Felix westchnął ciężko zatrzymując swoje auto pod komisariatem. Rzadko bywał swoim własnym kierowcą, ale mimo zaufania do Josha, wolał pewne rzeczy załatwiać sam. Popukał kilka razy dłonią o kierownice, nie mogąc jakoś zmusić się do wyjścia z auta. Postanowił pójść za radą Hana i porozmawiać z Changbinem szczerze. Najpierw podjechał do jego mieszkania, ale mimo późnej pory nie zastał w nim właściciela. Postanowił więc sprawdzić, czy nie jest jeszcze na służbie. Oczywiście nie miał pewności, czy detektyw będzie jeszcze w pracy. Oczywiście, że mógł do niego zadzwonić, napisać, ale wtedy nie miałby opcji ucieczki. A tak... nie był zapowiedziany, więc jeśli w tym momencie odpali auto i odjedzie, nie będzie to ucieczka.
A przynajmniej nie AŻ tak oczywista.
Wiedział jednak, że jeśli teraz nie wyjdzie z auta, to nigdy nie zbierze w sobie tyle odwagi, aby to zrobić. Dlatego wziął wdech i w końcu otworzył drzwi, wychodząc na chodnik. Poprawił marynarkę i po kolejnym głębokim wdechu ruszył schodami do komisariatu. Rozejrzał się po opustoszałym holu i podszedł do lady, spoglądając niepewnie na dyżurującą funkcjonariuszkę.
-Dobry wieczór... – powiedział spokojnie, uśmiechając się delikatnie. – Czy detektyw Seo Chang Bin jest może jeszcze dzisiaj na komisariacie?
-Pan w jakiej sprawie? – kobieta spojrzała na niego sceptycznie.
-Em... Ja... – zaczął, nie spodziewając się takiego pytania. – Mam dla niego pewne informacje w związku ze sprawą, którą prowadzi. – powiedział w końcu, licząc na to, że będzie to dobra odpowiedź. Kobieta uniosła brwi, ale po chwili westchnęła cicho, biorąc do ręki słuchawkę telefonu. Wybrała kilka cyfr, za pewne numer wewnętrzny do gabinetu Changbina. Felix rozejrzał się dookoła, czując się niezręcznie pod czujnym wzrokiem kobiety. Przecież nie przyszedł tutaj na zeznania jako jakiś przestępca!
Chociaż może patrząc na to, że w niektórych krajach wciąż zabrania się aktów homoseksualnych... No ale nie tutaj!
-Binnie? Jakiś fancy blondyn do Ciebie, twierdzi, że ma jakieś informacje na temat obecnego śledztwa... Ta... No. No... – kobieta wstała z krzesła i spojrzała na Felixa z góry na dół krytycznym wzrokiem i usiadła z powrotem na swoim miejscu. – No... Powiedziałabym, że tak. Aczkolwiek wydaje mi się, że to podróby.
-Słucham?! – Felix sapnął zszokowany, słysząc te oskarżenia. – W życiu nie nosiłem na sobie nic, co stało w tym samym pokoju co podróba!
-Ta, każę mu przyjść. Tylko ostrzegam, jakiś nadwrażliwy. – kobieta odłożyła słuchawkę, patrząc na niego znudzonym wzrokiem. – 3 piętro, wydział zabójstw. Obyś trafił, bo nie mam czasu Cię niańczyć. – mruknęła niezadowolona, wracając wzrokiem na monitor komputera.
-Dam sobie radę... – blondyn prychnął cicho pod nosem, idąc w kierunku windy, niezadowolony. Kobieta naprawdę nie zdawała sobie sprawy, z kim ma do czynienia. Podróby! Sama była podróbką.
Jednak Felix wiedział, że nie ma co się za bardzo denerwować. Czekała go większa próba nerwów, te oskarżenia w porównaniu z rozmową z Changbinem są niczym. Zdecydowanie niczym. Dlatego gdy tylko wszedł do windy, zamknął oczy, biorąc kilka głębszych wdechów. Musiał podejść do tego na spokojnie, powiedzieć wszystko od początku do końca i...
I w sumie czego on oczekiwał, że co się wydarzy? Że Changbin każe mu wyjść i nigdy więcej się nie zbliżać? A może wręcz przeciwnie, stwierdzi, że ma to w nosie, machnie ręką na ten cały ślub, na całą tą popieprzoną sytuacje i po prostu będzie dalej za nim latać?
Felix nie wiedział, czego ma oczekiwać, a tym bardziej – czego by chciał.
A to nie było dobre w jego obecnej sytuacji, powinien mieć jasno określone priorytety tej rozmowy. Tego wszystkiego.
CZYTASZ
Modus Operandi - Changlix
FanfictionModus operandi definiowany jest jako szczególny, charakterystyczny i z zasady powtarzający się sposób zachowania... "-Changbin, mówiłem Ci już... -Oh, więc to musiał być naprawdę ciężki dzień. - mężczyzna przerwał mu, odkładając zakupy na blat. Feli...