Rozdział VII

278 34 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od tamtego czasu. Prawie codziennie jestem z watahą i pomagam w ćwiczeniach. Trzy dni temu dowiedziałam się, że Chuck zamierza zaatakować nas już za tydzień. Po wszystkim, co powiedziałam Em przestała prosić o to, bym pozwoliła jej walczyć. Dowiedziałam się, że Chuck ma syna. Podobno jest w moim wieku. Kiedyś miał ,,romans'' z kimś z innej watahy. Kiedy miał dziesięć lat matka oddała go ojcu. Nie wiem jak ma na imię, ani czy go znam... Dla bezpieczeństwa przestałam się zmieniać w białego wilka. Tylko w rdzawego, szarego i czarnego. Cały dzień biegałam po lesie. Noc też tam spędziłam. Rano pobiegłam do watahy. Zauważyłam, że mogę też kontrolować pojawianie się mojej ,,wstążki''. Biegłam trochę ponad dwie godziny i dotarłam. Poszłam od razu na salę ćwiczeń. Wszyscy się ze mną przywitali. Pomogłam Edwardowi i późnym wieczorem wróciłam do domu. Obudziłam się o szóstej. Ubrałam krótkie, dżinsowe, podarte spodenki, czarny t - shirt i czarne trampki. Włosy upięłam w kucyka i wyskoczyłam przez okno. Zmieniłam się w czarnego wilka bez wstążki i pobiegłam nad stawek. Biegałam wokół niego przez kilka godzin i zmęczona położyłam się. Byłam zmęczona, ale coś nie dawało mi zasnąć. Słyszałam szelest w krzakach. Jeleń? Nie, nie brzmi jak jeleń... Czy to... Nagle zostałam zaatakowana. Ktoś założył mi worek na głowę i gdzieś zabrał. Szarpałam się jak mogłam, ale nic to nie dało. 

- Nasz Alfa powinien się ucieszyć - powiedział jakiś męszczyzna

- Każda para łap i kłów się przyda w ataku - chyba śnią, że zaatakuję własną watahę

- Dobra, jesteśmy - powiedział ten pierwszy 

Samochód się zatrzymał i zostałam wyciągnięta z niego. Potem wrzucili - dosłownie - mnie do celi i ją zatrzasneli. Cieszę się, że chociaż mi ten worek zdjęli. Po chwili przyszedł Chuck. Cieszę się, że jestem czarna i bez wstążki. 

- Kim jesteś? - spytał - Przemień się 

Pokiwałam głową na nie. Poszli sobie, ale zostawili strażnika. Nie byłam wystraszona. Bardziej... Zdenerwowana. Przynieśli mi tylko miskę z wodą. Następnego dnia rano przyszedł Chuck. Byli z nim... cała wataha sky'a, w tym Sky również był. 

- Poznajecie może tę wilczyce? - spytał Chuck, na co wszyscy pokiwali głowami na nie - Ty - wskazał palcem na strażnika - bierz ją na salę

Dobrze, że kiedy biegałam wpadłam w błoto. Ono maskuje zapach. Zabrali mnie na wielką sale gdzie było kilka wilków. 

- Zaatakujcie ją - rozkazał

Biegło na mnie pięć wilków. Wiem, że pokonam ich z łatwością, ale wtedy zabraliby mnie na wojnę. Jak okażę się wilczycą, która się boi i nie umie walczyć, zostawią mnie. Zaczęli mnie gryźć i drapać, a ja udawałam, że nie umiem walczyć. Wsumie wszystko mnie już bolało. W końcu przestali. Zaczęło mi się kręcić w głowie i traciłam czucie w nogach. Po chwili upadłam i straciłam przytomność... Obudziłam się w celi, przed którą stał strażnik. Był młody. Miał może z dwadzieścia lat. Wsłuchałam się w otoczenie. Koszmarnie cicho. Wstałam i znów zakręciło mi się w głowie. Jakoś złapałam równowagę. Strażnik się odwrócił i mnie zamórowało. Tydzień temu został porwany mój przyjaciel - Liam. Teraz przynajmniej wiem, przez kogo.

- Długo byłaś nieprzytomna - spojrzałam na niego pytająco - Trzy dni

O nie!!! Dzisiaj atakują! Podeszłam i usiadłam pod kratami celi.

