Rozdział IV

373 38 0
                                    

Weszliśmy do lokalu i usiedliśmy przy stole, przy którym siedziało już osiem osób. Usiedliśmy.

- Cześć - powiedzał Sky

- Hej, kto to?

- To jest Aramisa i jej kuzynka, Emma

- Miło was poznać

- Wzajemnie - uśmiechnęłyśmy się

Emma usiadła obok Karo, a ja obok Sky'a. Zamówiliśmy napoje i rozmawialiśmy. Byliśmy tam godzinę, a potem wszyscy do lasu. Poszliśmy na wielką polankę, na której większość z nas przenieniła się w wilki. Em ganiała się z Karo, a Sky stał ze mną. Reszta watahy się ścigała.

- Czemu się nie zmienisz?

- Nie zmieniałam się od ośmiu lat. Nie chcę, bo mi o wszystkim przypomina, a ty czemu?

- Mam kontuzję, a zmiana może mi pogorszyć

- A nie zregenerujesz się?

- To kontuzja od srebra

- Aha, ok

- Ale wiesz, że prędzej czy później będziesz musiała się przemienić. To nieuniknione

- Tak, wiem, ale nie chcę. Boję się, po prostu się boję.

- Jakbyś potrzebowała pomocy to daj znać. Na pewno pomożemy

Usiedliśmy pod drzewem, a ja z torebki wyciągnęłam mój zeszyt i otworzyłam go na czystej stronie. Zaczęłam szkicować Emmę i Karo, którzy się ganiają i sforę, która się ściga. Rysowałam dokładnie, bo nie wiem, czy jeszcze to się powtórzy. Poczułam, że Sky patrzy co robię. Pierwszy raz nie przeszkadzało mi, że ktoś patrzy jak rysuję

- Pięknie rysujesz, wiesz?

- Dziękuję.

Otworzyłam na czystej stronie, a ja zaczełam szkicować Sky' a z profilu. Zajęło mi to dziesięć minut. Gdy skończyłam, pokazałam mu

- Wow!

- Podoba Ci się? - spytałam nieśmiało

- Pewnie! Jest... Jesteś niesamowita!

Powiedział. Rozmawialiśmy do połódnia, a ja i Em musiałyśmy iść. Ruszyłyśmy do domu

- I jak tam Karo? Fajny jakiś?

- Fajny i zabawny. Żeby mnie rozśmieszyć wpadł z rozpędu na drzewo - zachihotałyśmy

Weszłyśmy do domu. Ciocie rozmawiały w kuchni, więc weszłyśmy

- Gdzie byłyście?

- W kafejce i w lesie ze znajomymi

- Tak? A co robiliście w lesie?

Spytała podejrzliwie mama Emmy. Ciocia wie o wilkach, więc może...

- Ech... Ci znajomi są jednymi z nas mamo - powiedziała w końcu Emma

- A Ara...

Nie dałam skończyć

- Wiem o nich. Wiem i się z nimi przyjaźnię

Są zaskoczone.

- Ale czemu nic nie powiedziałaś?

- Niewiedziałam czy wiesz...

Dyskutowaliśmy o tym jeszcze przez dwie gdziny i obejrzeliśmy film ,,Wampiry i świry''. Ciekawa komedia. Bardzo... dziwna. Widziałam lepsze parodie. Zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać. Przez kilka godzin nie mogę spać. Wstałam i poszłam do kuchni. Wypiłam szklankę wody i wróciłam do pokoju. Nie jestem zmęczona. Ubrałam szare dresy i bluzkę trzy - czwarte. Założyłam czarne trampki i wyszłam z domu. Pokierowałam się w stronę klifu, ale coś ciągneło mnie na zachodnią plażę. Chcąc nie chcąc skręciłam na plażę. Gdy tylko na nią weszłam zostałam zaatakowana. Leżałam na zimnym piachu, a na mnie wielki, rudy wilk. Nie wiedziałam co robić... Po chwili poczułam od niego coś... znajomego. Próbowałam sobie przypomneć ten zapach... Zaraz! Jest z mojej watahy! Po chwili nie było na mnie tego wilka. Walczył z... Szarym wilkiem!  Rudy złapał mojego wilka za kark i nim szarpał. Nie mam innego wyjścia. Nie chciałam tego, ale muszę. Ten szary wilk jest mi bliski, i nie pozwolę, żeby coś mu się stało. Zmieniłam się w wilka. Skoczyłam na rudzielca i odciągnęłam go od młodszego od tamtego wilka. On spojrzał na mnie i zrobiłam to samo. Patrzył na mnie z szacunkiem. Położył się na grzbiecie. Uległ. Spojrzałam na siebie. Dawno nie widziałam mojej sierści. Jeszcze bielsza niż kiedyś. Jeszcze bardziej przypominam mamę. Moja ,,wstążka'' jest dłuższa i bardziej widoczna. Ten szary wlk ucikł do lasu, a my zmieniliśmy się w ludzi

Wojna WatahOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz