Napisałem Irises w jedną noc.
Nie umiem skończyć Peasant Burning Weeds, ale nie miałem problemy, żeby w jedną noc stworzyć całą piosenkę. Od tekstu po melodię. I jeśli miałbym szczery, to naprawdę mnie to podbudowało. Że może nie wszystko, co tworzę nadaję się do kosza.
Kiedy pomagam rodzicom podczas robienia obiadu postanawiam pokazać całą piosenkę Kai'owi, który wydaje się zaskoczony, bo przecież wczoraj rozmawialiśmy o całkowicie innym utworze.
— Czy ty w ogóle spałeś? — pyta spokojnie mama, na co ja kręcę głową. — Lloyd, to nie jest do końca zdrowe.
— Wiem, dzisiaj pójdę spać — zapewniam. Kątem oka cały czas obserwuję Kai'a, którzy przegląda mój notes, by w razie czego móc go szybko zabrać. Ale Kai nie jest typem osoby, która przeglądałaby w moich rzeczach. Szczególnie w moim notesie, bo wie, że traktuję go bardzo prywatnie.
— To nie są małe dzieciaki, Misako — wtrąca spokojnie tata. — dlatego jestem zdania, że możemy lecieć...
— Znowu wyjeżdżacie? — dziwię się. — będziecie odkopywać kolejne szkielety dinozaurów?
— Dinozaurów? — pyta podekscytowana Nya. — mogę pojechać też? Strasznie bym chciała zobaczyć dinozaury...
— Skrzacie — zaczyna spokojnie Kai, biorąc głęboki, uspokajający wdech. — one nie żyją. Od milionów lat nie żyją.
Brunetka spogląda na Kai'a, naprawdę zaskoczona, trochę przestraszona. Potem wbija wzrok w swoje dłonie i zaczyna liczyć coś na palcach.
— Ile to milion? — pyta spokojnie.
— To bardzo, bardzo dużo.
Kai oddaje mi zeszyt, uśmiechając się w moją stronę, co chyba mogę uznać, za potwierdzenie, bo mu się podoba. I naprawdę potrzebowałem właśnie takiej reakcji.
— Ale... możemy do tego siąść po wyjazdach? — upewnia się, na co ja kiwam głową.
Nie dość, że jutro czeka nas ''wycieczka'' do miasta, w którym wcześniej mieszkał Kai ze względu na rocznicę śmierci rodziców. A potem coś na wzór wakacji, co prawda trzy dniowe, ale chyba można to uznać za wakacje, jednak nikt nie chce mi powiedzieć, gdzie tak dokładnie lecimy. A zaraz po naszym powrocie wyjadą do naszego domu dziennikarze, żeby przygotować się na wywiad w telewizji. A w międzyczasie muszę wybrać się do lekarza, żeby poznać wyniki badań i wiedzieć, czy mój nowotwór wrócił.
— Pewnie — dodaję. — I uważam, że jeśli chcecie albo musicie, to możecie lecieć. Przecież zostałem wiele razy sam, ostatni też byliśmy kilka tygodni sami i nikomu nic się nie stało.
— Jedliście pizzę trzy razy w tygodniu — zauważa mama.
— Nie prawda — oburzam się. — a poza tym, nie ma już szkoły, więc możemy siedzieć w domu caaałe tygodnie i Kai nie będzie miał już problemu z Nyą.
— Widzisz? — Wtrąca tata. — mówiłem, że to nie są małe dzieci. Mają siebie nawzajem, więc potrafią o siebie zadbać.
Mama nie do końca jest przekonana tym pomysłem, ale zanim zdąży coś powiedzieć, ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi.
— Otworzę — mówię, ale w tym samym czasie mam wyciąga z piekarnika zapiekankę, na którą strasznie miałem ochotę. Ale pewnie to jakiś listonosz, więc szybko odbiorę list, paczkę, czy spławię wścibską sąsiadkę, która mieszka w starym domu Kai'a i wrócę, żeby zjeść zapiekankę.
Okazuje się, że przed drzwiami nie stoi żaden listonosz, czy nawet któryś z sąsiadów. To całkowicie obcy chłopak, mniej więcej mojego wzrostu. Ale uśmiecha się do mnie szerokim uśmiechem.
CZYTASZ
𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓾𝓷𝓯𝓵𝓸𝔀𝓮𝓻𝓼 |𝓓𝓾𝓮𝓽 ||𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|
FanfictionSłonecznik - może on oznaczać dumę, pychę i niewdzięczność, z drugiej jednak strony może oznaczać szczęście, zabawę i ciepło. Dawniej wierzono, że słonecznik zbiera energię słońca, słońca w ciągu dnia, która daje opiekę, wiarę, pewność siebie i szcz...