Case XII - Coraz bliżej

85 11 1
                                    

Changbin cały weekend czekał na jakąkolwiek wiadomość od Felixa. Zastanawiał się, czy dobrze postąpił, zostawiając go w sobotę rano samego w mieszkaniu, ale nie mógł ryzykować, że spotka Nari. To jeszcze za wcześnie. Nie chciał wprowadzać kogoś nowego w życie swojej córki, gdy ta osoba może w każdej chwili zniknąć.

Zresztą obawiał się reakcji Felixa. Doskonale zdawał sobie sprawę, że im później o tym powie, tym gorzej dla niego, ale nie umiał się przełamać. Na dzień dzisiejszy na pewno w niczym mu to nie pomoże. Wprost przeciwnie, da Felixowi argument do tego, aby znów powiedzieć, że im się nie uda. A Changbin był całkiem innego zdania. Wierzył w nich. Musiał jedynie poczekać, aż model zrozumie swoje uczucia. Mógł poczekać. Dać mu czas. A później zwyczajnie zebrać całą stawkę ze stołu.

Wygrać serce chłopaka.

Mimo tego, że był pewny co do ich przyszłości, ta cisza go niepokoiła. Co prawda, nie zasypywał go wiadomościami, bo ten weekend spędzał z córką i to jej powinien poświęcać całą uwagę. Ale myśli w jego głowie i tak, i tak krążyły wokół postaci modela, który był tak skory do oddania mu się w całości, będąc przy tym tak bezwstydny...

Nie. Changbin miał co do tego inne plany i nie zamierzał tego zmieniać.

Nie ma co się spieszyć z tak poważnym krokiem. Rozbicie muru Felixa było powolne i mozolne, w zależności od dnia i humoru chłopaka. Nie narzekał, nie kłamał, gdy mówił, że lubi wyzwania. Ale ostatnio ciężko mu trzymać ręce przy sobie, a Felix mu tego nie ułatwiał. No ale czego mógł się spodziewać? Że droga, którą wybierze, będzie usłana różami?

Nie. Nie lubił jak było łatwo. A Felix zasługiwał na każdy wysiłek jaki włoży w zdobycie go. I jeszcze więcej.

Tylko gdy cisza przeciągała się niemal tydzień, a chłopak nie odbierał jego telefonów, nie odpisywał na wiadomości, postanowił zaciągnąć rady u kogoś, kto znał Felixa na wylot.

-Han Ji-sung! - zawołał, odbijając się od ściany budynku, tuż obok drzwi. Chłopak spojrzał na niego i po chwili uniósł dłoń, jakby chciał go powstrzymać od podejścia.

-Nie. Nie ma mowy. – powiedział kręcąc głową, ale Changbin nie bardzo się tym przejął, pokonując między nimi dystans. – Znowu mi się oberwie, że spiskuję przeciwko Felixowi. Nie mieszaj mnie do waszych spraw. Jestem całkowicie oddany Felixowi, nie zamierzam Ci pomagać.

-Oj daj spokój, nie proszę o wiele. – mruknął, wywracając oczami i wsuwając dłonie do kieszeni spodni. – Potrzebuję jedynie informacji, czy masz może z nim jakieś umówione spotkanie i tego, abyś się na nim nie zjawił... Nic więcej. – wyjaśnił z szerokim uśmiechem, grając totalnie niewinnego. Han prychnął głośno, słysząc to.

-Zapomnij. Lubię swoje życie. I lubię nieobrażonego Felixa. Skończyłem tą rozmowę.

-A czy przypadkiem nie poszukujesz pewnego mężczyzny z siłowni? – detektyw spojrzał uważnie na biznesmena, obserwując jego reakcje. Spiął się i zamrugał zaskoczony, ale po chwili oczyścił gardło, próbując udawać, że nie wie o czym mężczyzna mówi.

-Coś Ty sobie ubzdurał?

-Chodzę często na tą siłownie. Nie raz i nie dwa widziałem, jak stoisz przy recepcji, rozglądając się. Łatwo było dopytać o szczegóły pracowników. Mogę Ci z tym pomóc. – zaoferował, wzruszając ramionami. – Znajdę dla Ciebie tego mężczyznę, o ile zostaniesz moim partnerem w zbrodni i będziesz mi czasem pomagał z Felixem.

-Myślisz, że dam sprzedać przyjaciela dla jakiegoś nieznanego typa? – Han uniósł brwi i roześmiał się, kręcąc głową. – Naprawdę... to żałosne, że tak pomyślałeś.

Modus Operandi - ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz