< four >

88 4 0
                                    

pov Minho (od odejścia Minho od Jisunga)

Gdy zdążyłem odbiec kawałek od miejsca porzegnania Jisung'a, zapomniałem że zostawiłem torbę w szafce której jeszcze dodatkowo nie zamknąłem na klucz w której była moja ładowarka. Wszedłem do szkoły po raz kolejny i jak najszybciej poszedłem do szafki z książkami, które tam schowałem od razu po dostaniu ich od wychowawcy, na nowy rok szkolny, i przy okazji moją torbą, która była tam zostawiona przez przypadek.

Po wzięciu ładowarki, i jak się okazało jeszcze słuchawek napotkałem Chan'a który chyba też coś zostawił bo by się nie wracał bez potrzeby.
-Ayo Chan!- wykrzyczałem na co ten się odwrócił w moją stronę.
-Hej Minho, co tu robisz?-
Nie zdążyłem zadać pytania gdyż mnie wyprzedził.
-Chciałem spytać o to samo, ale jak już mnie pytasz, to zapomniałem ładowarki z szafki plus słuchawek jak sie okazało, to się wróciłem.- odpowiedziałem starszemu zgodnie z prawdą.
-A ty Chan, co tu robisz?-
-Wiesz co, pani Choi chciała coś ode mnie, i przypomniało mi sie o tym dopiero po wyjściu ze szkoły, dlatego się wruciłem.- Po wypowiedzi Chris'a usłyszałem jakieś śmiechy z toalety, i wychodzących z niej czworo mężczyzn.
-Wiesz co Ojciec, poczekaj tu chwi-. Albo nie chodź ze mną, bo wydaje mi się że ci tamci coś w kiblu odjebali, i jestem ciekawy co.- stwierdziłem, pokazując na grupkę czwórki ludzi wychodzących z łazienki, a starszy patrzył się na mnie jak na skończonego idiotę.
-No co się tak patrzysz, jak nie chcesz to spoko sam pójdę.- I odszedłem w stronę toalet. Chan tylko postał chwilę jakby zastanawiał się z kim on żyje i ruszył za mną.
Strasznie mnie ciekawiło co się stało przez co się te głomby aż tak śmiały. Lecz szybko się zorientowałem że to tak na prawdę nie było nic śmiesznego. Gdyż po wejściu do łazienki zobaczyłem Han'a pół przytomnego, całego mokrego i krwawiącego na ziemi.
-O boże! Chan chodź tu szybko albo najlepiej dzwoń po karetkie.-
-Co się takiego stało że po kare- nie dane mu było dokończyć przez widok chłopaka na ziemi.
-Jezu już, już dzwonię.- wypowiedział to zdanie z lekkim strachem w głosie.
-Jisung halo?- były słyszalne tylko sygnały z telefonu mojego przyjaciela.
-Halo Jisung nie odpływaj mi tu teraz, słyszysz, już Chan dzwoni po karetkę, wytrzymaj jeszcze chwilę, proszę!- tym razem krzyknąłem. Zobaczyłem jedną zagubioną łzę spływającą po jego policzku. Starłem ją szybko, po tym geście młodszy spojrzał mi bardzo głęboko w oczy, tymi swoimi ledwo otworzonymi, jakby wydłubywał najciemniejsze zakamarki mojej duszy.
-Karetka będzie za minutę.- jakie szczęście że mamy szpital tak blisko szkoły bo bym nie wytrzymał.
-Słyszysz będzie za minutę, wytrzymaj!-

Po tych słowach młodszy zamknął oczy, i odpłynął. Największym szczęściem było to że karetka przyjechała dużo szybciej, a Chan wyszedł z miejsca pobytu mojego i Jisunga, aby wskazać ratownikom gdzie mają iść.
-Tutaj jest.- usłyszałem głos przyjaciela z tyłu głowy, i ujżałem jego stojącego tam z dwojga ratownikami.

Sprawdzili mu puls, ciśnienie i cukier, nic nie wskazywało na co więcej niż na pobicie przez tych zjebów.
Zatamowali krwotok z nosa i wzięli go na nosze. Mówili że nic się nie stało takiego ale muszą wziąć go na badania aby się upewnić czy aby na pewno nic mu nie jest, i czy nie ma jakiś obrażeń wewnętrznych. Podjechali sprzętem pod karetkę, a ja nie chcąc zostawiać go samego chciałem jechać z nim do szpitala.
-Proszę pana mogę jechać z nim?- zapytałem chociaż wiedziałem jakie są procedury w karetce bo kiedyś mieliśmy zajęcia z ratownikami medycznymi, i opowiadali nam o tym, ale to było dawno temu, a w tamtym momencie chyba zapomniałem nawet jak mam na imię.
-Ehh.. no dobra wsiadaj ale bądź grzeczny i nic nie rób, wejdziesz jako wsparcie emocjonalne dla pacjęta.- odpowiedziałem skinieniem głowy i wsiadłem do pojazdu, porzegnałem się z Chan'em tylko jednym słowem "Pa" i gdy ratownicy zamknęli pojazd, który po chwili ruszył z pod szkoły i pojechał w stronę szpitala, nic nie mówiłem tylko patrzyłem się na Han'a.

W drodze do szpitala mało się działo, raczej tylko siedziałem patrzác się na Han'a i trzymałem go za rękę, delikatnie.
Gdy dojechaliśmy do szpitala, kazali mi zostać i poczekać na dworze, a oni wjechali z Han'em na sor, na badania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
705 słów

taki troszkę krutrzynrozdział bo piszę to w nocy i jestem trch zmęczona.
Jutro pewnie napiszę jeszcze rozdział a jak nie to w tym tygodniu jeszcze na pewno.
W większości tu będą opisy jak na razie potem jak trch to ustabilizuję zacznę robić ig przynajmniej się postaram.

Bullying //MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz