10. Przeklęte motyle

77 2 0
                                    

OSTRZEŻENIE:

W tym rozdziale pojawi się próba gwałtu. Jeśli jesteś wrażliwy na ten temat, pomiń rozdział. Przede wszystkim dbaj o swoje zdrowie psychiczne. <3


-Beth..-  usłyszałam szept.- Czemu nie śpisz na swoim łóżku?- powiedziała zmartwiona mama. Otworzyłam oczy, lekko je mrużąc.

-Która jest godzina?- ziewnęłam.

-Już dawno po pierwszej. Idź spać, jutro nie wstaniesz. Dlaczego nie byłaś w szkole?-zmarszczyła brwi.

-Źle się poczułam.- skłamałam.

-Mhm okej.- odparła.- Dobranoc. Nie siedź długo.- pogroziła mi palcem i zaczęła wychodzić z kuchni, lecz szybko ją zatrzymałam.

-Ach no tak, mamo!- krzyknęłam troszkę za głośno.- Mam coś dla ciebie.

-Nie drzyj się, ciocia i wujek już pewnie śpią.- puknęła lekko ręką o moje czoło.- Co takiego masz?

-A niespodzianka.- przygryzłam wargę.- Zamknij oczy.- nakazałam. Mama wykonała to o co ją poprosiłam, a ja wyciągnęłam z lodówki ciasto. Wczoraj z pomocą Alfie'go udało nam się go skończyć, a nawet uroczo ozdobić. Tort był o smaku orzechowo-malinowym, czyli ulubionych smakach mamy. Postawiłam go na blat i zerknęłam na Aurelię.- Nie patrz.

-Szybko Bethany, jestem wymęczona.- westchnęła. Wyjątkiem były czwartki, gdzie musiała wstawać o piątej i pracować aż do pierwszej. Wzięła na swoje barki jak najwięcej pracy, a jakby nie patrzeć mogłaby jednak pracować tylko kilka godzin. 

-Chwileczka.- uśmiechnęłam się podekscytowana. Wbiłam świeczkę z napisem "gratulacje" i zaczęłam szukać zapalniczki. Gdy wreszcie znalazłam obok jakiegoś kwiatka, zajęłam się zapaleniem. Szło mi cóż... opornie.

-Kurw.. kurczaczki- poprawiłam się. W końcu knot zaczął się zapalać, a ja dumna z siebie obróciłam się do mamy.

-Zrobiłaś kurczaki?- mama ożywiła się i otworzyła oczy.

-Nie!- pisnęłam roześmiana. -Ale za to mam dla ciebie ciasto. Czy tort. Dla mnie to samo.- wzruszyłam ramionami obojętnie.

-Boże Beth..- jej oczy się zaszkliły.- To najsłodsze co dziś widziałam.

-Tylko dziś?- naburmuszyłam się.

-Tylko, że ja nie mam urodzin.- skrzywiła się.

-Zdaję sobie z tego sprawę. Alee- przeciągnęłam.-Współpracujesz z projektantem piekielnie bogatych  i prześlicznych ciuchów , oraz akcesoriów. Jestem taka dumna że spełniasz marzenia i pokazujesz w końcu swoje wspaniałe projekty.

-Chodźże tutaj.- wydęła dolną wargę i zaprosiła mnie do uścisku. Pocałowała moją głowę wiele razy, zanim się oderwała. Zdmuchnęła świeczkę i się do mnie uśmiechnęła.

-Pomyślałaś życzenie?

-Nie.- odparła ze spokojem.

-Czemu?- zmarszczyłam brwi. Pewnie dlatego że robi się to na urodziny.

-Bo moje marzenia się spełniły. Mam najwspanialszą córkę i współpracę. Niczego więcej mi nie trzeba. Kocham cię słońce.- ucałowała moją skroń. - Wezmę tort do pracy, bo teraz nie ma opcji, że coś przełknę. Dobranoc.- pomachała mi i poszła. Uśmiechnęłam się lekko, ciesząc się że sprawiłam że znów się szczerze uśmiechnęła.

~❀~

Prawie spóźniłam się na lekcje, przez to że zapomniałam na początku zabrać plecaka. Sama nie wiem jak to się stało. Po prostu jechałam z szoferem do szkoły i nagle poczułam, że czegoś nie wzięłam. Musieliśmy zawrócić. Na szczęście gdy przyszłam, lekcja się nie zaczęła więc nie dostałam spóźnienia. Odetchnęłam z ulgą, siadając na swoim miejscu.

Miracle of shineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz