PROLOG

1K 25 12
                                    

Cały tydzień pamiętam jak przez mgłę. Wszystko co robiłem to robiłem w jakimś amoku. Próbowałem sobie wszystko poukładać, ale.... nie umiałem. Przed moimi oczami wciąż pojawiała się moja Natalie. 

Nie potrafię uwierzyć w to, że jej już nie ma. Że nigdy jej już nie zobaczę. Nigdy nie przytulę, nigdy nie pocałuje, nigdy nie powiem jak mi minął dzień. Wszystko co było... się skończyło. Pękło jak bańka mydlana. 

Teraz wiem, że muszę skupić się na swojej... córce. Problem w tym, że nie mam pojęcia o wychowaniu. A już szczególnie o wychowaniu dziewczynki. Nawet nie potrafiłem przez cały tydzień wybrać jakiegoś sensownego dla niej imię. 

Ale w końcu je mam. I mam nadzieje, że za parę lat jej samej się spodoba. 

Wszedłem do szpitala i jak codziennie skierowałem się na oddział noworodkowy. Nie mogłem zabrać malutkiej do domu szybciej ze względu na to, że lekarza chcieli mieć pewność, że jest w pełni zdrowia. Ale dzisiaj nadszedł dzień, że moja córka pierwszy raz zaśnie w swoim domu.

Otworzyłem drzwi i wślizgnąłem się do środka, witając się z pielęgniarką, która cały czas zajmuje się moją córką.

- Śliczna dziewczynka.- powiedziała.- Wybrał pan już dla niej imię?

- Tak.- powiedziałem i spojrzałem na swoją córeczkę.- Będzie się nazywać Bianca. Będzie moją malutką Bibi.  

Dotknąłem jej maleńkiej rączki i pogładziłem kciukiem. Czy ja dam radę ją sam wychować? Natalie byłaby w tym lepsza niż ja. Ale najwidoczniej tak miało być. Że ta mała musi polegać tylko na mnie.

- Przygotuje wszystkie dokumenty i może pan zabrać Biancę do domu.- powiedziała pielęgniarka, dotykając mojego ramienia. 

Uśmiechnąłem się bardziej do siebie niż do swojej córeczki. Chce ją wychować. Tylko nie wiem czy sobie poradzę. Czy lepiej jej będzie u... innych osób? 

- Słyszałaś kruszynko?- powiedziałem do Bibi.- Dzisiaj wychodzisz do domku. 

Po jakiś 20 minutach pielęgniarka przyniosła mi wszystkie dokumenty i mogłem zabrać maleńką Bibi do domu. Delikatnie położyłem ją w nosidełku i nakryłem malutkim różowym kocykiem. Coraz bardziej boję się, że sobie nie poradzę. Co ja tam wiem o dzieciach? Mam 24 lata i pierwszy raz w życiu ja się po prostu boję. W moich rękach jest całe życie tej dziewczynki.

Kiedy byłem gotowy do wyjścia dostałem jeszcze wytyczne od pielęgniarki co do wychowania Bibi. Podziękowałem jej i wyszedłem z sali. Idąc korytarzem spojrzałem na stolik pełen ulotek. Zatrzymałem się przy nim i mój wzrok padł na jedną z ulotek. Początkowo spojrzałem na śpiącą Bibi i w ostateczności wziąłem jedną z ulotek.

A dokładnie to wziąłem ulotkę mówiącą o adopcji takich maluszków jak ona...

''Być samotnym rodzicem to duża odpowiedzialność, ale także łamanie swoich własnych barier i udowadnianie sobie, że jesteśmy w stanie dać dziecku wszystko, czego potrzebuje.''

Ponad wszystko |FCBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz