VI

587 18 3
                                    

Rodzeństwo Monet ma zwyczaj budzenia się w bardzo specyficzny sposób. Chyba że tylko nad mną się tak piastują. Kolejny raz zostałam obudzona drastycznie, teraz przynajmniej o godzinie 9.
- Val, wstawaj zaraz śniadanie! - krzyknęła mi Hailie do ucha.
- Ja nie mogę, spać w tym domu mi nie dają. - poskarżyłam się jednak posłusznie wstałam i udałam się do garderoby. Przez ten czas wyrobiłam sobie wprawę w szukaniu ubrań i myciu twarzy, więc poszło mi szybko. Z resztą Euginie gotuje wspaniale, więc nie czuje potrzeby omijania jej posiłków.
Po chwili cała rozbudzona zajadam się tortilami.
- Co ty na to żeby wybrać się na obiecane zakupy, Val?- zapytał mnie Shane.
-Dobrze, za godzinę w garażu?
-Za godzinę w garażu. - Potwierdziła Hailie.
Po skończonym posiłku postanowiłam się przebrać, w końcu trzeba jakoś wyglądać, nie?
Po kilku minutach wybrałam za długą białą koszulkę, i czarne "bike short'sy", włosy zostawiłam rozpuszczone.
Za dzisiejszy cel zakupów obrałam biżuterię, kosmetyki do pielęgnacji oraz kilka ubrań.
Korzystając z wolnego czasu zaczęłam przeglądać Tiktoka.Jednak widząc godzinę 10, chwyciłam plecak i pobiegłam do garażu, gdzie czekała na mnie dwójka rodzeństwa.
- jedziemy ? - zapytałam
- wskakuj młoda. -Zachęcił Shane dołączając do siedzącej już brunetki w aucie. Nic nie mówiąc wykonałam polecenie.
- No więc Laski Z Alaski, na co polujemy?- zapytał
- No ja muszę kupić kilka par butów, napewno jakieś kosmetyki.. Wybierzmy coś dla Val!- Rzuciła dziewczyna.
-Yhy zobaczymy, bardziej myślałam o jakimś serum czy kremie nawilżającym. Oprócz tego biżuteria i jakieś ubrania.                                                -No i to ja rozumiem. - Przyznała                                                                                                                                              

Po kilku godzinach chodzenia w kółko po wielkiej galerii miałam dość.                                          - Chodźmy jeszcze tam!- Wykrzyknęła Hailie biegnąc do jednego z obuwniczych. Przez cały dzień ta dwójka ciągnęła mnie po najróżniejszych sklepach próbując umilić mi dzień, i oczywiście wspiąć się na szczyt rankingu, à propos rankingu. Mam diabelski plan!                                                         
Pognałam za siostrą do sklepu i zaczęłam szukać Vansów SK8HL Flame. Miałam w planie zakupić dwie sztuki, mam nadzieję że czaicie o co mi chodzi. Po chwili znalazłam wymarzone buty i ochoczo zaczęłam szukać rozmiarów. Co na szczęście nie było trudne. Zadowolona podeszłam do kasy i kupiłam buty, oczywiście prosząc o reklamówkę. Ukrycie pary butów nie będzie trudne przy takiej ilości zakupów. Nie chcąc dać rodzeństwu podejrzeń podkradłam się do Hailie i skompletowałam przypadkowe obcasy na półce.                                     
- Yhym, masz rację. Ale to raczej nie mój styl. No nic chodźmy może coś zjeść.- Westchnęła.
  - Czy ktoś coś mówił o jedzeniu? - Zapytał Shane biorąc się dosłownie znikąd.                         - Tak - potwierdziłam przewracając oczami.
- McDonald's?- Zapytałam idąc w kierunku wyjścia z sklepu. Wkrótce później siedzieliśmy w restauracji zajadając się pysznymi burgerami.                         
- Jedziemy już do domu?- Zapytałam                      -Niech ci będzie - Powiedział Shane jednak moją uwagę przykuła pewna blondynka którą spotkałam kilka dni temu.                                              - Dobra ja muszę iść do toalety, zaraz przyjdę. - Rzekłam wstając od stolika i idąc w kierunku zielonookiej, oczywiście wcześniej błądząc po tłumie aby rodzeństwo mnie nie zauważyło.          - Hej.- Przywitałam się z dziewczyną                       - Oh, Hej.- Powiedziała odrywając wzrok od telefonu.- Nie spodziewałam się ciebie tu spotkać.   
 - Ja też.- Przyznałam.- Mieszkasz w okolicy?       - No, blisko centrum.                                                         - Fajnie, ja dosłownie w lesie.- Zaśmiałam się.- Ale dopiero ostatnio się tutaj przeprowadziłam.     
- Rozumiem, co powiesz na to aby wyjść na kawę? Do starbucksa.- Zapytała                     
-Jasne! Zgadamy się przez telefon.- Powiedziałam - Dobra ja muszę lecieć, rodzeństwo na mnie czeka. Do zobaczenia
 - Do zobaczenia.                                                                                                                                                                        Wraz z pożegnaniem odeszłam od dziewczyny i wróciłam do stolika. Gdzie zobaczyłam Hailie i Shane'a próbujących udźwignąć wszystkie torby, więc śpiesznie przejęłam połowę trzymanych zakupów przez dziewczynę.                                                                           - Dzięki- Powiedziała, a ja jej posłałam promienny uśmiech.

What will you do, dream?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz