11. pomocy...

5 0 0
                                    

(Przygotujcie sobie niektórzy husteczki)

Pojechaliśmy z rana do szpitala,nie wyglądałem dobrze,moje nogi miały pełno fioletowych żył i innych rzeczy, byłem blady,podłączyli mnie do kroplówki, i podłączyli kilka urządzeń, aby wybadać ruch dziecka,ale nic się nie ruszało przez następne 4 godziny, slablem z każdym razem, maz był tuż przy mnie a ja płakałem. Czy ja-ja umieram...? Nie kochanie spokojnie,jestem tu przy tobie
-błagam jeśli umrę..,zaopiekuj się dziećmi.. dobrze
-jasne,zaopiekuje się nimi najlepiej na świecie...nie martw się kotku..
-mamusiu,wszedł do sali olier.
-ty umierasz Mamo..
- nie kochanie spokojnie mamusia nie umiera poprostu z siostrzyczką jest coś nie tak,ale zaraz się wszystko wyjaśni:)),mama was bardzo kocha,nad życie.
Zabrali mnie na porodówkę,a mój mąż czekał z olierem Na zewnątrz
Mijały godziny więc olier usnął w aucie a mój mąż modlił się żebym z tego wyszedł, gdy wyszedł z auta zamykając oliera w nim wszedł do szpitala i pierwsze co usłyszał, to był płacz dziecka,moja clara się Urodziła!!, boże kochany dziękuję,pielęgniarki zaprosiły go do sali, a tam jego przepiękna żona z córeczką na rękach,objął mnie długim uściskiem,jednak potem zacząłem słabnąć...i słabnąć...i słabnąć...az w końcu zasłablem a moje dziecko nadal płakało,bambi wziął malutka na ręce I próbował uspokoić w ten czas gdy ja umierałem,mój mąż nie wiedział czemu tak się działo,ale potem wyprosili go z sali bo dziecko zaczęło się dusić i miało problem z krążeniem i sercem. Po 5 godzinach dostaliśmy nowinę............

Nie pozwól mi odejść Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz