Rozdział V

316 43 1
                                    

O nie! Stracił przytomość. Szturchałam go nosem, lizałam i nic. Jego serce bije, ale słabo. Zmieniłam się w człowieka. Nie wiem, czy się uda, ale spróbuję. 

- Zmień się w człowieka - powiedziałam tonem Alfy

Przez chwilę nic się nie działo, ale w końcu się zmienił. Miał podartą koszulkę i miał kilka poważnych, ciętych ran na klatce piersiowej. Myślę, że to mogło być przyczyną. Zdjęłam z niego koszulkę. Źle to wygląda. Zaniosłam go do jaskini, która jest obok. Wiem o niej tylko ja. Mam w niej opatrunki. Wzięłam Bandarze, wodę utlenioną i gazy. Odkaziłam wszystkie rany i je obandarzowałam. Po kilku minutach, jego serce wróciło do normy. Zaczął odzyskiwać przytomność. Leżał z głową, na moich kolanach. Chciał się podnieść, ale go zatrzymałam. Dotknęłam dłonią jego czoła. Jest rozpalony. To nie dobrze. 

- Ara? - spytał słabo

- Tak - szepnęłam i się uśmiechnęłam

- Co się stało? Gdzie my jesteśmy? - spytał siadając

- Jesteśmy w mojej jaskini. I nie wiem, co się stało. Ty powinieneś mi powiedzieć - powiedziałam patrząc mu w oczy

- Ja... Nie... Nie pamiętam - podrapał się po karku

- No cóż... Choć - wstałam

Wyciągnęłam do niego rękę, a on ją złapał. Pomogłam mu wstać i wyszliśmy w jaskini. Pokierowaliśmy się zapachem młodych. Szliśmy przez kilka minut i ich znaleźliśmy. Byli cały czas na plaży.

- Gdzie wy byliście? - spytała Emma

- Wiesz... Dość daleko - powiedziałam

- Wracamy? Mama i ciocia będą się denerwować - Powiedziała

- Dobry pomysł - powiedziałam

Pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy do domu. Po drodze unikałam rozmów. Gdy weszłyśmy do domu skierowałyśmy się do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i czekałam na falę pytań.

- A więc...? Co się stało? Sky wyglądał źle. Nawet bardzo - powiedziała

Wiem, że mogę jej ufać, więc powiedziałam jej wszystko, co się działo. Postanowiłam nie mówić jej o nocnym spotkaniu. Nie teraz. Było już późno, więc poszłyśmy na kolację. Znowu nie mogę spać. Było mi strasznie gorąco, więc ubrałam bluzkę z krótkim rękawem i dżinsy. Założyłam czarne konwersy i wyszłam. Poszłam nad klif. Gdy byłam blisko, poczułam zapach. Nie mogłam go rozpoznać, więc poszłam dalej. Na klifie siedział Natan. Usiadłam obok niego

- Co tu robisz? - spytałam

- Nie mogłem spać - odparł

- Ja też - powiedziałam - Co wczoraj robiliście? - spytalam

- Byliśmy z watahą. Alfa coś planuje i potrzebuje pomocy - powiedział

- Planuje? - zaciekawiłam się

- Tak. Chce napaść a jakomś watahe. No... No... Nograp, czy jakoś tak - powiedział

- Nogard? - dopowiedziałam

- Tak. Właśnie. Mówił, że lata temu pokłucił się z Alfami. Mówił, że wybił ich rodzinę. To podobno niezły wyczyn. Byli przecież potężni. - powiedział

- Wiesz coś więcej? Jak to było? - udałam, że nic niewiem

- Nie. Alfa mówił, że oni byli źli. Że zależało im wyłącznie na sobie. Podobno zabili własną córkę, żeby im nie odebrała władzy - mówił

Wojna WatahOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz