Siedziałem przy stole, wpatrując się w kolację, którą Sa-ri przygotowała. Wiedziałem, że to jedzenie pochodzi z restauracji, ale w tej chwili nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Każdy kęs, który wkładałem do ust, przypominał mi, jak wiele serca włożyła w ten wieczór.
Zauważyłem, jak starannie dobrała potrawy, aby były naszymi ulubionymi. Każdy smak był pełen miłości, a jej starania sprawiały, że czułem się doceniany. Wiedziałem, jak ważny był dla niej ten wieczór.
W tej chwili dostrzegałem nie tylko jedzenie, ale również jej radość, jej uśmiech, który towarzyszył każdemu kęsowi. Widziałem, jak patrzyła na mnie, czekając na moją reakcję, jakby każda chwila była dla niej wyjątkowa. I rzeczywiście była.
Ale mimo to, nie mogłem się skupić. Napięcie wisiało w powietrzu, oboje doskonale wiedzieliśmy o co w tym wszystkim chodzi. Nasza rozmowa toczyła się spokojnie, ale była powierzchowna. Żadne z nas nie potrafiło do końca skupić się na głębszym dialogu. To oczekiwanie, wewnętrznie nas rozsadzało. Najchętniej chciałem mieć tą kolacje za sobą a jedyne co chciałem w tym momencie smakować, było jej piękne ciało.
- W porządku? - Z zamyślenia wyrwał mnie jej delikatny głos.
- Długi dzień- Rzuciłem, próbując coś powiedzieć.
- J-Hope na pewno nie ma nic przeciwko, że dziś nie pojawiłeś się na jego imprezie? - zapytała mnie, zerkając na mnie z lekką obawą.
- Hobi rozumie, nie martw się. Wszystko w porządku. - miałem naprawdę trudności w opanowaniu siebie. Zachowywałem się tak, jakby dziś miał być mój pierwszy raz. Chociaż właściwie i był. Pierwszy raz z nią. Może dlatego tak się denerwowałem tą sytuacją. Ponieważ chciałem, żeby ten wieczór był dla niej wyjątkowy. Ona zasługiwała na to.
Kiedy skończyliśmy, Sa-ri wstała i poprosiła mnie, żebym usiadł w fotelu.
- Chcę ci coś zagrać - powiedziała. Podała mi szklaneczkę i nalała mi mojej ulubionej whisky. Odkładając karafkę pochyliła się i pocałowała w policzek, a potem usiadła przy pianinie. W tamtej chwili wszystko wydawało się inne, ciche, napięte, pełne emocji, które ledwo mogliśmy kontrolować.
- Ta melodia chodziła mi po głowie już od pewnego czasu. Właściwie pierwszy raz usłyszałam ją gdy mnie pocałowałeś. W studio. Wtedy.
Siedziałem w fotelu, trzymając szklankę whisky w dłoni, gdy pierwsze nuty rozbrzmiały w pokoju. Byłem ciekaw tej melodii.Dźwięki wypełniły salon, łącząc się z miarowym stukotem deszczu za oknem. Sa-ri siedziała przy pianinie, a każdy jej ruch wydawał się tak naturalny, jakby była stworzona do tworzenia piękna. Melodia, którą grała, była jak delikatny strumień, który przepływał przez nasze otoczenie, wypełniając je ciepłem i intymnością.Brzmienie klawiszy było czyste i klarowne, tworząc harmonijną całość. Każdy dźwięk był jak pocałunek, jak muśnięcie wiatru – lekki, ale pełen emocji. To, co wydobywało się z instrumentu, przypominało szum fal na spokojnym morzu, które niosą ze sobą wszystkie wspomnienia i pragnienia. Melodia była pełna głębi, wprowadzała w trans, a jednocześnie uspokajała, przenosząc mnie w świat, gdzie nie było miejsca na troski.
Sa-ri, grając, przelewała swoje uczucia na klawisze. Czasem dźwięki były subtelne i delikatne, niczym szept, a innym razem narastały, wypełniając pokój potężną, namiętną siłą. Każda nuta niosła ze sobą historie – radości, tęsknoty, marzenia. W tej chwili wydawało mi się, że muzyka jest życiem, a ona sama stała się jego ucieleśnieniem. I pomimo tego, że wiedziałem, ile ją to kosztuje, by grać tą niesprawną dłonią, byłem jej wdzięczny za to. W tamtej chwili była nie tylko utalentowaną pianistką, ale również artystką, która potrafiła malować uczucia dźwiękami, sprawiając, że każdy moment stawał się niezapomniany. Jej muzyka była jak magiczna nić, która łączyła nasze serca, sprawiając, że w tym eterycznym blasku, wszystko wydawało się możliwe.
CZYTASZ
Melodia mojego serca
ФанфикSa-ri to jest naprawdę poważna sprawa- Jiwo nagle bardzo spoważniała. - posłuchaj to nie jest byle kto, nawet to nie jest jakiś normalny idol. Rozumiesz mnie? To jaką ten człowiek ma pozycje w Korei można jedynie przyrównać do właściciela Samsunga...