[Dazai]
Gdy członkowie agencji wyszli a my zostaliśmy sami, pomyślałem że to najlepszy moment by porozmawiać.-Chu—- nie zdążyłem nic powiedzieć bo mi przerwał
-Wyjdź stąd - powiedział ponurym tonem
-Przepraszam że cię postrzeliłem! Nie zrobiłem tego celowo! - krzyczałem zachowując się jakbym grał w jakiejś taniej komedii
-PRZEPRSZASZ? Przepraszasz mnie za to że mnie postrzeliles? - mówił zdenerwowany
-Serio, przepraszam! - odpowiedziałem już nie żartując z tej sytuacji
-Przepraszasz za coś co nie było twoją winą, a za coś co zdecydowanie było, już nie? - mówił z wyrzutem
-Nie rozumiem…?
W złości Nakahara, włączył swoją zdolność - co w takich sytuacjach nigdy dobrze się nie kończyło.
Wyciągnąłem reke by chociaż opuszkiem palca go dotknąć. Rudowłosy widząc moją dłoń momentalnie ją odepchnął i szeptem powiedział: obrzydliwe.Widząc że zdecydowanie mnie tutaj nie chce, wyszedłem.
Wsiadłem do windy i jadąc wyciągnąłem telefon by spytać czy Kunikida po mnie przyjedzie. Okazało się że telefon w mojej kieszeni nie należy do mnie. Zaśmiałem się pod nosem i wróciłem na oddział Chuuyi. Musiałem przypadkowo zabrać jego telefon a swój tam zostawić. Mysłałem o tym jak znowu się zdenerwuje, patrząc na mnie. Robi tak zawsze od wielu lat… sam mój widok mu wystarcza.Stałem już prawie przy uchylonych drzwiach, miałem już wchodzić ale coś mnie powstrzymało. Słyszałem rozmowę dwoch osob, Ane-san i pacjenta.
Nakahara płakał a Ozaki go pocieszała i próbowała uspokoić. Nie byłem w stanie zrozumieć z ich rozmowy tego na jaki była temat.
Telefon w moich rękach zaczynał być coraz bardziej kuszący…
Mafioza od lat nie zmienił hasła, powinnien chociaż ustawić trudniejsze.
Chciałem zagrać w jakąś głupią grę lub napisać do kogoś. Wszedłem w wiadomości na samej górze i zobaczylem kontakt „Tachihara” oraz nie odczytana wiadomosc.Porozmawialiście? [13:22]
Ciekawość wzięła górę i odczytałem wiadomość. Zobaczyłem też pare wcześniejszych.
C: Jestem w tej chwili na misji, zgadnij na kogo wpadłem! [10:12]
T: Nie mów że na niego…… [10:12]
C: tak! dokładnie! [10:12]
T: uspokój się i skup na misji. Sproboj może potem z nim porozmawiać???? [10:13]
C: nawet nie ma takiej opcji! [10:13]
T: Porozmawialiście? [13:22]
Domyśliłem się że chodziło o mnie.
Lecąc kontaktami w dół widziałem wiele zablokowanych, jedne podpisane po imieniu a inne bez nazwy.
Zignorowałem ten fakt i szukałem jakiegoś nie zablokowanego kontaktu. Poleciałem daleko w dół a wszędzie znajdowały się jedynie zignorowane numery. Wróciłem spowrotem na górę i zobaczyłem kontakt który wcześniej musiałem ominąć.
Makrela - tak nazywał się ten kontakt.Ostatnie były z dzisiejszej nocy.
Wiele razy mówiłeś że obrzydza cię twoje odbicie [2:23]
Nie sądziłem że to uczucie naprawdę istnieje [2:23]Nie myśląc zbyt wiele zacząłem czytać wcześniejsze wiadomości.
Czytałem o tym jak za mną tęskni. O tym jak wygląda jego teraźniejsze życie i o tym jak sie czuje. Nie tego sie spodziewałem.
Spędzał noce z różnymi mężczyznami by jakkolwiek wypełnić pustke i potrzebę bliskości.
Brzydził się sobą i tym co robi.
Przez dwa lata nie umiał nawet na chwile o mnie zapomnieć.
Pierwszy raz po odejściu z mafii, poczułem się winny.Czytając wiadomosci wysłane do mnie, ktorych sam nigdy nie odczytałem, niekontrolowanie zaczęły spływać mi po policzkach łzy.
Usłyszałem wstające osoby z pokoju obok i sam również momentalnie postawiłem się na nogi.
Otarłem łzy rękawem i uśmiechnąłem się do osoby która właśnie wyszła.-Przypadkowo wziąłem twój - wyciągnąłem telefon przed siebie
-Jesteś ślepy czy co? - spytał zdenerwowany Chuuya po czym wrócił się po moja komórkę
Oboje mieliśmy spuchnięte oczy i czerwone policzki. Oboje wiedzieliśmy dlaczego drugi płakał.
CZYTASZ
Obietnica - Soukoku
FanfictionCzy złożoną w pośpiechu obietnice, można złamać? Czy jej treść może ulec przedawnieniu? Czy naprawdę obietnice są cokolwiek warte? WOW. KOLEJNY NOWY FANFIK! #3 soukoku #5 chuuyaxdazai