Gdybym miała opisać swoje życie, opisałabym je jako pełne strachu o to czy ja i moja rodzina będziemy mieć co jeść i czy nie odetną nam prądu i wody. Mieszkam z moim tatą który jest już na emeryturze i moim rodzeństwem. Czternastoletnim Taylerem i pięcioletnią Penny. Ja właśnie skończyłam studia prawnicze i rozpoczęłam poszukiwania pracy. Wysłałam chyba ze sto CV do różnych firm ale na odpowiedzi tylko jednej najbardziej mi zależało. Kancelarii niejakiego Jima Morrisa . Rekrutowałam na stanowisko sekretarki, może nie jest to szczyt moich marzeń ale od czegoś trzeba zacząć.
Siedziałam w salonie czekając na telefon w sprawie pracy, od kilku dni nie wychodziłam z domu ponieważ nie miałam nawet swojego telefonu, mieliśmy jedynie stacjonarny, tak w tych czasach taki telefon no ale cóż mojego taty nie było stać na telefon dla każdego z nas. Nigdy nam się nie przelewało ale gdy mama jeszcze żyła nie było tak najgorzej ale niestety pewnego dnia wyszła z domu do pracy i już nigdy nie wróciła, została śmiertelnie potrącona na przejściu dla pieszych przez samochód prowadzony przez około 25 letniego mężczyznę który prowadził pojazd pod wpływem narkotyków, oczywiście jemu nic się nie stało a mama zginęła na miejscu. Siedziałam w salonie i myślami wróciłam do tego okropnego dnia, którego przyjechała policja do naszego domu i oznajmiła, że mama nie żyje. Nagle moje myśli rozproszył dźwięk telefonu.
-Tak, słucham ?
-Dzień dobry czy pani Emma Waltham przy telefonie?
-Tak to ja, a o co chodzi ?
-Ja dzwonię z Kancelarii w sprawie przesłanego przez panią CV na stanowisko sekretarki, pan prezes Jim Morris, chciały umówić się z panią na rozmowę kwalifikacyjną.
-Naprawę ?
-Tak, nie będę ukrywała, że bardzo mu się spodobało pani CV
-Bardzo mnie to cieszy. Naprawdę
-Czy pasuje pani spotkanie jutro o godzinie 14 ?
-Tak, oczywiście. Na pewno przyjdę.
-Świetnie, w takim razie do zobaczenia jutro, Do widzenia
-Bardzo dziękuje za telefon. Do widzenia
Nie mogę w to uwierzyć mam rozmowę w moje wymarzonej firmie. Teraz tylko będę musiała dobrze wypaść. Wypadałoby się jakoś dobrze ubrać, przecież muszę zrobić dobre pierwsze wrażenie. Tylko był jeden mały problem, brak pieniędzy .Niestety nic sobie nie odłożyłam, nawet nie miałam z czego. Nigdy nie dostawałam kieszonkowego a ubrania kupowałam razem z tatą w lumpeksie dla nas wszystkich. Tym razem chciałam mieć coś ładnego i nie z drugiej ręki więc postanowiłam iść do taty, może mógłby mi pomóc.
-Tato potrzebuje twojej pomocy.
-Co się stało kochanie ?
-Dzwonili do mnie dzisiaj z tej kancelarii no wiesz co bardzo chciałabym tam pracować i zaprosili mnie na rozmowę.
-Cudowanie ale w takim razie jakiej pomocy potrzebujesz ?
-Potrzebuje nowych ubrań.
-Dobrze to zaraz pojedziemy do lumpeksu i coś sobie wybierzesz.
-Właśnie potrzebuje nowych ze sklepu.
-Ale co to za różnica czy są ze sklepu czy nie ?
-No właśnie jest różnica, tato to jest kancelaria i mam iść na rozmowę w jakiś starych szmatach w których nie wiadomo kto chodził ?!
-Emma proszę bez takich wyrażeń, jeśli będą chcieli cię przyjąć to tylko ze względu na twoje studia a nie wygląd.
-Boże ty niczego nie rozumiesz, mama by mi pomogła.
![](https://img.wattpad.com/cover/358671963-288-k154389.jpg)