- Chcesz wyjść? - pokiwałam na tak - Gdyby się dowiedzieli, zabiliby mnie, ale chodź

Wypuścił mnie i wyszliśmy na dwór. cały czas na mnie patrzył. Też się spojrzałam

- Przypominasz mi moją przyjaciółkę. Tylko ona ma czerwoną wstążkę za uchem - uśmiechną się na wspomnienie 

Odwrócił się i zaczął wiązać buta, a ja się przemieniłam. Bardzo cicho do niego podszłam i przytuliłam go o tyłu. Przeszedł go reszcz, ale gdy się zorientował, że to ja, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech

- Ty też przypominasz mojego przyjaciela - uśmiechnęłam się

- Ara... Co ty tu robisz? - spytał

- Tak jakby zostałam porwana. Ty też zauważyłam - pokiwał głową - Martwiłam się o Ciebie... A... Kiedy wyruszyli?

- Godzinę temu - powiedział

- Musimy tam iść. Cała wataha jest dla mnie zbyt ważna, żeby tu siedzieć - powiedziałam i ruszyłam przed siebie

- No to idziemy - powiedział i zmieniliśmy się

Biegliśmy piętnaście minut. Jak byłam mała często przychodziłam tu z rodzicami. Znam świetny skrót Już dobiegaliśmy. Zatrzymaliśmy się na wysokiej górce blisko ataku. Przemówiłam do całej watahy na raz telepatycznie

~ Niech wszyscy wycofają się na trzydzieści pięć metrów. Czekajcie. Zaraz będę - powiedziałam, a oni to zrobili

Chuck Myślał, że wygrał. Zauważyłam, że z tyłu, na samym końcu watahy siedzi Sky z resztą. Był smutny. Ciekawe czemu. Szybko pobiegłam z Liamem do watahy od tyłu. Wszyscy robili nam miejsce.  Gdy byłam już na samym przodzie, po mojej lewej stanął Liam, a po prawej Edward. Wataha ustawiała się za nami razem z Watahą Orgella. Chuck trochę zdziwiony podszedł na dziesięć metrów do mnie.  Zmierzył mnie wzrokiem, a ja zrobiłam to samo. Nie pznał mnie. Kretyn! Każdy, kto znał moich rodziców wie, jakie mam oczy i je rozpozna. Teraz odezwał się do mnie telepatycznie, ale tak, że wszyscy to słyszeli

~ A Ty kim jesteś? Nową przywódczynią stada? Widać, że kolega pomógł Ci uciec.  - powiedział to z kpiącym uśmiechem - Teraz też będziesz milczała? - zakpił

~ Nie zamierzam milczeć i tak, jestem przywódczynią stada. I owszem, mój Przyjaciel pomógł mi uciec. - powieziałam pewnie -  Wiesz co? Niewiem co osiągnołeś tym, że zabiłeś Christophera i Lilianę, ale napewno nic cennego. Przez tyle lat byłeś ich Betą i tak nagle się zbuntowałeś - powiedziałam

~ Byli złymi Alfami. Nie zasługwali na ten tytuł - powiedział pewnie

~Byli wspaniałymi Alfami i ty dorze o tym wiesz. Kochali swoich ludzi, a Ciebie darzyli zaufaniem. A jeżeli ktoś nie zasługuje na ten tytuł, to właśnie Ty - powiedziałam

~ Śmieszne! Nikogo nie kochali! Ani swoich ludzi, ani swojej córki - powiedział

Z każdym zdaniem przybliżaliśmy się do siebie. Teraz byliśmy obok siebie i okrążaliśmy się nawzajem

~ Ty nawet nie wiesz co to są uczucia! Kochali swoich Ludzi, Kochali swoją Córkę. Pamiętasz ją jeszcze? Pamiętasz jak Cię lubiła? A może pamiętasz, że to właśnie Ty byłeś jej pierwszym przyjacielem. Mówiła Ci wszystko. A ty ich tak podle... - przerwał

~ Zamilcz! Nie mam pojęcia, skąd to wszystko wiesz, ale taka ostra to ty tylko w gębie chyba jesteś! Jak miałaś okazję, żeby walczyć to nic nie zrobiłaś. Byłaś ledwo żywa. Zupełnie jak mala dziewczynka, która nie potrafi walczyć - powiedział

Nie no! Teraz to już przesadził Nikt nie będzie się ze mnie w ten sposób wyśmiewać! Zbliżyłam Pysk do jego i...

**********************************************************************

I.... Co się stanie? Ten jest dość krótki, ale następny będzie trochę dłuższy. Ta książka nie będzie długa. Następny rozdział będzie ostatni albo przed ostatni. Nie wiem jak to wyjdzie. Może zrobie tak, że będzie dużo rozdziałów... Wątpię. Mam nadzieję, że się wam spodoba i zostawicie kilka gwiazdek. 

Wojna WatahOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz