Nie całe 2 godzin do mojej imprezy urodzinowej. Czy się stresuję? Oczywiście że tak. Larray już przyjechał a Alahna napisała mi jakieś 10 minut temu że się może trochę spóźnić. Lubię w ludziach to że piszą o takich rzeczach, że się spuźnią lub bedą wcześniej. Niby to taka mała rzecz ale jednak wtedy można coś na szybko zmienić i nie trzeba się niepotrzebnie martwić. Pojechaliśmy z całą paczką do klubu w którym miało być organizowane przyjęcie i gdy ludzie zaczęli się powoli schodzić mnie złapał wielki stres i pobiegłam do łazienki. Za mną oczywiście kto? Matthew.
-Hej wszystko gra? - spytał chłopak pukając do drzwi toalety. Ja nic nie odpowiedziałam tylko otworzyłam drzwi od wcześniej wspomnianego pomieszczenia wszedł do środka zamykając je za sobą i mocno mnie przytulił
-Słyszałam o tobie i Alahne - powiedziałam cicho dalej w mocnych objęciach chłopaka
-To nic takiego nie zadręczaj się tym - powiedział po czym pocałował mnie w czoło wtedy się odsunełam
-Matthew nie chce zebyś czuł się niekomfortowo w jej towarzystwie
-Ale ja się tak nie czuje. Słuchaj to było dość dawno temu nie chce o tym wspominać
-Okej przepraszam
-Spoko nic się nie stało
Wyszliśmy obydwoje z łazięki i zaczeliśmy się witać z gośćmi którzy dopiero przyszli. W tłumie przebiła się znana mi dobrze twarz. Czy to serio ona? Czy to Alahne? Szybkim krokiem do niej podeszłam i się przywitałam
-Cześć. Alahne? - powiedziałam niepewnie
-Natalia? To naprawdę ty? - przytuliła mnie na powitanie co odwzajemniłam - Tyle lat mineło on naszego ostatniego spotkania
-Mówisz jak byśmy były jakieś stare - roześmiałam się
Bardzo dobrze się bawiłam nie ukrywam znalazłam z Alahne wspólny język i myślę że nasza relacja się odnowiła. Mam taką nadzieję. Impreza trwała już od jakiegoś czasu a ja tylko tańczyłam więc postanowiłam odpocząć przy wyspie kiedy w tłumie zauważyłam. Czy to nie Matt czujący się z Alahne? Wtedy coś we mnie pękło. Nie mogłam nabrać powietrza w płucach wybiegłam przed budynek i biegłam przed siebie nie zważając na nic dookoła. Poczułam tonę łez spływających po moim policzku. Dobiegłam do mostu dość dużego. I wtedy zaczełam już racjonalnie myśleć. Nie mogę im zabronić całować się a już napewno być razem. Może tak miało być. Może już do końca życia będe sama. Z transu wyrwał mnie telefon który zaczął dzwonić. Była to moja serdeczna przyjaciółka nie odebrałam ale zostawiłam jej wiadomość że żyje i dalej wpatrywałam się w wodę płynącą pod mostem. Wtedy przypomniało mi się że często tu bywałam w dzieciństwie jak było mi źle przychodziłam na ten most. Nikt o tym nie wiedział oprócz Matt'a. Zdarzyło nam się nawet razem tu kiedyś być. Ale teraz muszę przestać o nim myśleć. Zastanawia mnie tylko po co mu była ta cała szopka. Chciał żebym się w nim zakochała zrobił mi nadzieję a potem zostawił jak ostatnią idiotkę. Znowu poczułam łzy tak nienawidzę tego uczucia. Może to moja wina? Mogłam się nie wtrancać w jego życie. Mogłam się bardziej postarać. Mogłam dać z siebie więcej. Poczułam czyjeś ręce na mojej talii szybko się odwróciłam. Był to dość wysoki męszczyzna. Ciemne włosy nic więcej nie mogłam wywnioskować bo było ciemno na dworzu. Wydaje mi się że go skądś znałam
-Co tu robisz sama? O tej godzinie? - spytał męszczyzna
-Co cię to? - Nie wiedziałam kim on jest więc zaczełam iść w stronę klubu z którego piętnaście minut temu wybiegłam z płaczem ale męszczyzna złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą
-Nie poznajesz mnie? - spytał zastraszająco i zaczął mnie ciągnąć za sobą a ja zaczełam się drzeć jak głupia. Nie wiedziałam co się dzieje. Przypomniałam sobie to on Manson mój były chłopak
-Nie dotykaj mnie - krzyczałam i płakałam jednocześnie. Gdy wyrwałam się z jego objęć biegłam jak najszybciej potrafiłam do klubu. Wbiegłam przez szklane drzwi cała zapłakana z czerwoną skorą od mocnego uścisku Manson'a upadłam na podłogę i zaczełam znowu płakać. Podbiegli do mnie trojaczki a Matt ukucnął przy mnie
-Co się stało? - przytulił mnie mocno do swojego torsu po czym zaprowadził do łazienki i zamknął drzwi. Wciąż nie zapomniałam co zrobił więc nie odzywałam się do niego. Wiem to trochę dziecinne ale nie miałam na razie innego pomysłu. Moja głowa zaraz eksploduje od nadmiernego myślenia o tym co się stało z Matt'em i Alahne czy o tym co się stało przy moście. Postanowiłam że na razie nikomu o tym nie powiem bo nikt nie wie o moim byłym i wolała bym żeby tak zostało. Matt tylko stał przedemną i się we mnie wpatrywał a ja cała zapłakana patrzyłam się na białe kafelki ozdabiające podłogę w łazience
-Czemu? Czemu wyszłaś sama? Nie wiesz jak się martwiłem - powiedział łagodnie
-Na prawdę? Ja myślałam że jesteś zajęty obściskiwaniem się ze swoją przyjaciołką - powiedziałam prawie krzycząc i wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami. Podbiegłam do Nick'a
-Nick błagam daj mi klucze od domu
Chłopak rzucił we mnie kluczami do "naszego" domu a ja skierowałam się do wyjścia. Przy wyjściu zatrzymał mnie Matt
-Nie zamierzasz chyba wracać sama do domu? - spytał trzymając moją rękę
-Odwioze cię - powiedział i pociągnął mnie do samochodu i pojechaliśmy razem do domu
CZYTASZ
He helped me and I helped him - Matthew Sturniolo
Teen Fiction"He helped me and I helped him"