Yoongi pov.
Gdy przyłapałem Jimina na czytaniu moich wierszy, szczerze nie wiem co poczułem. Gniew? Smutek? Zawiedzenie? Czy może ulgę? Robiłem wszystko, żeby ukryć moje prawdziwe emocje, jednak pomimo moich starań, w końcu ujrzały one światło dzienne.
Spakowałem się w dość szybkim tempie i wyszedłem z klasy. Chciałem uciec stąd jak najdalej.
-Yoongi! -usłyszałem z daleka wołanie Jimina.
Nie miałem odwagi teraz na niego spojrzeć, więc zignorowałem jego krzyki i dalej szedłem przed siebie.
Idąc już z jakieś 20 minut, dalej się zastanawiałem gdzie mógłbym pójść, w domu czeka na mnie ojciec, a to jest ostatnia rzecz jakiej potrzebuje.
Do głowy wpadł mi pewien pomysł, gdy byłem mały, razem z Namjoonem chodziliśmy pod most na granicy Busanu. Czekało mnie jeszcze z dobre 15 min drogi, ale przynajmniej będę miał tam cisze i spokój żeby pomyśleć, ponieważ rzadko kto się tam zapuszcza.
Chcąc sprawdzić godzinę, wyjąłem telefon z plecaka, jednak na ekranie wyświetliło mi się 11 nieodebranych połączeń od Nama i 6 od Jina.
Powinienem im dać znać gdzie jestem, żeby się nie martwili? Biłem się w myślach co zrobić. Jednak to moi przyjaciele, którzy byli przy mnie w najgorszych momentach. Postanowiłem zadzwonić do Nama, mając nadzieję że nie będzie wściekły.
Wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha, słuchając jakieś spokojnej muzyczki, którą chłopak sobie ustawił już z parę lat temu. Po dwóch sygnałach, przyjaciel odebrał, jednak ani słowem się nie odezwał. Pewnie czekał, aż ja pierwszy zacznę.
-H-Hej Nam... - odezwałem się niezbyt pewny siebie - chciałem dać tylko znać że wszystko jest dobrze i nie musicie się już martwić...
-Yoongi, jesteśmy przyjaciółmi oczywiście że będziemy się martwić. Powiedz gdzie jesteś, przyjdę i cię wysłucham, tak jak zawsze. Co ty na to? -odezwał się po drugiej stronie chłopak. W jego głosie nie było słychać zdenerwowania, a jedynie troskę.
-Jestem tam gdzie chodziliśmy gdy byliśmy mali -po tej informacji się rozłączyłem nie czekając na odpowiedź przyjaciela.
Będąc zmęczony dzisiejszym dniem, oparłem się o ścianę mostu i oddałem się w ramiona Morfeusza.
Jimin pov.
Chodziłem z Namjoonem po różnych miejscach, które chłopak wymyślił, mając nadzieję że w którejś będzie Yoongi. Jednak minęły już 2 godziny i wciąż nic. Nagle telefon chłopaka zaczął dzwonić, myślałem że to Jin, jednak Namjoon gdy tylko odebrał nie odezwał się ani słowem, co było dla mnie lekkim zdziwieniem. Po chwili z jego ust wyszło imię Yoongi, od razu całą swoją uwagę skupiłem na brunecie, który właśnie rozmawiał z miętowo-włosym. Po niecałej minucie połączenie zostało zakończone, jednak to nie Namjoon był tym, który się rozłączył. Swój wzrok wlepiłem w bruneta, który intensywnie nad czymś myślał.
-Odpowiadając na twoje pytanie którego jeszcze nie zadałeś, myślę nad co Yoongi mi powiedział. Mówił coś o miejscu gdzie spotykaliśmy się gdy byliśmy mal- JUŻ WIEM! MOST!.
To co usłyszałem wryło mnie w ziemię. Most? Yoongi chyba nie planował skoczyć. Jezu do czego ja doprowadziłem!
-Nam, ale j-jak to m-most?- wyjąkałem starając się panować nad drżeniem głosu.
-Spokojnie Jimin, to nie jest to o czym myślisz, gdy byliśmy mali razem chowaliśmy się pod mostem, to była taka nasza codzienna zabawa. -chłopak uśmiechnął się na wspomnienie, które właśnie sobie przypomniał.
Odetchnąłem z ulgą.
Od razu ruszyliśmy w stronę mostu, który jak powiedział brunet znajdował się około 20 minut drogi od nas. Droga nam minęła w sumie dość szybko, po jakiś 10 minutach, most było już widać z daleka. Schodząc pod kładkę, zobaczyliśmy chłopaka, który drzemał sobie oparty o murek. Podeszliśmy do niego i lekko szturchnęliśmy żeby się obudził.
-Ej Yoongi, pobudka -powiedział Namjoon łapiąc chłopaka pod pachy, lekko go podnosząc. Yoongi chyba się powoli budził, bo zaczął coś mówić pod nosem. Jednak zaniepokoiło mnie to co mamrotał. Mówił coś w stylu: zostaw mnie, ja nie chce, nie bij mnie... Namjoon spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. A w tym samym czasie Yoongi będąc już całkowicie świadomy co się dzieje wokół niego, stanął na nogach o własnych siłach.
-W końcu doszedłeś do tego gdzie jestem -prychnął chłopak.
-Przecież znam cię najlepiej haha -zaczęli się oboje śmiać. Yoongi ładnie wyglądał gdy na jego twarzy gościł uśmiech.
-Yoongi, chciałem cię przeprosić za to że czytałem twoje wiersze bez twojej zgody- zacząłem mówić dość cicho, bojąc się jak chłopak zareaguje - Już nigdy tak nie zrobię!
-Okej...-tylko tyle wydusił z siebie.
-Yoongi... przecież Jimin cię przeprosił, wszystko jest już dobrze. Dziś możesz nocować u mnie, i tak nie dałbym ci tam wrócić.-mruknął Namjoon.
-Nam, pogadamy o tym później, a teraz już wracajmy, proszę was.
Wracając nikt nie odważył się powiedzieć ani słowa. Miałem dość spory mętlik w głowie. Jednak zdecydowałem że poczekam aż Yoongi sam mi powie.
CZYTASZ
last year
Romanceto jest opowieść o yoongim, który ma niemałe problemy i jiminie, który za wszelką cenę chce mu pomóc. trigger warning; zaburzenia odżywiania, depresja, przemoc domowa Jest to moje pierwsze opowiadanie więc bardzo proszę o wyrozumiałość.