróciliśmy się, zostawiając go bez słowa i podeszliśmy do czerwonego jeepa, w którego bagażniku były głośniki oraz skrzynki z piwami. Victor podał mi puszkę, ale podziękowałem.

– Co jest, od kiedy nie pijesz? – zdziwił się.

– Jestem pod nadzorem. Raz w tygodniu testy na obecność narkotyków i alkoholu we krwi, aż do ukończenia wyroku. Dodatkowo nie mogę wyjeżdżać z miasta, chyba że z policjantem. – Posłałem mu ironiczny uśmiech, a on się skrzywił.

– Do dupy – mruknął. – Wciąż nie rozumiem, dlaczego wziąłeś całą winę na siebie.

– Josh i tak już miał przejebane, a Michael nie dostałby się na prawo. – Miałem dość tego tematu.

– Za to tobie odebrali stypendium, miejsce w drużynie uniwersyteckiej, a do tego uczelnie cofnęły przyjęcie na studia – powiedział z wyrzutem, jakby chodziło o niego.

– I tak nie byłem pewny swojej przyszłości. Przynajmniej zastanowię się przez wakacje, co chcę robić, zrobię sobie rok przerwy i znajdę jakąś pracę.

– Jak to nie byłeś pewny?

Już miałem mu odpowiedzieć, kiedy moją uwagę przykuła dziewczyna w białej sukience.

– Wyglądasz, jakbyś zobaczył Świętego Mikołaja – parsknął i powędrował za moim wzrokiem.

– Cholera, kto to?

Zaśmiał się z mojej reakcji, co mnie wtedy nic nie obchodziło.

Ciemne blond włosy, piękny śnieżnobiały uśmiech, dołeczki w policzkach, a do tego odsłonięte, umięśnione nogi i wcięcie w talii. Sukienka opinała ją w pasie, a ramiączka odsłaniały jej ramiona.

– Kuzynka Mii, przyjechała na wakacje. Nie wiem, kto normalny przyjeżdża z własnej woli do takiej dziury. – Otrzepał się z niesmakiem, jakby coś po nim chodziło, a ja parsknąłem śmiechem.

– Przedstaw mnie. – Nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknego uśmiechu.

– Nie znam jej.

– Ale mnie znasz, chodź. – Pociągnąłem go za rękę.

– Wiesz, że to tak nie działa? – naśmiewał się ze mnie.

– Życie mamy jedno, nie ma co się nad wszystkim zastanawiać. Trzeba działać.

– Wow, ten wyrok jednak wnosi coś pozytywnego do twojego życia. – Uniósł brwi zdumiony.

– Tak, wyjdę stamtąd z nerwicą – burknąłem na wspomnienie Freda, który wykorzystywał mnie jak mógł.

Victor znowu się zaśmiał.

– Widzę, że bawi cię moje nieszczęście. – Posłałem mu krzywe spojrzenie, a on wzruszył beztrosko ramionami.

– Cześć – powiedzieliśmy równocześnie z Victorem, na co Mia i kandydatka na moją przyszłą żonę popatrzyły na nas zaskoczone.

– Co chcecie? – Mia założyła jedną dłoń na biodro, wypinając je w bok. Patrzyła na nas spod byka; dobrze wiedziała, że coś kombinujemy.

– Ciebie też miło widzieć – powiedziałem z przesadnym uśmiechem, a ona przewróciła oczami.

– Nie powinieneś być w więzieniu? – Spojrzała na mnie podejrzliwie i mimo że uwielbiałem ją i znałem od dzieciaka, teraz miałem ochotę udusić ją na miejscu.

– Dostałem prace społeczne – wyjaśniłem szybko, aby nie drążyła tematu i spojrzałem na jej kuzynkę, która przysłuchiwała się nam w ciszy. Pewnie już byłem spalony, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. – Cześć.

– Cześć – mruknęła cicho i posłała niezrozumiałe spojrzenie Mii. Nastała niezręczna cisza, dlatego zerknąłem na Victora, a ten popatrzył wymownie na Mię. Otworzyła zdumiona usta.

Jak na kobietę to była mało domyślna.

– Lau, poznaj Nicholasa i Victora. Chodziliśmy razem do liceum – przedstawiła nas w końcu.

– Lau? – Posłałem blondynce zdziwione spojrzenie, by zacząć jakąkolwiek rozmowę, a ona na szczęście podchwyciła temat.

– Laura. – Uśmiechnęła się sympatycznie.

– Nick.

I wtedy już wiedziałem, że przepadłem dla dziewczyny w białej sukience. 


***

Pamiętaj, aby doceniać pracę autorów na wattpadzie :) zostaw coś po sobie

Zaśpiewaj mi, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz