Loras z obrzydzeniem spoglądał na napierśnik księcia Colma. Nawet z tej odległości widział powoli wypełzającą z zagięć zbroi rdzę. Na lewym ramieniu widać było wgniecenie, ewidentnie powstałe od ciosu zadanego czymś ostrym, możliwe że kopią. Brązowawe nacieki na metalu i przylepione do nich kulki kurzu wprawiały rycerza w stan wymiotny, a zwisające i wytarte do granic możliwości skórzane pasy, służące do regulacji elementów zbroi, wydawały się mu robakami wypełzającymi ze swoich nor.
Skąd on wytrzasnął tego starocia? Przecież ta zbroja pamięta czasy młodości króla Angusa. - pomyślał z niesmakiem Loras, lustrując księcia od stóp do głów.
Colm O'Carrick nie zaszczycił go jednak nawet spojrzeniem, skupiony aktualnie na wysłuchiwaniu opowieści Halta. Starszy z królewskich bliźniaków emanował znudzeniem i stoickim spokojem, jaki zwykł przybierać w towarzystwie starszych krewnych. Ożywiał się nieznacznie jedynie w towarzystwie rodzeństwa i Cary, a także czasami podczas przebywania z Calebem. Problem polegał na tym, że wobec dorosłych krewniaków Halt nie miał ani za grosz zaufania, bezpieczniej było więc ukryć emocje za wystudiowaną maską obojętności. A jako że wuj Colm miał skłonności do przesady i bez przerwy węszył, czy któryś z jego bratanków nie ma przypadkiem zamiaru wbić mu noża w plecy, to młody książę wystrzegał się go szczególnie.
Dlatego też patrzył wprost w oczy wuja, żaden mięsień na jego twarzy nie zdradził poruszenia, a głos nie zadrżał mu ani na chwilę.
— ...i wówczas Ferris powiedział strażnikom miejskim że mają go zostawić, a nasi ludzie się nim zajmą. Nie wiem co sobie myślał, ale podejrzewam że planuje zorganizować jakieś głupie przedstawienie w twojej obecności, żeby mnie zdyskredytować. - Halt mimowolnie zacisnął nieco zęby na wspomnienie brata. — Wtrąciliśmy tego cudzoziemca do lochu, ale pomimo ewidentnych dowodów dalej twierdzi, że jest niewinny.
— Fascynujące. Twój brat ma niebywałą zdolność do wyolbrzymiania niemal każdej sprawy. Jeśli macie aż tyle wolnego czasu, żeby się bawić w takie ceregiele, to może powinienem was zabrać na szkolenie wojskowe? Wreszcie byście trochę zmężnieli. - mruknął pod nosem Colm, podkręcając przy tym długiego, nasmarowanego pomadą czarnego wąsika.
Halt zacisnął usta w wąską linie i starał się nie odwrócić wzroku. To była typowa zagrywka wuja. Często teatralnie podkręcał wąsika, by drażnić tym co bardziej gorącokrwistych Hibernijczyków, święcie przekonanych, że podążanie za galijską modą na zarost nie przystoi ich księciu. Mieszkańcy Clonmelu woleli nosić bujne wąsy albo krótko przystrzyżoną brodę, więc w tłumie Colm wyróżniał się znacznie ze swoim wystylizowanym wąsikiem. Halt też powoli miał tego dość, bo w jego ocenie wuj wyglądał teraz jak zidiociały fircyk, który próbuje sztucznie się odmłodzić.
— Powiedz mi, ale tak szczerze, twoim zdaniem powinienem go ukarać? Uznajesz jego winę czy potraktujemy to jako zwykłą pomyłkę i dla przykładu zlecimy baty na dziedzińcu? - spytał Colm, uśmiechając się zaczepnie. Nie omieszkał przy tym znowu podkręcić zawadziacko wąsa.
Halt wzruszył nieznacznie ramionami, przysięgając sobie w duchu, że nigdy nie zapuści takiego idiotycznego zarostu jak wuj.
— Będąc szczerym to jest mi to obojętne. Zależy mi tylko na tym, żebyś znał całą prawdę. - specjalnie podkreślił dwa ostatnie słowa, by jadący za nimi rycerze też go usłyszeli. — Caleb i sir Loras najpewniej nie szczędziliby sobie pochwał, gdybyś to im pozwolił mówić. Zrobiliby z tego biedaka trampolinę do własnego sukcesu, opowiedzieliby jak mężnie mnie osłaniali przed wrogim ostrzem i tego typu inne dyrdymały. Wszystko, bylebyś spojrzał na ich awanse przychylnym okiem.
Halt usłyszał za swoimi plecami zduszone przekleństwo, a potem ostrzegawcze burknięcie. Pierwszy dźwięk wydał z siebie sir Loras, ewidentnie wyprowadzony z równowagi komentarzem księcia, natomiast burknięcie padło z ust Caleba.
CZYTASZ
Zwiadowcy: Uciekinier [PUBLIKOWANA]
FanfictionPrequel zwiadowczej serii Wczesne Lata. Opowieść o pierwszym poznaniu Halta i jego mistrza Pritcharda. Akcja dzieje się jakieś 3 lata przed opuszczeniem przez Halta Clonmelu i jego podróżą do Araluenu.