The Church at Auvers-sur-Oise

97 10 16
                                    

Skończyłem szkołę, wow.

Ubrałem rano białą koszulę, której nie miałem na sobie od zeszłorocznego nagrywania teledysku, ułożyłem włosy dłużej niż zazwyczaj, starając się, żeby wyglądały naprawdę ładnie, a potem zszedłem na dół.

I ostatecznie okazało się, że robię to kompletnie niepotrzebnie. Bo i tak na koniec wylądowałam w szpitalu. Biała koszula jest już pognieciona, a włosy wyglądają tak, jak na co dzień. Dodatkowo strasznie boli mnie ramię, bo ktoś źle założył wenflon z kroplówką. Jestem pewien, że będę tam miał siniaka. Naprawdę boli.

— Cześć — mówi spokojnie tata, siląc się na delikatny uśmiech, którego nie jestem w stanie odwzajemnić — Jak się czujesz?

— Bywało lepiej — rzucam tylko. Spoglądam jeszcze raz na kompletnie źle założony wenflon, a potem drugą ręką szukam swojego telefon. — Która godzina?

— Po dwunastej — wzdycha. — Kai już chyba wrócił do domu. Pojechał tylko na zakończenie roku u Nyi.

Czyli przegapiłem zakończenie roku, bo moje serce nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Super. Nawet bardzo super. Nie dość, że już kiedyś straciłem rok całego swojego życia, to teraz straciłem jeden z najważniejszych dni w całym swoim życiu. W końcu nie skończę szkoły drugi raz.

— Okej — mówię, sięgając po telefon, który leży na małej szafce. Moi przyjaciele wysłali mi mnóstwo wiadomości, które ustały dopiero po dziewiątej, kiedy cała uroczystość się zaczęła.

Jakoś pociesza mnie, że Kaia też nie było na zakończeniu szkoły. Co prawda z różnych powodów, ale przynajmniej nie byłem jedynym, który nie przyszedł. Nie będzie mi głupio, kiedy przyjdę po swój dyplom po egzaminach, kiedy każdy już będzie odpoczywał na swoich najdłuższych wakacjach albo zaczynać totalnie dorosłe życie.

— Pójść po kogoś? — pyta tata, a ja kiwam tylko głową. Nie mogę się doczekać, kiedy poproszę o wypis. Chce pozbyć się wenflonu, bo z każdą minutą, siniak, który może mi się pojawić, może być coraz większy. Chcę wrócić do domu, odpocząć i zadzwonić do szkoły, czy jest szansa, żebym odebrał dyplom jeszcze dzisiaj.

Mężczyzna odchodzi, zostawiając mnie w sali kompletnie samego.

Z powrotem sięgam po telefon, zastanawiam się, czy powinienem do kogoś napisać. Zawsze tylko rodzice wiedzieli, kiedy byłem w szpitalu. Po tym, jak Kai zamieszkał z nami, też musiał się o tym dowiedzieć. No i jest też Rain. Ale jemu nie mam ochoty o tym mówić. Chociaż, gdybym mu napisał, na pewno przyjechałby tak szybko, jak to tylko możliwe.

— Dzień dobry, Lloyd — mówi z uśmiechem pielęgniarka, wchodząc do sali, ale tata nie idzie za nią. Zastanawiam się, gdzie poszedł, kiedy pielęgniarka grzebie przy mojej kroplówce. — Jak się czujesz?

— Um, ujdzie. — odpowiadam. — czy... może ktoś to poprawić. Jest naprawdę niewygodne. I boli — wskazuję głową na wenflon. Pielęgniarka od razu to zauważa i po jej minie widzę, że jest zaskoczona.

— Faktycznie. To pewnie nasza nowa praktykantka — zapewnia.

— I... mogę prosić o wypis? Nic mi nie jest, czuję się dobrze, nic mnie nie boli.

— Przykro mi — zaczyna spokojnie. — Doktor prosił, że jeśli następnym razem tu trafisz, to żebyś został do badań.

Okej, czyli po prostu spędzę tu noc. Super.

— A nie możemy umówić się, że przyjadę na badania? Z domu. Jutro?

— Doktor Graham będzie dopiero w poniedziałek. Więc zostaniesz na cały weekend. Na obserwacji.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓾𝓷𝓯𝓵𝓸𝔀𝓮𝓻𝓼 |𝓓𝓾𝓮𝓽 ||𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz