Epilog | It's time to go

50 6 4
                                    


Past me

I wanna tell you not to get lost in these petty things

Your nemeses

Will defeat themselves before you get the chance to swing

And he's passing by

Rare as the glimmer of a comet in the sky

And he feels like home

~ Taylor Swift

7 sierpnia 2020

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


7 sierpnia 2020

Przy ślubach każdy miał swoje zadanie, były obowiązki które tradycyjnie należały do państwa młodych, do druhen czy do rodziców. Wszystko było zawsze dopasowywane pod parę biorącą ślub. Billy nie słyszał, żeby chłopak córki pana młodego tradycyjnie był zaangażowany w coś innego niż przyjście, ale Rachel upewniała się, że Billy ma co robić i przerzucała na niego część swoich obowiązków.

— Po prostu jakbym ja miała wszystko robić to niemiałabym dla ciebie czasu, a tak jak daję ci połowę obowiązków to potem mam dla ciebie połowę dnia — tłumaczyła.

Billy nie narzekał, nie prosiła go też nigdy o nic wielkiego, głównie odbierał jej paczki i zamówienia. Na dzień przed wielkim dniem miał tylko pójść do hotelu i poprosić, żeby mieli na rano gotową listę gości, którzy się zameldowali.

Hotel był akurat po drodze z dworca, a Billy rano miał coś do załatwienia w Filadelfii i mógł to załatwić wracając. Teoretycznie mógł polecieć, ale podróż pociągiem w ciągu dnia była nawet przyjemna, nie było tłumów, pociąg jechał przez lasy i pola sprawiając, że podróż była wyjątkowo przyjemna. Razem z nim w Blue Valley wysiadała tylko jedna starsza pani z ogromną walizką. Przez chwilę obserwował, jak kobieta męczy się z bagażem więc kiedy mieli wysiadać zaproponował, że jej pomoże

— Może pomóc zadzwonić pani po taksówkę? Albo pomóc coś znaleźć — zaproponował, lubił pomagać starszym ludziom.

— Oj nie trzeba, mój wnuk powiedział, że hotel jest zaraz przy dworcu — wyjaśniła staruszka — Wierzbowa Zatoczka.

— Idę tam właśnie, zaniosę pani tam walizkę — powiedział, walizka, mimo że była duża to nie była nawet ciężka.

— Nie wiedziałam, że to miasteczko ma takich miłych młodzieńców. — Właśnie dla takich komentarzy Billy uwielbiał pomagać staruszkom.

— Staramy się jak możemy — stwierdził — na długo pani przyjechała?

Szli w kierunku hotelu, było samo południe i robiło się gorąco.

— Tak długo aż ktoś mnie stąd wywiezie — powiedziała — mój wnuk miał mnie przywieść, ale oczywiście miał coś ważniejszego na głowie i powiedział, że z Filadelfii przecież nie jest tutaj daleko. No i tak się tłukę najpierw samolotem, potem taksówkami, potem labirynt na dworcu i wreszcie spacer do hotelu. Z powrotem nie dam się w to wrobić.

Newspaper ⚡ Shazam!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz