Bildnis Pere Tanguy

104 12 1
                                    

— Poważnie? — dziwi się Harumi, kiedy rozmawiam z nią przez telefon. — nie dość, że piosenkarz, to jeszcze teraz zmieniasz się z youtubera — prycha z uśmiechem.

— Bardzo zabawne — prycham. Czekam na Kai'a, który wyjechał z domu szybciej, zanim ja w ogóle zdążyłem go zapytać, czy jedziemy razem, a i tak to ja przyjechałem tu pierwszy. Podejrzewam, że pojechał szybciej, żeby zawieść Nyę do szkoły, ale i tak powinien być szybciej.

Zauważam, że cały czas ktoś się kręci po pomieszczeniu, które przerobione zostało na typowe studio nagraniowe krótkich filmików na YouTube. Z tego, co pamiętam, to kiedyś udało mi się zobaczyć tam stolik, dzisiaj go nie ma. Zamiast tego są dwa fotele, które przypominają mi te typowo reżyserskie, materiałowe, czarne, postawione na całkowicie białym tle.

Chociaż jest już po ósmej, Harumi odwołali pierwszą lekcję, a wciąż gdzieś słyszę, że kogoś nie ma. I nie ma gwiazdy numer dwa, czyli Kai'a.

— Nie chcesz mnie komuś polecić? Uważam, że byłabym super prezenterką jakiegoś reality show w internecie.

— To nie jest reality show — wzdycham. — to tylko głupi filmik. Będę siedział tu cały dzień dla dwudziestu minut filmiku — prycham.

— Hej, ja lubię takie filmiki oglądać — prycha. — do obiadu to najlepsza rzecz, jaką można oglądać.

— Niech ci będzie — wzdycham. Zauważam, jak Kai wchodzi do pomieszczenia i rozgląda się zaciekawiony, bo jest tu pierwszy raz. Ja miałam okazję być tutaj raz, kiedy Rain występował, ale szybko uznałem, że poczekam na niego przed drzwiami. I jeśli mam być szczery, to trochę żałuję, że go ty nie ma bo teraz przydałby mi się jego obycie z kamerą. Dla niego to jest kompletnie normalne, robi to od dawna, a mam wrażenie że ja strasznie się męczę i kompletnie tego nie ogarniam. Jestem muzykiem, a nie gwiazdą — Muszę kończyć, zaraz zaczynamy.

— Powodzenia, super gwiazdo, mnie czeka teraz powtórka matematyki.

Rozłączam się, kiedy szatyn podchodzi do mnie, wyraźnie zestresowany.

— Strasznie przepraszam, że się spóźniłem. Są korki i...

— Nic się nie stało — zapewniam.

— Jesteście gotowi? — pyta jeden z dwóch kamerzystów, którego można uznać za tego głównego, bo obsługuje kamerę, przed która mamy siadać. Kiwamy głowami i oboje siadamy na konkretnych miejscach. Łatwo się domyślić, gdzie mamy usiąść. — Po pierwsze, żadnych wulgaryzmów — tłumaczy spokojnie, a przy okazji w moich dłoniach pojawia się tabliczka magnetyczna i marker do pisania. Rzucam szybkie "dziękuję", to kobiety, która wydaje się być w naszym wieku. — patrzycie w kamerę — na ułatwienie pokazuje dokładnie nawet, na którą mamy patrzeć, jakbyśmy wcale nie domyślili się po tym, że stoi naprzeciwko nas. — Jeśli będziecie chcieli zrobić przerwę, to po prostu powiedzcie, bo nie ma sensu żebyście męczyli się przed kamerą. To widać.

Wygląda, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale podchodzi do niego

Zaczynam się trochę stresować. Czuję, jak serce zaczyna mi bić szybciej, co nie jest dobrym znakiem, jest mi gorąco tak bardzo, że mam ochotę ściągnąć kurtkę jeansowa, która ubrałem tylko po to żeby mój strój lepiej się prezentował przed kamerami.

Siedzący obok mnie szatyn od razu zauważa, bo przysuwa się do mnie i cichym głosem pyta:

— Wszystko w porządku? Jesteś cały blady. — Z początku chce kiwnąć głową, ale przecież nie jedt w porządku. Zaciskam dłoń na markerze, który dostałem — Lloyd, nie mdlej tutaj — delikatnie potrząsa moim ciałem. — Jeśli zemdlejesz, to Seven osobiście przyjedzie do szpitala cie dobić. Chcesz wody? — pyta, cały czas trzymając rękę na moim ramieniu i ściska je rytmicznie. — Przepraszam jest tu gdzieś woda?

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓾𝓷𝓯𝓵𝓸𝔀𝓮𝓻𝓼 |𝓓𝓾𝓮𝓽 ||𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz