Rozdział 12

408 30 4
                                    

28 września 1998 - „Dzień po dniu"

Nagły ogień wydobywający się z popiołów w kominku przerwał przechadzanie się Draco. Kiedy Pansy wyszła, rzucił się do przodu i chwycił ją za rękę, nie dając jej nawet chwili na wytrzepanie kurzu z ubrania.

- Na brodę Merlina, Draco - zadrwiła Pansy. - O co chodzi z pośpiechem?

- Potrzebuję twojej pomocy, to pilna sprawa – powiedział, ciągnąc ją po schodach do pokoju Teddy'ego.

- Powiesz mi, co to za pilna sprawa, czy... och! - Oczy Pansy rozszerzyły się, gdy zobaczyła rozgrywającą się przed nią scenę.

Teddy leżał na przewijaku z kawałkiem materiału owiniętym wokół dolnej połowy, a materiał wyglądał niesamowicie podobnie do zasłon.

- Bippy zwykle zmienia pieluchy, ale wysłałem ją po jakieś rzeczy do miasta. Słyszałem, jak płacze, a kiedy go podniosłem... cóż, było oczywiste, co się stało – wyjaśnił Draco. – Więc myślisz, że możesz pomóc?

- Poprosiłeś mnie, żebym przyszła, żeby zmienić Teddy'emu pieluchę? – zapytała Pansy.

- Nie, Pans, posłałem po ciebie, żebyśmy mogli usiąść i porozmawiać o twoim nowym zalotniku tygodnia przy ognistej whisky – odpowiedział sarkastycznie Draco. - Tak! Najwyraźniej to był powód, dla którego cię poprosiłem o przyjście!

Pansy westchnęła i poprowadziła Draco do przewijaka.

- Gdzie są pieluchy? – zapytała, na co Draco wzruszył ramionami. – Mężczyźni – jęknęła, przewracając oczami. - Accio pielucha. - Nagle czysta pielucha przeleciała przez pokój i znalazła się w jej uścisku.

Draco uważnie patrzył, jak Pansy zdejmuje kawałek materiału z Teddy'ego i zastępuje go odpowiednią pieluchą. W myślach robił notatki, gdy omawiała z nim kroki, które wydawały się zarówno proste, jak i zbyt skomplikowane. W pewnym momencie mówiła o chusteczkach, potem o wysypce.. Nic z tego nie miało sensu. Zupełnie jakby Pansy mówiła w innym języku.

Draco nie mógł powstrzymać uczucia, że wszystko go przerosło. Minął tydzień, odkąd Teddy był pod jego opieką. Chociaż miał Bippy do pomocy i mimo że Ginny i Harry wpadli kilka dni temu, aby dostarczyć Teddy'emu kilka rzeczy i przeprowadzić Draco przez podstawy, wciąż był całkowicie zagubiony. Nigdy wcześniej nie opiekował się dzieckiem. Po raz pierwszy w życiu trzymał dziecko na rękach, kiedy Remus i Tonks przywieźli Teddy'ego do domku kilka dni po jego narodzinach.

Wszystko było dla niego tak obce, że czuł się, jakby chodził po skorupkach jaj. Draco wydawało się, że jeśli nawet jeśli będzie oddychał w niewłaściwy sposób, gdy jest w pobliżu Teddy'ego, w jakiś sposób zrujnuje swojego chrześniaka na zawsze. Chciał dać Teddy'emu życie, na jakie zasługiwał, ale nie wiedział, jak to zrobić. Nie otrzymał od ojca żadnych przydatnych rad i niezależnie od tego, jak bardzo się starał, Draco wiedział, że nigdy nie byłby tak wspaniałym rodzicem jak jego matka. Już czuł, że poniósł porażkę, a dopiero zaczynał.

- To nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać – powiedziała Pansy.

- Nie wiem, Pans - westchnął Draco, siadając na krześle i opierając głowę na dłoniach. - Czuję, że to wszystko było pomyłką. Może powinienem po prostu zabrać Teddy'ego do ciotki i wujka, jestem pewny, że chętnie się nim zaopiekują.

- Przestań - zaśmiała się Pansy. - Przestań myśleć, że nie jesteś w stanie tego zrobić. Tonks chciała, żebyś się nim zaopiekował, prawda?

- Tak ale...

- Żadnych ale! Nie powiedziałaby tego, gdyby w ciebie nie wierzyła. Może to zająć trochę czasu, ale w końcu wszystko się ułoży. - Pansy przykucnęła obok Draco i położyła mu dłoń na kolanie. – Spójrz na mnie, Draco.

The Ghost Of YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz