9. Jak z każdą

66 1 0
                                    

-Halo?- burknęłam gdy zadzwoniła do mnie Daphne. Po jej głosie można było stwierdzić, że niedawno wstała.

-Miłe powitanie.- ziewnęła przeciągle. 

-Dlaczego budzisz mnie o tak wczesnej godzinie?- spytałam zirytowana.

-Jest dwunasta.

-Co?- rozszerzyłam oczy.

-A ty w nocy całowałaś się z Blake'm- zaśmiała się, a jej śmiech  przypominał czarownicę.

-Jak ja w nocy spała..- zmarszczyłam brwi, jednak po chwili krzyknęłam gdy zaczęłam przypominać sobie wyścigi i co się po nich działo. Pocałunek był krótki ale jak o nim myślałam, gorąco przeszywało moją skórę. Zastanawiałam się jak na niego teraz spojrzę. 

-Skąd ty o tym wiesz? Przecież poszliście już gdy my..- jąkałam się.

-Blake mi powiedział. 

-Aha.- mruknęłam i wiedziałam że cała szkoła się dowie.

-W sumie ja na nim to wymusiłam. Bo was widziałam.

Przeklęta wiedźma.

-Zemsta będzie słodka.-rozłączyłam się.

-Całowałaś się z Blake'm ?- podskoczyłam słysząc głęboki głos, należący do Lucasa.

-Wiesz, że nie podsłuchuje się czyiś rozmów?-krzyknęłam wkurzona. 

-Całowałaś się z Blake'm?- krzyknął tak samo zły.

-Jakiś problem?- uniosłam ręce do góry z frustracji.

-Tak. To mój przyjaciel.- powiedział, po czym głośno trzasnął drzwiami, a ja krzyknęłam w poduszkę. Miałam dość tej odsłony Lucasa. Odsłony piekielnie wkurwionego Lucasa. Nawet nie przeanalizowałam jego słów.


~❀~

Kroiłam właśnie orzechy, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Moja mama podpisała ostatnio kontrakt dotyczący współpracy z Connorem Lexusem. Planowałam zrobić orzechowy tort, by jej pogratulować, bo pracuje tak ciężko że rzadko bywa w domu przez dzień. 

Szarpnęłam pewnie za klamkę i od razu pożałowałam. Przede mną stał Blake palący papierosa, z głową schyloną w dół. 

-Blake?- szepnęłam cicho. 

-Jest Lucas?- zapytał.- Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.

-Nie. Coś się stało?

-Niech cię to kurwa nie obchodzi.- wyminął mnie i skierował się do kuchni. Wyciągnął sok pomarańczowy i wypił go na paru łykach. Oblizał usta i znów na mnie spojrzał.- Co?

-Może ja powinnam spytać co. Wchodzisz do czyjegoś domu, w dodatku pijesz nie swój sok.

-Czuję się tu trochę jak w domu.

Patrzymy się na siebie przez chwilę.

-Będziesz tu czekał na niego ?

Pokiwał głową. Miał ubraną czarną kurtkę bez rękawów i czarną bluzę z jakimiś napisami. 

-Okej.- wzruszyłam ramionami i ponownie zasiadłam kroić orzechy. Teraz to już nie było takie proste. Zamiast spokojnie to robić, ja szarpałam nożem szybko, a kawałki orzechów były niekształtne. Czułam się w cholerę niekomfortowo gdy brunet patrzył na mój każdy ruch.

-Daj pokażę ci, bo zaraz wydłubiesz sobie oczy- westchnął podchodząc do mnie.

-Myślę, że to zły pomysł byś miał w ręce nóż. - skrzywiłam się.

Miracle of shineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz