Case IX - O jedną kolejkę za dużo

73 10 0
                                    

                -Naprawdę musimy to nosić? – Han spojrzał na Felixa cierpiętniczo. Ten spojrzał na przyjaciela i uśmiechnął się niewinnie.

-Pamiętaj, robimy to dla wyższego celu. Dobroczynność, mój drogi! Musimy pogodzić się z niektórymi wymaganiami.

-Wiem, rozumiem, przecież sam Cię zaciągnąłem na ten piknik. Co mnie podkusiło!

-Daj spokój, nic Ci się nie stanie, gdy chociaż przez kilka godzin będziesz równie uroczy jak ja!

-Felix. Jesteś uroczy na co dzień. Już wtedy ciężko z Tobą konkurować. – brązowowłosy podszedł do przyjaciela, wyciągając ręce, aby poprawić mu marynarkę. – A dzisiaj... wyjebałeś swoją uroczość w kosmos dzięki tym kocim uszkom. Nie próbuj mnie pocieszać, że mogę próbować Ci dorównać. – Han uśmiechnął się do niego lekko, a Felix wywrócił oczami, sam wyciągając ręce i poprawiając mu opaskę na głowie. Oboje nosili opaski z uszkami, jednak te wybrane dla Hana były psie. Felix osobiście uważał, że przypominały bardziej te należące do wilka, ale nie zamierzał na ten temat dyskutować. Przyjaciel i tak był widocznie nie pocieszony tym, że muszą cokolwiek nosić.

Miesiąc wcześniej Han zadzwonił do niego, że ma znaleźć czas na akcje charytatywną związaną z uzbieraniem pieniędzy na przebudowę jednego z domów dziecka. Nie był to pierwszy raz, gdy Han decydował o takich sprawach sam, ale Felix zawsze chętnie brał udział w podobnych wydarzeniach. Wiedział, że Han dokona sporej wpłaty (oczywiście, sam Felix też zamierzał owej dokonać), ale wiedział też, że sama jego obecność przyciągnie niesamowitą ilość jego fanów, którzy zachęceni działaniem idola, pójdą w jego ślady i spróbują jakoś wesprzeć akcje. Nawet jeśli będzie to niewielka kwota przelana na konto lub wydana na jednym ze stoisk podczas wydarzenia – liczyła się inicjatywa i chęć pomocy.

To były sytuacje, kiedy Felix bez wahania wykorzystywał swój status i rozgłos.

Prawdą było, że nikt nie wspomniał im, że będą musieli dopasować swój wygląd do bardziej przyjaznego dla dzieciaków, których było pełno na placu. Felix ubrał się w miarę swobodnie, wciąż pozostając elegancki, dla reporterów. A wiedział, że będzie ich tam całkiem sporo. Jego firma już się postarała o odpowiedni rozgłos w tym temacie. Nie sądził, aby odstraszał dzieciaki zbyt poważnym podejściem do wyglądu, ale nikt nigdy o kocich uszach nie wspomniał.

Albo jakikolwiek uszach.

Było już za późno, a nawet jeśli nie – Felix nie czuł potrzeby, aby się w tym zakresie kłócić. Wiedział, że Han również nie zamierzał się wykłócać, ale swoje musiał wymarudzić. I model go rozumiał, sam nie raz robił to samo.

-Dobra! Dla dzieciaków! – brązowowłosy uśmiechnął się szeroko, klepiąc przyjaciela po ramieniu i ruszył do wyjścia z łazienki. Felix uśmiechnął się szeroko i ruszył za nim niemal w podskokach. Pogoda im dopisała, było słonecznie, na niebie nie było ani jednej chmury. Nie było też za ciepło, więc liczyli na dość dużą ilość ludzi. Na wielkim placu przed domem dziecka na planie kwadratu rozstawione były przeróżne stoiska. Opiekunowie zatroszczyli się o jedzenie i picie, kiermasz książek czy zabawek, a też i sami podopieczni mieli się czym popisać! Mini galeria sztuki, gdzie będzie można wylicytować rysunki dzieciaków, rękodzieła. Było też stoisko, gdzie kilka osób malowało twarze dzieci i dorosłych. Piknik pełną parą! I Felix już czuł się dumny z bycia częścią tej akcji. On urodził się w obrzydliwie bogatej rodzinie, niektórzy nie mieli rodziny wcale. Więc jeśli mógł, to zawsze robił wszystko, aby pomóc.

Chociaż niewiele mógł robić oprócz po prostu bycia i roztaczać wokół siebie piękno. I czasem zapozować do jakiegoś zdjęcia. Od rana wrzucił już kilka postów i relacji na swoich social mediach, pozostawiając link do zbiórki i oczywiście adres pikniku. Wiedział jednak, że jest część fanów, którzy czekali na pojawienie się Hana. Han był osobą publiczną, ale nie w takim rozumieniu jak Felix. Felix był celebrytą, gwiazdą. Han był biznesmenem. To jednak nie było problemem, gdy Felix relacjonował w Internecie ich spotkania. Dostał miano jego najprzystojniejszego przyjaciela i ludzie uwielbiali ich razem oglądać. A model im tego nie odmawiał. Bo dlaczego miałby?

Modus Operandi - ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz