26

101 8 6
                                    

Nagle cały świat zawirował, a Valeria poczuła mdłości i ogromną migrenę. Złapała się za głowę przewracając się, chciała krzyknąć a głos jakby utknął jej w gardle. Jej mózg był jedną wielką papką.
Trwała w tym nieprzyjemnym ciągu, dopóki nic nie widziała. W tem, poczuła się jakby ktoś ją polał wodą. Wyszczerzyła oczy i nieudolnie próbowała zaczerpnąć powietrza. Maniakalnie rozejrzała się po pokoju, łóżko, szafa, biurko i nieskazitelny porządek z nie wypakowaną walizką.

Dziewczyna poderwała się, ignorując czarne plamki przed oczami, i zaczęła przeszukiwać pokój w celu znalezienia księgi.

- Nie, nie, to nie możliwe!- oddychała głęboko. Podniosła swój telefon i spojrzała na datę. -  O mój boże!- wykrzyczała.

 Wybiegła z pokoju, pokonując prędkość światła. Stanęła w salonie, gdzie jej rodzeństwo odpoczywało. 

-Val? Co się stało?- zapytał Vincent, jako pierwszy zauważając nastolatkę w rogu. Włosy miała zbite w kupkę siana, na czole kopelki potu a oczy zaszklone. Wyglądała jakby przebiegła maraton. Dziewczyna próbowała cokolwiek powiedzieć.- siadaj. 

-  J-ja..- zachłysnęła się powietrzem.- Ja nie wiem, jak to się stało. A-ale, dopiero co byłam gdzieś we wrześniu, zwiedzałam las, miałam dziewczynę i dziwnie gadające psy. Które, o ironio, były jednak ludźmi. A teraz jestem- wymachiwała rękami.- Tu! trzy i pół tygodnia temu, tu przyleciałam z Anglii! 

- Valeria, może jednak się położysz?- zapytała Hailie, sprawdzając jej temperaturę ręką.-  Nie przeziębiłaś się może? - dodała zatroskana. Nigdy nie widziała brunetki w takim stanie. 

-Nie, nie ma mowy. Nie znacie może Inez? Inez.. um- przerwała. Wyszczerzyła oczy tak, że oczy niemal jej nie wyleciały z twarzy. Poczuła się jak małe dziecko, któremu zabrano lizaka.- Nie do wiary. Nie pamiętam jak ona miała na nazwisko!- wykrzyczała.

- Chyba coś ci się przyśniło.- zażartował Shane.- A co z tymi psami?- dodał wyraźnie zainteresowany.

- Był Hades o czarnym umarszczeniu, doberman, miał 2 przyjaciół. Był chyba Loki? A! Jeszcze najstarszy, Anubis, Anucis? Coś takiego.- zmarszczyła brwi. 

-Valeria, zaprzestań proszę cię snucia twoich snów. Will, zajmiesz się nią proszę?- zarządził szorstko i odszedł w stronę wschodniego łuku willi. 

Will pokiwał głową. Pomógł brunetce się podnieść z kanapy, po czym zaprowadził ją do kuchni. Nastawił wodę na herbatę i nałożył resztek z deseru na talerz, podawając go dziewczynie.

-Gdzie Eugienia?- zapytała po chwili. Lokaty spojrzał na nią septycznie. 

- Eugienia? Nie ma nikogo takiego w domu.- odrzekł nalewając wody do kubków.- Val, co tak naprawdę się stało?- zapytał gdy usiedli obydwoje. Nastolatka upiła łyk wrzątku, myśląc.

-Moje życie tu było piękne.- wspomniała z nostalgią- Byliśmy zżyci niczym prawdziwe rodzeństwo. Tony nawet zabrał mnie do Disneylandu, poznałam tam tą Inez. Jaka ona była piękna. -westchnęła rozmarzając się. Przypominając sobie każdy ich wspólny oddech, chwile, pocałunek. Odcień skóry, kolor włosów.- Potem została moją dziewczyną. Eugienie okazała się jej mamą, i byłą księżną królestwa. Zrzekła się tronu ze względu na nią. Ale zamieszała się tam jeszcze moja babcia, tworząc samopiszącą książkę, przepowiednie. Hajtnęła się nawet z greckim Bogiem! Miałam uratować ich królestwo. 

- A te psy?

- O tak, to byli towarzysze. Raz, odkryłam oazę w lesie za naszym domem. Piękne było. Odprawiliśmy rytuał, można by tak powiedzieć, i przywróciliśmy im formę ludzką.

What will you do, dream?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz