Rozdział 7

343 26 5
                                    

Flashback - "Priorytety"

3 stycznia 1998

- Słyszałeś, co powiedziałem? - zapytał Lucjusz.

- Tak - skłamał Draco.

Od Bożego Narodzenia zwykła bystrość Draco była niejasna. Prawie każdą myśl pochłaniało wspomnienie warg Hermiony na jego ustach – sposób, w jaki smakowała, uczucie, jak jej ciało przylegało do jego i anielski dźwięk, jaki wydawała, jęcząc jego imię. Jego brak koncentracji nie byłby problemem, gdyby Voldemort nie zdecydował się nagle przydzielić mu opiekunki.

Od czasu jego wpadki u Ollivandera, Voldemort zaczął uważnie obserwować Draco. Był wyjątkowo paranoiczną osobą, co miało sens dla Draco, biorąc pod uwagę, że większość Czarodziejskiej Anglii chciała jego śmierci. Jeśli ktoś dałby mu choćby najmniejszy powód, aby sądzić, że nie jest wobec niego całkowicie lojalny, wybrałby jedną z dwóch dróg.

Pierwsza z nich bardzo pasowała do jego impulsywnej natury – zabił go.

Druga był zarezerwowana dla tych, których nadal uważał za przydatnych – monitorował każdy ich ruch i testował przy każdej możliwej okazji.

Draco wolałby opcję pierwszą, gdyby miał być szczery. Było wiele rzeczy, które mu się nie podobały, a jedną z nich było to, że ktoś dyszał mu na kark. Wiedział jednak, że walka z tym nie przyniesie mu nic dobrego. Zatem pomimo ogromnej niechęci do swojej najnowszej niani, Draco cierpiał z powodu apodyktycznego towarzystwa ojca swojego najlepszego przyjaciela, Tyberiusza Notta.

- Kolacja będzie podana o szóstej. Być może przydałby ci się prysznic, Draco – stwierdził Lucjusz, gdy z dezaprobatą przyglądał się suchej krwi plamiącej ramiona Draco.

- Mam wcześniej spotkanie, w którym muszę uczestniczyć dzisiaj wieczorem. Będziesz musiał przekazać drogiemu, staremu Tyberiuszowi moje pozdrowienia, ojcze.

- Nie zrobię nic takiego - zaprotestował Lucjusz. - Nie będziesz mnie zawstydzać, paradując po mieście, czy gdziekolwiek pójdziesz. Anulujesz swoje plany i weźmiesz udział w dzisiejszej kolacji. Jego syn i twój przyjaciel Theodore również dołączą do nas.

Draco nie obchodziło, czy zawstydzi ojca, czy nie. Wiedział, że niezależnie od tego, co by zrobił, nigdy nie spełni pokładanych w nim wysokich oczekiwań. Jednakże minęło już trochę czasu, odkąd widział swoich przyjaciół. Udział w kolacji zapewni mu noc normalności. Byłby to dla niego sposób na powrót do małej części życia, które kiedyś było jego własnym.

Miał wyruszyć do obozowiska, miał zobaczyć się z Hermioną po raz pierwszy od Świąt, ale nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. Jeśli sprzeciwi się rozkazom Lucjusza, ryzykuje, że jego ojciec odkryje jego partnerstwo z Zakonem. Draco wiedział, co należy zrobić. Poza tym spóźniłby się tylko o jeden dzień, Hermiona z pewnością by to zrozumiała.

~OO~

- Wisisz mi dwadzieścia galeonów - powiedział znajomy głos, powodując, że Draco odwrócił się i spojrzał w stronę drzwi do swojej sypialni. - Pansy, Blaise i ja założyliśmy się o to, jak długo przetrwasz jako Śmierciożerca. Dałem ci najwyżej miesiąc.

- Zawsze miałeś tendencję do niedoceniania mnie, Theo – odpowiedział Draco, gdy kończył zapinać koszulę. - Pewnie dlatego mam cały słoik twoich pieniędzy.

- A skoro już o tym mowa, czy miałbyś coś przeciwko gdybym pożyczył dwadzieścia galeonów?

Draco przewrócił oczami, a kącik jego ust uniósł się w uśmiechu.

The Ghost Of YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz